Aktualności
Za:francuskie.pl
Autor: Tomasz Nowicki
Stellantis planuje podział dwóch fabryk Opla w Niemczech. Zmiany organizacyjne mają, według przedstawicieli koncernu, pomóc w radzeniu sobie z kryzysem braku półprzewodników. Tymczasem niemieckie związki zawodowe protestują i obawiają się, że Carlos Tavares chce po prostu zamknąć fabryki a produkcję przenieść poza Niemcy.
Zobacz teledysk z zabytkowymi Citroenami i świetną muzyką
Znajdujące się w Russelsheim i Eisenach fabryki nie byłyby już częścią Opel Automobile GmbH, ale pozostałyby powiązane ze Stellantis, oświadczył rzecznik prasowy firmy, dodając, że trwają rozmowy ze związkami zawodowymi na temat tego planu. „Korzyści związane z tym projektem to bardziej wydajna i elastyczna organizacja, która powinna przyczynić się do zabezpieczenia miejsc pracy w dłuższej perspektywie” powiedział rzecznik w rozmowie z agencją Reuters.
Jednak związki zawodowe obawiają się, że zakład w Eisenach może zostać zamknięty na stałe. Na razie przerwa w produkcji potrwa trzy miesiące a powodem mają być globalne niedobory półprzewodników. Pracownicy fabryki oskarżają Stellantis o wykorzystywanie niemieckiego systemu zwolnień w celu przeniesienia produkcji do innego kraju. Związkowcy wskazują na scenariusz, w którym Opel, który jest związany umową zawartą w zeszłym roku, aby nie zwalniać żadnych pracowników w Niemczech do 2025 roku, wysyła pracowników w zakładzie w Eisenach na urlopy jako tymczasowe rozwiązanie, które może przekształcić się w długoterminowy przestój.
Przez najbliższe trzy miesiące Opel Grandland X, normalnie produkowany w Eisenach, będzie wytwarzany w zakładach firmy w Sochaux we Francji, jednak związki zawodowe obawiają się, że produkcja zostanie przeniesiona do Francji na stałe. „Nie pozwolimy, aby nam to zrobiono” – oświadczył szef rady pracowniczej Uwe Loesche w oświadczeniu opublikowanym w czwartek na stronie internetowej związku IG Metall.
Dwa związki zawodowe we Francji w zeszłym tygodniu wydały podobną krytykę programu zwolnień w Stellantis, zarzucając firmie wykorzystywanie niedoboru chipów jako pretekstu do zwolnienia nieproporcjonalnie dużej liczby osób w celu pokazania lepszych wyników finansowych akcjonariuszom. Obawy związkowców pogłębiło ostatnie spotkanie z Tavaresem, który podkreślił konieczność dokonywania kolejnych oszczędności i ujawnił, że firma pracuje nad utrzymaniem właściwych przepływów finansowych.
„Światowy przemysł motoryzacyjny znajduje się w wyjątkowej sytuacji z powodu trwającej pandemii i globalnego niedoboru półprzewodników,” napisał zapytany o obawy związku rzecznik prasowy Stellantis w oświadczeniu dla agencji Reutersa. „Produkcja w Eisenach ma zostać ponownie uruchomiona na początku 2022 roku, o ile pozwoli na to sytuacja w łańcuchu dostaw”.
Analitycy oceniają, że Stellantis, który jest czwartym co do wielkości producentem samochodów na świecie, ma obecnie problem z nadwyżką mocy produkcyjnych, który może doprowadzić do zamknięcia niektórych fabryk.
Stellantis z powodu kryzysu związanego z układami scalonymi musiał wstrzymać produkcję w zakładach we Francji, Stanach Zjednoczonych oraz we Włoszech i prognozuje, że w tym roku wyprodukuje o 1,4 miliona pojazdów mniej w ostatnich miesiącach. Brak samochodów wywołał poważne perturbacje w sieciach dealerskich, między innymi w Polsce. Tavares coraz częściej krytykowany jest za swój sposób zarządzania Stellantis a niektórzy mówią, że cierpliwość rady nadzorczej jest już na wyczerpaniu.
źródło: Reuters, własne