Aktualności
Mimo że na początku roku mieliśmy nadpodaż surowca, to zimą możemy być zmuszeni do gwałtownego zwiększenia importu węgla. A surowiec tylko w tym roku zdrożał o 200 proc.
Bartłomiej Sawicki
Za:rp.pl
Spółki co prawda zapewniają, że poziom węgla energetycznego jest bezpieczny, jednak największy producent prądu w Polsce – Polska Grupa Energetyczna – przyznaje, że węgla ma mniej, niż planował. Na wypadek mroźnej zimy kierunkiem, który może uzupełnić zapasy surowca, jest Rosja. Import węgla do Polski w ubiegłym roku spadł i wyniósł 12,82 mln ton. W 2019 r. do Polski napłynęło 16,7 mln ton, zaś rok wcześniej było to 20 mln. W 2020 r. najwięcej węgla sprowadzono z Rosji – 9,44 mln ton. W sytuacji mroźnej zimy polskie elektrownie mogą być zmuszone zwiększyć import węgla, w tym z Rosji.
Masz kopalnie, śpisz spokojniej
Zapasy węgla kamiennego na potrzeby produkcji energii i ciepła w spółkach różnią się w zależności od posiadanych bądź nie własnych kopalń w strukturze Grupy. Reguluje je rozporządzenie ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej w sprawie zapasów paliw w przedsiębiorstwach energetycznych i monitorowany jest na koniec miesiąca przez URE. Jednak żadna ze spółek nie zdradza minimów, podkreślając, że są one tajemnicą handlową.
Braki w dostawach gazu, rosnące ceny energii i uporczywie droga ropa naftowa spowodowały, że pojawił się rosnący popyt na węgiel, najbrudniejsze z dostępnych paliw kopalnych.
W przypadku trzeciego co do wielkości producenta energii elektrycznej w kraju, a więc Grupy Tauron, zapasy węgla przy elektrowniach są na bezpiecznym poziomie przekraczającym limity bezpieczeństwa, co do których zobowiązany jest każdy podmiot. Ponad 50 proc. węgla, które zużywają elektrownie i elektrociepłownie Taurona, pochodzi z kopalń spółki, które na bieżąco mają realizować zapotrzebowanie mocy wytwórczych. Pozostałe blisko 50 proc. węgla potrzebnych spółce realizowanych jest na bazie umów z Polską Grupą Górniczą oraz innymi podmiotami. Spółka podkreśla, że surowca nie zabraknie, a rosnące potrzeby na bieżąco są realizowane przez kopalnie spółki. Tauron zaznacza, że posiadanie kopalń wewnątrz Grupy to atut na trudne i niepewne czasy wysokich cen nośników energii.
Podobnie uważa drugi co do wielkości producent energii w Polsce, a więc Grupa Enea. Poznańska spółka zapewnia, że we wszystkich elektrowniach i elektrociepłowniach należących do Grupy Enea zapasy paliw są obecnie utrzymywane na bezpiecznym poziomie, przekraczającym poziom wymagany tzw. rozporządzeniem ws. zapasów paliw w przedsiębiorstwach energetycznych. – Grupa Enea większość dostaw paliwa do elektrowni systemowych zabezpiecza w należącej do Grupy kopalni LW Bogdanka, co pozwala między innymi na elastyczne zarządzanie placami w obszarze wydobywczo-wytwórczym Kozienice–Bogdanka–Połaniec – zapewnia nas Enea.
Prywatna Veolia, która jest właścicielem elektrociepłowni w Poznaniu i Łodzi, podobnie jak dwie wyżej wymienione spółki, podkreśla, że zapasy węgla spełniają lub nawet przewyższają minima określone we wspomnianym rozporządzeniu, a w najbliższych miesiącach zapasy mają być zwiększane, odpowiednio do prognozowanego z nadejściem zimy dobowego zużycia węgla. Energa należąca do PKN Orlen także zapewnia, że nie ma problemów z obsługą elektrowni.
PGE przyznaje, że jest problem
Grupa PGE odpowiada za ponad 40 proc. produkowanej energii w kraju. Spółka nie ma jednak własnych kopalń węgla kamiennego. Grupa zapewnia co prawda, że posiada długo- i krótkoterminowe kontrakty na dostawy węgla kamiennego, które zabezpieczają zapotrzebowanie PGE na ten surowiec. Jednocześnie jednak przyznaje, że ogólnoświatowa sytuacja na rynku węgla energetycznego powoduje trudności w zaopatrzeniu dla krajowych elektrowni i elektrociepłowni. – Miały również na to wpływ ograniczenia przewozu węgla, które odnotowujemy od kilku miesięcy, wynikające z problemów logistycznych po stronie przewoźnika – tłumaczy spółka. Co więcej, aktualny poziom zapasów węgla energetycznego w większości oddziałów Grupy PGE jest niższy od planowanego.
Problemy z odpowiednimi zapasami węgla mogą dotyczyć m.in. elektrowni Opole. Elektrownia ta może zapewnić do 8 proc. obecnego krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną i jest trzecią co do wielkości polską elektrownią w Polsce. Zakup węgla zza granicy może okazać się więc potrzebny. Z danych Ministerstwa Aktywów Państwowych wynika, że import węgla stanowił ok. 23,6 proc. produkcji węgla kamiennego. Według Eurostatu największym dostawcą węgla do UE pozostaje Rosja.
Marcin Górnik analityk Biura Maklerskiego Pekao
Bardzo wysokie ceny węgla obserwowane ostatnio na rynkach międzynarodowych bez wątpienia będą wspierać pozycję negocjacyjną spółek wydobywających węgiel energetyczny. Jednakże ze względu na długoterminowy charakter umów zawieranych przez te podmioty z zakładami energetycznymi uważamy, że wzrost cen na światowych rynkach nie zostanie przełożony „jeden do jednego" na ceny sprzedaży realizowane przez spółki górnicze. Czynnikami dodatkowo wspierającymi pozycję negocjacyjną polskich kopalń powinien być bardzo silny popyt na energię elektryczną wytwarzaną z węgla kamiennego oraz spadające zapasy tego surowca.
Kwadratura węgla
Polskie kopalnie nie mają możliwości zwiększenia wydobycia węgla. Pozostaje import, głównie z Rosji. Prezes Polskiej Grupy Górniczej, największej spółki górniczej w Polsce, Tomasz Rogala podkreślił w Sejmie, że wielkość wydobycia dostosowana jest do składanego kilka–kilkanaście miesięcy temu zapotrzebowania. – Przyjęto plan likwidacji sektora węgla kamiennego do 2049 roku, a w międzyczasie założono stopniowe zmniejszenie podaży surowca. Musimy jednak także pamiętać, że sektor wydobywczy jest jednym z najbardziej kapitałochłonnych. – Na każde 800 tys. ton węgla to 200 mln zł kosztów bezpośrednich i 1,5 roku czasu. To więc kwestia nakładów i czasu – powiedział prezes Rogala, sugerując, że nie ma możliwości zwiększenia podaży. W Polsce, gdzie zwiększenie popytu krótkoterminowo będzie trudne do zrealizowania, jedyną opcją pozostanie import węgla „z jednego kierunku".
Źródło: Rzeczpospolita