Aktualności
Za portalem wnp.pl - autor Jerzy Dudała
Większość kopalń do likwidacji już przed 2030 r. Popyt na węgiel czeka załamanie
W projekcie umowy społecznej dotyczącej transformacji górnictwa kopalnie węgla energetycznego umiejscowiono na osi czasu w taki sposób, że miałyby one wydobywać węgiel do 2049 roku. - Nie wierzę w to, że uda się dotrzymać zobowiązań z porozumienia z 25 września 2020 roku, że kopalnie węgla energetycznego będą likwidowane według przyjętego wówczas harmonogramu i że potrwa to do roku 2049 - podkreśla w rozmowie z portalem WNP.PL Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.
- Ziętek wskazuje, że energetyka już obecnie zmniejsza odbiór węgla do swoich elektrowni.
- W tym roku tylko od Polskiej Grupy Górniczej energetyka nie będzie chciała odebrać siedmiu milionów ton węgla.
- Ponadto przyjęta przez rząd Polityka energetyczna Polski do 2040 roku zakłada drastyczny spadek zapotrzebowania na węgiel już do 2030 roku.
- Wyraźnie widać, że rząd ma świadomość, iż harmonogram ten jest nie do utrzymania - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL Bogusław Ziętek. - Po pierwsze energetyka już teraz zmniejsza odbiór węgla do swoich elektrowni. I tak na przykład w roku bieżącym energetyka nie będzie chciała odebrać tylko od Polskiej Grupy Górniczej siedmiu milionów ton węgla. Po drugie przyjęta przez rząd Polityka energetyczna Polski do 2040 roku zakłada drastyczny spadek zapotrzebowania na węgiel już do roku 2030. A zatem większość kopalń będzie musiała zostać zlikwidowana przed 2030 rokiem - dodaje Bogusław Ziętek.Jednocześnie wskazuje, że to nie wszystko.- Po trzecie bowiem rząd całkowicie bezkrytycznie realizuje dyktat Unii Europejskiej odchodzenia od węgla i przestawiania się na gaz - ocenia Bogusław Ziętek. - I nic nie robi w kwestii uzyskania dla Polski specjalnej ścieżki opłat emisyjnych. Chodzi o uzyskanie zgody na niższe opłaty lub ich zawieszenie w związku z uzależnieniem polskiej energetyki od energii węglowej - zaznacza Ziętek.Dodaje przy tym, że po czwarte wreszcie, w błyskawicznym tempie ograniczane są lub likwidowane moce na węglu kamiennym oraz węglu brunatnym.
Będzie dramatyczny wzrost cen energii i ciepła
- Dotyczy to choćby zaniechania budowy Elektrowni Ostrołęka C na węgiel oraz pospiesznego wyłączania bloków energetycznych opalanych węglem, na przykład Dolnej Odry - podkreśla Ziętek.Jego zdaniem będzie to miało fatalny wpływ na przyszłość.- W sposób całkowity uzależnimy się bowiem od dostaw energii i surowców energetycznych z zewnątrz - ostrzega Bogusław Ziętek. - Paradoksem historii jest to, że rząd, który tak gwałtownie protestuje przeciwko budowie gazociągu Nord Stream 2, aby zapewnić ciągłość dostaw energii, będzie musiał kupować gaz dostarczany tym gazociągiem od Niemiec. Drugim efektem tej zabójczej dla nas polityki będzie dramatyczny wzrost cen energii i ciepła dla społeczeństwa - dodaje Ziętek.Jego zdaniem bałamutna propaganda, którą wobec nas się teraz uprawia - sprawia, że zapominamy o podstawowych faktach.- Koszt wytworzenia jednej megawatogodziny z polskiego węgla kamiennego to od 120 do 140 złotych - zaznacza Ziętek. - A koszt wytworzenia energii z węgla brunatnego może być nawet niższy. Tymczasem koszt wytworzenia jednej megawatogodziny z planowanego przez rząd offshoru wynosić będzie nie mniej niż 300-350 złotych. Podobnie droga jest energia wytwarzana z innych źródeł odnawialnych. Oznacza to, że będziemy płacić za energię i ciepło trzykrotnie więcej niż dziś. A już płacimy przecież niemało - dodaje.Jego zdaniem trzeba również pamiętać, że efektywność wytwarzania energii z fotowoltaiki i z wiatraków jest dramatycznie niska. - I wynosi około 30 proc. z tego, co uzyskujemy w przypadku energetyki konwencjonalnej - ocenia Ziętek.
Zwraca przy tym uwagę, że słońce świeci tylko przez część dnia i efektywnie można korzystać z tego źródła w polskich warunkach nie więcej niż przez jedną trzecią roku.
Słońce nie zawsze świeci a wiatr nie zawsze wieje
- Podobnie wiatr nie zawsze wieje z odpowiednią, a więc nie za dużą i nie za małą siłą - zaznacza Ziętek. - Do jak dramatycznych sytuacji może to doprowadzić, przekonaliśmy się kilka tygodni temu, kiedy kraje takie, jak Francja czy Szwecja a nawet Teksas w USA, musiały korzystać ze starych elektrowni konwencjonalnych, ponieważ efektywność źródeł energii odnawialnej spadła do około 10 procent. Im więcej wybudujemy odnawialnych źródeł energii, uzależniając od nich swoją gospodarkę, tym bardziej będziemy musieli się zabezpieczyć w powtórzeniu tej samej mocy na źródłach konwencjonalnych - podkreśla Ziętek.Jednocześnie zwraca uwagę, że w tym przypadku będzie to gaz, którego będziemy potrzebować coraz więcej.- Nie ma żadnych szans, żeby nie był to także gaz rosyjski - ocenia Ziętek. - Zatem pisowski rząd premiera Mateusza Morawieckiego zakłada na naszą szyję pętlę z rosyjskiego gazu i głównie importowanej z Niemiec energii elektrycznej. Wszystko to dlatego, że rząd Morawieckiego zgodził się na to, żebyśmy w kosztach produkowanej przez nas energii ponosili opłaty emisyjne, które wynoszą obecnie około 150-160 złotych, czyli więcej niż kosztuje wytwarzana z węgla kamiennego lub brunatnego energia - podsumowuje Bogusław Ziętek