Aktualności
GAZOWNICTWO |
Rosja chce zmusić Unię Europejską do uruchomienia gazociągu Nord Stream 2. Jak piszą analitycy Goldman Sachs Group, Moskwa nie zwiększy podaży gazu na europejski rynek, dopóki nie zostanie uruchomiony nowy podmorski gazociąg.
- Rosja nie odpuszcza Europie, przykręcając kurek z gazem. Moskwa stawia sprawę jasno: albo uruchomicie Nord Stream 2, albo będziecie marznąć.
- Możliwy jest powrót do rekordowo wysokich cen gazu, a przeszła zima może przynieść gazową katastrofę.
- Bez energetycznej alternatywy Unia Euopejska będzie na stałe narażona na rosyjski szantaż.
Analitycy widzą sytuację w czarnych barwach – wysokie ceny gazu będą się w Europie utrzymywały. Nic nie wskazuje na to, aby mogło się to zmienić. Rosja z całą bowiem stanowczością prze do korzystnego dla siebie rozwiązania, którym jest uruchomienie Nord Stream 2.
Powstanie Nord Stream 2 to katastrofa dla europejskiej niezależności gazowejFot. Nord Straem 2 / Igor Kuznetsov
Dariusz Malinowski
Bez nadziei na większe dostawy
Rosja pokrywa nawet 40 proc. dostaw gazu do Europy. W coraz jednak mniejszym stopniu odbywa się to w ramach kontraktów długoterminowych. Tę płynność rynku Rosja bez pardonu wykorzystuje dla realizacji swoich celów politycznych.Czytaj też: Gazprom chce zrobić z PGNiG przykład dla innychW kilku ostatnich latach (przed 2021 rokiem) europejscy odbiorcy gazu nawet ponad połowę surowca zamawiali poprzez giełdy w kontraktach terminowych. Ten sposób handlu był elastyczniejszy, pozwalał szukać także rynkowych okazji.W znacznej części gaz w tej formule rynkowej sprzedawali Rosjanie. Jednak w 2021 roku gaz na giełdzie był oferowany w mniejszych ilościach. Szczególnie dało się to odczuć w drugiej połowie roku. Rosjanie zrezygnowali także ze sprzedaży gazu poprzez własną platformę handlu elektronicznego (w październiku zrealizowano ostatnią transakcję).Efektem tych działań był spadek podaży surowca na rynek europejski. Kreml utrzymuje, że wywiązuje się z kontraktów. To prawda, ale zarazem nie dostarcza surowca, którym można byłoby handlować w kontraktach terminowych.O tym, że gazociąg jamalski nie tłoczy rosyjskiego gazu, już informowaliśmy. Także moce przesyłowe przez Ukrainę na Słowację i dalej do Europy są wykorzystywane tylko w takim stopniu, aby pokryć zobowiązania wynikające z kontraktów długoterminowych.Mimo znaczącego spadku sprzedaży Gazprom nie może narzekać. Niedobory surowca spowodowały, że poziom jego cen jest tak wysoki, iż rosyjska spółka notuje świetne zyski. Ze zwiększeniem dostaw nie musi się więc spieszyć - także z powodów ekonomicznych.
Może być jeszcze drożej
To nie koniec fatalnych wieści. Trudna sytuacja może utrzymywać się, dopóki Niemcy nie uruchomią Nord Streamu 2.Analitycy Goldman Sachs Group zakładają, że rurociąg ten zacznie działać w drugim kwartale, ale opóźnienia w procesie zatwierdzania mogą przesunąć jego uruchomienie na później. - Ceny gazu mogą też na chwilę powrócić do rekordowych poziomów z połowy grudnia, a nawet wzrosnąć - przewidują analitycy banku.
- Niższe rosyjskie przepływy gazu – ma to miejsce już od drugiej połowy zeszłego roku – mogą przedłużyć się do miesięcy letnich - ostrzega Goldman Sachs Group.
Budowa gazociągu Nord Stream 2 już się zakończyła, ale ciągle nie został on oddany do eksploatacji (fot. Nord Stream 2 / Paul Langrock)
Co oznaczałoby utrzymanie się obecnej sytuacji? Bardzo wysokie ceny gazu kolejnej zimy. Być może surowiec pobiłby rekord z grudnia 2021 roku, kiedy to tysiąc metrów sześciennych gazu kosztowało w spocie nawet 2200 dolarów!Szybkie uruchomienie Nord Streamu 2 jest więc pierwszym celem Rosjan. Gdyby do tego doszło, Moskwa mogłaby rzucić na europejski rynek dodatkowe ilości surowca i „sprzedać” to jako sukces oraz zasługę nowego gazociągu.Z punktu widzenia strategicznego praktycznie pozbawiłoby to Kijów wpływu na tranzyt znaczących ilości surowca do Europy.
Mogą być ofiary
Rosyjska presja może spowodować, że w Europie wybuchnie największy w historii kryzys paliwowy. Miliony Europejczyków będą cierpiały z powodu chłodów, a tysiące firm ograniczy lub wręcz wstrzyma produkcję.Wszystko będzie zależało od tego, jak długo jeszcze Rosja będzie ograniczała przesył gazu dostępnymi i czynnymi już gazociągami oraz jaka będzie aura. Im cieplej i wietrzniej, tym dla państw UE lepiej.O tym, z jak dramatyczną sytuacją mamy obecnie do czynienia, mogą świadczyć dane dotyczące zapasów gazu. Stopień wypełnienia magazynów surowca w Austrii wynosi zaledwie 26,01 proc., w Holandii 29,89 proc., a w Niemczech tylko 41,79 proc. To nawet 20 punktów procentowych mniej niż średnia dla tego okresu w poprzednich latach. Dla porównania - nasze magazyny są wypełnione jeszcze w 72,62 proc.To nie koniec złych wieści, bo nawet jeśli kraje Unii przetrwają obecny sezon bez widocznych braków gazu, to rosyjska polityka sprawia, że kolejna zima może być katastrofalna, bo opróżnionych magazynów nie uda się przy obecnej podaży surowca wypełnić wystarczającą ilością surowca na kolejny sezon grzewczy.Warto przy tym zauważyć, że nawet uruchomienie Nord Streamu 2 nie zmieni gazowej sytuacji Europy pod względem bezpieczeństwa. Moskwa w każdej chwili i przy pojawieniu się żądań będzie mogła z „przyczyn technicznych” zmniejszyć dostawy surowca.Jedynym rozwiązaniem jest szukanie energetycznej alternatywy. Na razie jednak czynione wysiłki w tym zakresie są zbyt nikłe.