Aktualności
Związkowcy z Sierpnia'80 od dwóch miesięcy co tydzień przychodzą przed katowickie biuro poselskie premiera Mateusza Morawieckiego z żądaniem wywiązania się z obietnic powszechnego dostępu do taniego węgla. Dziś chcieli symbolicznie zamurować wejście do biura.
- Musimy się zastanowić, czy w ogóle chcemy utrzymywać biura poselskie dla ludzi, którzy nie korzystają z tych pomieszczeń. To nas kosztuje kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Przychodzimy tutaj od dwóch miesięcy i ani razu nie zastaliśmy Morawieckiego - powiedział lider Sierpnia'80 Bogusław Ziętek.
- Morawiecki jest oszustem i tchórzem. Deklaracje dotyczące dostępności węgla mijają się z prawdą. Mówi, że węgiel jest. Wczoraj słyszałem panią minister Anne Moskwę, która jeszcze niedawno zapewniała, że nie braknie węgla, a teraz zapewnia, że nie braknie drewna do opału - zaznaczył lider związku w PGG Rafał Jedwabny.
- Wystarczy odbudować nasze górnictwo - w ciągu 3-4-5 lat jesteśmy w stanie wejść na taki poziom wydobycia, że to my powinniśmy węgiel sprzedawać za granicę za świetną kasę. To my tanią energię powinniśmy sprzedawać za granicę za świetną kasę, a nie być importerem węgli dziesięciokrotnie droższych z zagranicy - tłumaczył.
Związkowcy nie chcą utrzymywać biura Mateusza Morawieckiego
Związkowcy, którzy przynieśli ze sobą m.in. przenośną betoniarkę i cegły, nie zostali wpuszczeni do strzeżonego przez policję budynku, w którym mieści się biuro poselskie szefa rządu.
Sierpień'80 zapowiada kolejną manifestację 4 listopada w Warszawie, przed siedzibą Polskiej Grupy Energetycznej. Związkowcy chcą, by grupa wytłumaczyła się ze swoich potężnych tegorocznych zysków; ich zdaniem pochodzą one "z okradania zwykłych Polaków".
Przed katowickie biuro szefa rządu kilkudziesięciu związkowców z Sierpnia'80 przychodzi co tydzień od około dwóch miesięcy.
Związkowcy zlikwidują biuro Morawieckiego w Katowicach
"To biuro jest pustostanem, nikt w nim nie przebywa - a poseł ma obowiązek wypełniać swoje obowiązki m.in. przez dyżury poselskie. Biuro, które jest pustostanem, jest nikomu niepotrzebne - ono zostało dzisiaj zamurowane. Musimy się zastanowić, czy w ogóle chcemy utrzymywać biura poselskie dla ludzi, którzy nie korzystają z tych pomieszczeń. To nas kosztuje kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie" - mówił lider Sierpnia'80 Bogusław Ziętek.
Premier: Sprowadzany węgiel jest certyfikowany
Związkowcy żądają by premier wywiązał się z obietnic taniego węgla
Zdaniem Ziętka, do biura poselskiego szefa rządu "nie przychodzą już nawet jego pracownicy". Związkowiec wezwał premiera, by - jeżeli nie zamierza bywać w swoim biurze - otwarcie powiedział, że biuro poselskie jest mu niepotrzebne. "Jest posłem z ziemi śląskiej i ma obowiązek wśród nas tutaj przebywać przynajmniej raz na jakiś czas" - uważa szef Sierpnia'80.
Według lidera związku w Polskiej Grupie Górniczej Rafała Jedwabnego, premier Morawiecki jest "oszustem i tchórzem". "To, że dzisiaj nasłał na nas kordony policji - niech nie myśli, że to jest koniec. Nie ucieknie przed nami (...), nie ucieknie przed obywatelami, nie ucieknie przed Polakami. Kiedyś go i tak złapiemy" - powiedział. Jego zdaniem, premier zachowałby się honorowo, gdyby zlikwidował swoje katowickie biuro poselskie, w którym w ogóle nie bywa.
Anna Moskwa: węgiel za 2 tys. zł maksymalnie za półtora tygodnia
Jedwabny: To my powinniśmy sprzedawać węgiel za granicę
Według Jedwabnego, deklaracje szefa rządu dotyczące dostępności węgla mijają się z prawdą. "Widuję go (premiera - red.) w mediach, gdzie mówi, że jest super, że ten węgiel jest. Wczoraj (...) słyszałem panią minister Moskwę (Annę, minister klimatu i środowiska - red.), która jeszcze niedawno zapewniała, że nie braknie węgla, a teraz zapewnia, że nie braknie drewna do opału" - powiedział związkowiec.
"Wystarczy odbudować nasze górnictwo - w ciągu 3-4-5 lat jesteśmy w stanie wejść na taki poziom wydobycia, że to my powinniśmy węgiel sprzedawać za granicę za świetną kasę; że to my tanią energię powinniśmy sprzedawać za granicę za świetną kasę, a nie być importerem węgli dziesięciokrotnie droższych z zagranicy, które tak naprawdę nie nadają się ani na rynek indywidualny - bo z zakupionego węgla może 10-15 proc. trafi na rynek indywidualny, a reszta trafi niestety do energetyki, w kwocie po 3 tys. zł, podczas gdy od nas energetyka teraz bierze po 300, 350, 400 zł taką samą tonę węgla. Więc ta energia będzie dziesięciokrotnie droższa" - tłumaczył Rafał Jedwabny.