Aktualności
GÓRNICTWO |
W Polsce zabraknie węgla opałowego. Dokładne wyliczenia w liście do premiera
W rezultacie sankcji na Rosję w Polsce braknie 11 mln ton węgla, w tym 5 mln ton w samym tylko sektorze komunalno-bytowym (to 40 proc. rynku). Niedobór będzie odczuwalny jak nigdy dotąd - piszą sprzedawcy węgla w liście otwartym do premiera Mateusza Morawieckiego.
Autor: JD
Za wnp.pl
- Sprzedawcy węgla mają dwie propozycje na zniwelowanie problemów wynikających z embarga na rosyjski węgiel.
- Pierwsza to obniżenie do zera stawki VAT na węgiel co najmniej do końca roku.
- Druga - przekierowanie szerszego strumienia wysokojakościowych, tańszych krajowych węgli opałowych do sektora komunalno-bytowego poprzez sieci dealerskie. Gorsze jakościowo węgle importowane mogłyby trafić do energetyki, która jest dużo lepiej przygotowana do ich spalania.
"Piszemy do Pana w trosce o naszych klientów - 4 mln gospodarstw domowych ogrzewających się indywidualnie węglem i o kilka tysięcy firm zajmujących się dystrybucją węgla opałowego w Polsce.
Ustawa o embargu na rosyjski węgiel z 15 kwietnia to z moralnego punktu widzenia, działanie ze wszech miar słuszne. Patrząc na to jakich bestialstw rosyjskie wojska dopuszczają się na Ukrainie, nie sposób nie zgodzić się z faktem, że należy zastosować wszelkie możliwe metody na osłabienie Federacji Rosyjskiej, także ekonomiczne.
Niedźwiedzia należy zagłodzić. Jako przedstawiciele organizacji zrzeszających dystrybutorów polskiego węgla, powinniśmy być także zachwyceni tym, że na rynku robi się miejsce na ekspansję dla węgla krajowego. Niestety - jest w nas więcej obaw niż optymizmu" - wskazują sprzedawcy węgla w liście do premiera.
I wskazują, że narastająca od wielu lat unijna polityka dekarbonizacji doprowadziła do stopniowego zmniejszania wydobycia węgla w kraju. Podaż węgla malała znacznie szybciej niż popyt, a powstałą w ten sposób lukę uzupełniał węgiel z importu, w 80 proc. właśnie z Rosji. Przyczyn skupienia się importerów na tym właśnie kierunku jest wiele, główne z nich to niska cena, relatywnie niskie koszty logistyki i jakość dopasowana do potrzeb polskiego rynku.
Węgla będzie brakować i będzie bardzo drogi
"Odcięcie tego węgla z dnia na dzień, jakkolwiek słuszne, rodzi w perspektywie pozostałej części roku trzy zasadnicze problemy, na które chcielibyśmy zwrócić uwagę Pana Premiera: brak ok 11 milionów ton węgla, potencjał do ogromnych wzrostów cen węgla, brak odpowiedniej jakości węgla dla sektora komunalno-bytowego w wystarczającej ilości" - zaznaczono w liście.
Wskazano przy tym, że brakujące ilości węgla można łatwo oszacować stosując analogię do roku ubiegłego. W rok 2021 weszliśmy z gigantycznymi zapasami 5 mln ton w energetyce i górnictwie, w ciągu roku do kraju zaimportowano 10 mln ton, a dla zbalansowania rynku na koniec roku naszym zdaniem brakło około 2 mln ton. To daje łączne zapotrzebowanie na poziomie 17 mln ton ponad roczną krajową produkcję.
"Spójrzmy teraz na rok 2022, w który branża weszła praktycznie bez zapasów. Szczerze kibicujemy krajowym producentom węgla, jednak nie sądzimy, aby wydobycie do końca 2022 roku miało być dużo wyższe niż w roku poprzednim. Znaczący wzrost produkcji wymagałby miliardowych inwestycji i co najmniej kilkunastu miesięcy, by zobaczyć ich pierwsze efekty.
Co gorsze, już w I kw. podaż węgla krajowego dla sektora komunalno-bytowego była na zatrważająco niskim poziomie. Jeśli chodzi o węgiel z zewnątrz, od początku roku do 15 kwietnia zaimportowano ok. 2 mln ton. Po wprowadzeniu embarga na węgiel z Rosji, drogą kolejową mogłyby wjechać znaczące ilości węgla z Kazachstanu, jednakże rynek już się spodziewa, że Rosjanie w ramach odwetu za embargo zablokują tranzyt węgla z Kazachstanu już w maju. Zostają porty.
Maksymalna przepustowość portów to według naszej najlepszej wiedzy to 8 mln ton węgla na rok, lecz jeden kwartał już minął co daje już tylko 6 mln ton. Realistycznie, biorąc pod uwagę konkurencję o szlaki wodne z innymi surowcami, myślimy że można zakładać około 4 mln ton przepustowości do końca roku. Razem daje to podaż ponad roczną produkcję krajową na poziomie 6 mln ton.
Przy założeniu niezmienionego popytu daje to niemożliwy do uzupełnienia brak na poziomie 11 mln ton. Piszemy niemożliwy, gdyż musiałby on być uzupełniony drogą kolejową z południa lub zachodu (to nierealne) lub drogą lotniczą (to jeszcze bardziej nierealne). Jak na złość, zapotrzebowanie na węgiel może być wyższe niż dotychczas. Biorąc pod uwagę relatywną atrakcyjność cenową węgla w stosunku do gazu w energetyce i oczekiwania większego niż w roku ubiegłym eksportu energii elektrycznej luka ta może być jeszcze większa" - wskazano w liście do premiera.
I zaznaczono, że w rezultacie embarga Rosja Putina nie wyeksportuje do Polski 8 milionów ton. To mniej niż 4 proc. ich eksportu węgla.
"A co straci Polska? Jak pokazaliśmy powyżej, w kraju braknie 11 mln ton węgla. Ten brak będzie podzielony mniej więcej w następujących proporcjach: 6 mln ton braknie w energetyce, 5 mln ton zabraknie w sektorze komunalno-bytowym. O ile te 6 mln to zaledwie ok. 20 proc. zużycia energetyki, o tyle w sektorze komunalno-bytowym 5 mln ton to niebagatelne 40 proc. całego rynku. Niedobór będzie odczuwalny jak nigdy dotąd. Końcówka zeszłego roku, w której naszym zdaniem dla zbalansowania się podaży z popytem brakło 2 mln ton węgla, pokazała jakie mogą być tego efekty - przy wysoce nieelastycznej krzywej podaży, detaliczne ceny węgla wzrosły w krótkim czasie o około 100 proc. z poziomu 700-900zł/t na wiosnę do 1200 - 1800zł na koniec roku.
W tym roku zabraknie 11 mln ton, z czego 5 mln ton to brak w samym tylko sektorze komunalno-bytowym. Lokalne ciepłownie mogą zostać bez miałów, a dla odbiorców indywidualnych na pewno zabraknie węgla opałowego. Uważamy, że przy tak ekstremalnej przewadze popytu nad podażą ceny, które już w tym momencie oscylują wokół 2200 brutto za tonę w portach, w sezonie grzewczym spokojnie mogą przekroczyć poziom 3000 brutto.
Doceniamy przy tym poczucie misji krajowych producentów, którzy wciąż starają się utrzymywać ceny na znacząco niższym od importu poziomie, jednakże podaż węgla krajowego w sektorze komunalno-bytowym jest tak rażąco niska, że pozostaje bez większego wpływu na średnie ceny rynkowe.
Nawet jeżeli do sektora komunalno-bytowego trafi jakaś część węgla z importu - będzie on gorszej niż węgiel rosyjski jakości: z USA - zasiarczony, z RPA - wysokopopiołowy, z Indonezji - za miękki, z Australii - tam są węgle o szerokim spektrum parametrów, ale koszty frachtu z Australii są bardzo wysokie. Pozostaje więc Kolumbia - tam węgiel już kupują traderzy z całej Europy licytując coraz to wyższe ceny" - podkreślono w liście.
Wskazano też, że branża węglowego ogrzewnictwa indywidualnego poczyniła w ostatnich latach znaczące postępy w walce ze smogiem: wyeliminowano z rynku muły, floty, węgiel brunatny. Z roku na rok przybywa kotłów na ekogroszek w standardzie ecodesign.
Jakość powietrza stopniowo się poprawia. Szkoda byłoby to zaprzepaścić. Ze względu na uwarunkowania rynkowe spora część użytkowników będzie spalać węgiel o parametrach gorszych niż dotychczas, pozostali wrócą do palenia czym popadnie. Znów śmieci będą segregowane na palne i niepalne, a te palne na takie które można spalać za dnia i takie które można spalać nocą. Ubóstwo energetyczne, które wśród ogrzewających się indywidualnie węglem zwykle należało do najwyższych będzie bić wszelkie rekordy.
Istnieje realne ryzyko - wskazano w liście - że za wojnę ekonomiczną z Putinem zapłacą wszyscy Polacy - część w wysokich cenach węgla, część w ubóstwie energetycznym, bo nie będzie ich już stać na węgiel, wszyscy w wyższych cenach żywności i w konieczności oddychania gorszej jakości powietrzem.
"Mamy wobec tego dwie propozycje na zniwelowanie powyższych problemów.
Pierwsza to obniżenie do zera stawki VAT na węgiel co najmniej do końca roku, o co wnioskowaliśmy bezskutecznie przy okazji wprowadzania Tarczy Antyinflacyjnej. Warto zauważyć, że przy cenie węgla na poziomie 2500zł brutto VAT to niemal 500zł.
Druga to przekierowanie szerszego strumienia wysokojakościowych, tańszych krajowych węgli opałowych do sektora komunalno-bytowego poprzez sieci dealerskie. Gorsze jakościowo węgle importowane, mogłyby trafić do energetyki, która jest dużo lepiej przygotowana do spalania tego typu paliw w sposób bezpieczny dla zdrowia ludzkiego i środowiska.
Korzystając z okazji, chcielibyśmy zwrócić uwagę na jeszcze jeden problem specustawy o embargu. Ustawa ta, co zrozumiałe, nakłada na importerów szereg obowiązków dokumentacyjnych, których celem jest, zagwarantowanie szczelności granicy. Za sprawą skomplikowanych oświadczeń o pochodzeniu węgla dotknęła ona jednak nie tylko importerów. Mocno uderzyła także w firmy handlujące węglem, również te które handlują wyłącznie węglem krajowym.
Sparaliżowany rynek
Od wejścia w życie ustawy rynek jest sparaliżowany - wiele firm wstrzymało sprzedaż ze względu na konieczność dostosowania systemów magazynowo-sprzedażowych do nowych wymagań, co niesie za sobą realne straty. Także proces dostosowania się rynku do nowych procedur jest bardzo kosztowny. To wszystko dodatkowo przełoży się na wzrost cen węgla.
Jako branża mamy wrażenie że lepiej zostali potraktowaniu rosyjscy oligarchowie, którym dano niemal dwa miesiące na ucieczkę z majątkami z Polski, niż krajowi przedsiębiorcy, którym dano świąteczny weekend na dostosowanie się do nowych przepisów. Padają zarzuty, że to na przedsiębiorców zrzuca się obowiązki służb celnych, które mają kontrolować granicę.
Tu też mamy propozycję rozwiązania: wystarczyłoby ograniczyć oświadczenie przedsiębiorcy do stwierdzenia dotyczące pochodzenia węgla do frazy: „Węgiel nie objęty embargiem wynikającym z Ustawy z dnia 13 kwietnia 2022 r. o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego”. Dalej, w toku kontroli niech przedsiębiorca wykazuje organom kontrolnym pochodzenie oferowanego towaru" - podkreślono w liście do premiera Morawieckiego.
"Liczymy na to, że zauważone przez nas problemy zostaną przez Szanownego Pana Premiera potraktowane z należytą uwagą i starannością. Jednocześnie deklarujemy gotowość do konsultacji potencjalnych rozwiązań. Ostatecznie, najważniejsze w tym roku jest to by Polacy nie doświadczali blackoutów i nie musieli marznąć w swoich domach czy to z przyczyn ekonomicznych, czy po prostu ze względu na brak węgla opałowego" - zaznaczono w liście.
Pod listem otwartym do premiera podpisali się: Łukasz Horbacz, prezes zarządu Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla oraz Zbigniew Krupski, prezes zarządu Stowarzyszenia Federacja Autoryzowanych Sprzedawców Polskiej Grupy Górniczej.