Aktualności
GÓRNICTWO |
Rok 2021 w górnictwie stał przede wszystkim pod znakiem umowy społecznej, jaką w maju strona związkowa zdołała zawrzeć z rządem. Określono w niej, że odejście od wydobycia węgla kamiennego energetycznego ma u nas nastąpić do 2049 roku. Jednak na nasze propozycje, w tym dopłaty do wydobycia węgla, zgodę musi wyrazić Komisja Europejska. Zatem rok 2022 zapowiada się w dużej mierze jako rok nerwowego wyczekiwania.
Jerzy Dudała
- W Polsce jeszcze przez długi czas będzie popyt na węgiel kamienny.
- Nieuniknione wydaje się, że wkrótce nam go zabraknie. Nie brakuje opinii, że czeka nas zapaść w energetyce.
- Z kolei węgiel koksowy, potrzebny do produkcji stali, jest w lepszym położeniu. Jeszcze długo będzie konieczny, by realizować różne inwestycje, także te w zakresie "zielonej energetyki".
Nasza największa spółka węglowa, czyli Polska Grupa Górnicza, pozostaje w trudnej sytuacji, jednak próbuje sobie jakoś radzić. W 2019 roku zdołała ona wyprodukować 29,5 mln ton węgla, natomiast w 2020 roku produkcja ta spadła do poziomu 24,3 mln ton. Niebawem okaże się, czy za 2021 rok spółka zdołała zrealizować produkcję w wysokości około 23-24 mln ton.
PGG nie upadnie
Niedawno prezes zarządu Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala podkreślał, że spółka nie zbankrutuje. Wskazał, że skutecznie rozwiązuje ona problem obsługi zobowiązań. Ocenił również, że istnieją instrumenty pomocowe możliwe do zastosowania w okresie przejściowym, zanim Komisja Europejska notyfikuje program dla górnictwa.
W Radiu Piekary Tomasz Rogala wyraził opinię, że główne procedury związane z unijną akceptacją polskiego programu dla górnictwa - wraz z mechanizmem dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych - zakończą się do połowy 2022 roku, natomiast do tego czasu możliwe będzie stosowanie instrumentów przejściowych.- Jesteśmy zdeterminowani, żeby w pierwszej połowie przyszłego roku wszystkie główne elementy procesu zostały zamknięte - zaznaczył Tomasz Rogala, wskazując, że chodzi o zgodę Komisji Europejskiej na realizację programu, opartego na ustaleniach zawartej w maju 2021 roku z górniczymi związkami umowy społecznej. Zakłada ona między innymi subwencjonowanie górnictwa z publicznych środków do czasu zamknięcia kopalń węgla kamiennego energetycznego w perspektywie 2049 roku.- Generalnie Polska Grupa Górnicza ma redukować moce produkcyjne według harmonogramu, zatem nie będzie mogła prowadzić innych działalności, niezwiązanych z procedurą redukcji mocy wydobywczych i likwidacji kopalń - powiedział portalowi WNP.PL prezes Tomasz Rogala. - Wsparcie będzie bowiem otrzymywać jedynie na ten cel - podkreślił szef PGG.
Prezes zarządu Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala. Fot. mat.pras.
Zatem o rozwoju spółki nie ma mowy, chodzi o zaplanowane, stopniowe redukowanie mocy produkcyjnych. Ratunkiem dla Polskiej Grupy Górniczej ma być nowelizacja ustawy górniczej, zakładająca wdrożenie wartego 28,8 mld zł systemu wsparcia dla kopalń węgla kamiennego.
Ustawa precyzuje m.in. zasady udzielania publicznego wsparcia w postaci dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych kopalń, przewiduje zawieszenie spłaty i docelowe umorzenie części zobowiązań górniczych firm wobec ZUS i PFR oraz określa możliwości podwyższania ich kapitału za pomocą emisji skarbowych papierów wartościowych. Określa też koszty tych działań do końca 2031 roku, szacowane na 28 mld 821 mln zł, nie licząc kosztów planowanych umorzeń zobowiązań.
Uchwalenie ustawy pozwoli na zawieszenie płatności. Pełne wdrożenie wszystkich proponowanych w nowelizacji rozwiązań wymaga notyfikacji przez Komisję Europejską. Nowela przekłada na język legislacyjny uzgodnienia umowy społecznej, zawartej w maju tego roku między przedstawicielami rządu i górniczymi związkami zawodowymi. Uzgodniono wówczas stopniowe odchodzenie od wydobycia węgla kamiennego energetycznego do końca 2049 roku oraz subsydiowanie górnictwa w tym okresie - w postaci m.in. dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych.
Warunkiem wdrożenia takiego systemu jest zgoda KE. Na początku grudnia, po kilku miesiącach wstępnych rozmów w tej sprawie, ustalono, że w styczniu 2022 roku Polska złoży w Komisji formalny wniosek notyfikacyjny, a KE rozpatrzy go możliwie szybko.
Ustawa, prócz budżetowych dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych kopalń, zakłada także zawieszenie i docelowe umorzenie składek na ubezpieczenia społeczne w części finansowanej przez pracownika i płatnika, na Fundusz Pracy, Fundusz Solidarnościowy, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, Fundusz Emerytur Pomostowych oraz ubezpieczenie zdrowotne. Chodzi o stare zobowiązania spółek węglowych, których spłatę w przeszłości odroczono i rozłożono na raty. Docelowo zaległości miałyby zostać umorzone - wraz z odsetkami za zwłokę - jeżeli KE uzna, iż takie umorzenie jest zgodne z unijnym rynkiem wewnętrznym.
Zawieszenie spłat i docelowe umorzenie ma także dotyczyć 1 mld zł pożyczki z PFR, jaki otrzymała w 2021 roku Polska Grupa Górnicza. To będzie pomocą dla spółki, jednak jak wskazują w branży – jest to leczenie skutków, a nie przyczyn. Trzeba podkreślić, że pandemia koronawirusa mocno zachwiała spółkami węglowymi. W 2020 roku znacząco spadło zapotrzebowanie na energię. W konsekwencji spadło również zapotrzebowanie na węgiel.
W związku z tym Polska Grupa Górnicza, uwzględniając pogarszającą się sytuację rynkową w zakresie popytu na węgle energetyczne - której symptomy pojawiły się już pod koniec 2019 roku - znacząco ograniczyła zakres inwestycji w porównaniu do roku 2019. Program inwestycyjny dostosowała do bieżących uwarunkowań, potrzeb oraz możliwości finansowych.
W 2020 roku PGG na realizację planu inwestycyjnego poniosła łączne nakłady w wysokości 1,035 mld zł. A rok wcześniej wydatki te wyniosły 1,684 mld zł. Łączne nakłady w zakresie budownictwa inwestycyjnego wyniosły w 2020 roku 526,6 mln zł, a zatem niewiele mniej niż rok wcześniej, kiedy było to 534,9 mln zł. Spółka starała się jak najlepiej odnaleźć w trudnych realiach.
Z kolei w przypadku nakładów dotyczących zakupów maszyn i urządzeń do wyposażenia kompleksów ścianowych oraz modernizacji posiadanego parku maszynowego, to w 2019 roku wyniosły one 1,149 mld zł, natomiast w 2020 roku zaledwie 509,2 mln zł. W roku 2021 w spółce oglądają każdą złotówkę – jest jeszcze większa presja na oszczędzanie.
Wykorzystać koniunkturę
Wraz z odbudową gospodarek nadszedł kryzys energetyczny. Chiny oddziałujące na międzynarodowy rynek węgla borykały się z niedoborami energii i zwiększyły import surowca. Ceny węgla poszły w górę i zaczęło go brakować na rynku. Także obecnie są postulaty, żeby krajowi producenci zwiększyli podaż surowca. Tyle że na to potrzeba zarówno pieniędzy, jak i czasu.- Zwracam uwagę, że zwiększenie wydobycia o 1,5-3 mln ton, oznacza dla spółki typu Polska Grupa Górnicza koszt rzędu 500-800 mln zł i czas oczekiwania sięgający 8-12 miesięcy - podkreśla Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności, a zarazem szef związku w Polskiej Grupie Górniczej. - A nie mamy żadnej pewności, że za rok spółki energetyczne po raz kolejny nie zmienią zdania, co dla spółki węglowej oznaczałoby kilkusetmilionowe straty wynikające z niepotrzebnie przeprowadzonej inwestycji - dodaje Hutek.
Prezes PGG Tomasz Rogala z kolei zaznacza, że spółka znajduje się w procesie stopniowej redukcji produkcji węgla kamiennego. Ten proces ma być, jak zapisano w umowie społecznej, rozłożony w czasie.- Wieszczenie bankructwa PGG dość długo trwa i cały czas jakby naturalnie się pojawia. Natomiast póki co prowadzimy działalność tak, że tego aspektu nie ma. Do tej pory zawsze rozwiązywaliśmy problem obsługi zobowiązań - i on będzie rozwiązywany. To są nie tylko zobowiązania pracownicze, ale wszystkie inne, które spółka posiada - zapewnił niedawno Tomasz Rogala. - Naszym zadaniem jest racjonalnie układać przedsiębiorstwo i nasze wydatki tak, żeby osiągnąć główny cel, czyli notyfikację programu dla górnictwa węgla kamiennego - podkreślił prezes PGG.
Przypomniał, iż umowa społeczna z górniczymi związkami zakłada stopniowe odchodzenie od węgla, w ramach racjonalnego, rozłożonego w czasie planu. Prezes PGG wspomniał, że plan ten w założeniach odpowiada programowi, który przez 20 lat funkcjonował w Niemczech, a różni się tym, że wysiłek do wykonania dla Polski jest większy.- Funkcjonowanie górnictwa i całego przemysłu polega na konsekwentnym realizowaniu planu, który został przyjęty. Nie możemy sobie pozwolić, żeby głosy krytyczne wobec planu dla górnictwa mogły go zatrzymać. Jest taki plan, innego nie ma, nikt nie przedstawił innego - wskazał prezes Rogala. - Będziemy prowadzili ten program oraz prace legislacyjne. Mamy cel i plan, odpowiadający temu, co działo się już w UE. Jeśli tamte rozwiązania okazały się konieczne ze społecznego punktu widzenia, to my również chcemy iść tą drogą. Nie wymyślamy niczego nowego - powiedział Rogala.
Wskazał również, że partnerzy społeczni podpisali w maju 2021 roku porozumienie o transformacji polskiego górnictwa, kiedy jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej byłoby to trudne do wyobrażenia. Umowa społeczna oznacza bowiem stopniową likwidację branży.
Szef PGG cały czas wskazuje, że likwidowanie górnictwa węgla kamiennego oznacza dla energetyki ubytek ok. 9-10 GW stabilnych mocy, a buduje się obecnie tylko 2,2 GW nowych.- Scenariuszy, jak zasilać system w 2049 roku, jest wiele, w zależności od tego, kto je tworzy, a jedynym ich ograniczeniem jest fantazja i ambicje autorów. Jeżeli chcemy wytwarzać energię w miksie, który generalnie zaprojektowano dla UE, to musimy mieć gaz, energię jądrową i dodatkowo odnawialne źródła, stosownie do tego, jak będą się rozwijały i gdzie będą możliwe do zabudowy - zaznacza prezes PGG.
Jeszcze 3-4 lata temu raczej powszechne było przekonanie, że kraje posiadające największy udział OZE w miksach energetycznych będą również miały tańszą energię.- To nieprawda. Niemcy czy Austria, które mają zdecydowanie wyższy od nas udział OZE, mają też zdecydowanie droższą energię niż w Polsce - wskazuje Rogala. - Pomijam już, że 60 proc. w cenie energii to koszt CO2. Zatem poza ambicjami klimatycznymi trzeba patrzeć też na zwykłe relacje podaży i popytu. Jeżeli w ciągu ostatnich 30 lat o 13 proc. zwiększyliśmy uzależnienie całej Europy od węglowodorów importowanych, to skutkiem tego jest wzrost ceny dla obywateli. Ekonomia klasyczna objaśnia, co dzieje się, gdy koncentrujemy dostawy surowców krytycznych na jednym kierunku. To bardzo niebezpieczne. Jeżeli nie dojdzie do rozproszenia dostaw, nie będziemy mogli mówić o rynku energii - podkreśla szef PGG.
Wydobywać coraz to więcej węgla koksowego
Z dużo większym spokojem w przyszłość mogą spoglądać w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, która przede wszystkim wydobywa węgiel koksowy potrzebny do produkcji stali. Węgiel ten znajduje się na unijnej liście surowców strategicznych.- Węgiel koksowy utrzymuje się na przysłowiowym topie i raczej nic nie wskazuje na to, by w najbliższych latach nastąpił jego zmierzch - mówi portalowi WNP.PL Wacław Czerkawski, przewodniczący Rady OPZZ województwa śląskiego. - Zatem szczególnie ważne, żeby umiejętnie wykorzystać koniunkturę na rynku węgla koksowego. Jastrzębska Spółka Węglowa już nie raz pokazała, że potrafi to robić, więc nie powinno być źle - dodaje.
Roczne zapotrzebowanie w Unii Europejskiej na węgiel koksowy wynosi ponad 53 mln ton, przy czym jedynie 17 mln ton tego surowca pochodzi z UE, w tym 11,6 mln ton z Polski, gdzie węgiel ten wydobywa Jastrzębska Spółka Węglowa. Reszta jest sprowadzana między innymi z Australii, USA, Kanady czy Mozambiku. JSW zakłada, że od 2031 roku będzie mogła produkować głównie węgiel metalurgiczny.
Na razie na rynku wskazuje się, że standing JSW – przy dobrej koniunkturze na rynku węgla koksowego – będzie uzależniony od wolumenu produkcji. W listopadzie 2021 roku Jastrzębska Spółka Węglowa poinformowała o weryfikacji podstawowych założeń operacyjnych na 2021 rok, zmniejszając zakładany na ten rok poziom wydobycia węgla z ok. 16 mln ton do 13,8 mln ton.- Jastrzębska Spółka Węglowa zaktualizowała założenia dotyczące wydobycia węgla w 2021 roku do poziomu 13,8 mln ton, ale zrobiliśmy to w porozumieniu z naszymi partnerami handlowymi, których potrzeby są dla nas niezwykle istotne - zapewnił prezes JSW Tomasz Cudny. - Wysyłki realizujemy zgodnie z umowami, dzięki zgromadzonym zapasom. Ewentualne różnice są przedmiotem uzgodnień z odbiorcami, co jednak nie zaburza w żaden sposób wieloletniej współpracy - dodał prezes spółki.
Wyjaśnił przy tym, że zmiana założeń produkcyjnych wynika przede wszystkim ze stopniowej zmiany związanej z przechodzeniem spółki na zwiększoną produkcję węgla koksowego.- Po zmianie modelu funkcjonowania oraz przeprowadzeniu inwestycji odtworzeniowych i rozwojowych w zakładach przeróbki mechanicznej węgla, od 2031 roku JSW będzie mogła produkować głównie węgiel metalurgiczny - ocenił Tomasz Cudny.
W JSW przyznają, że wielu ludzi nadal nie odróżnia węgla energetycznego od koksowego. Trzeba zatem tłumaczyć, że bez węgla koksowego nie ma stali.- Nikt nie wymyślił jeszcze lepszej technologii niż ta oparta o koks, czyli także o nasz węgiel. Europejski Zielony Ład rozpoczyna się też w JSW, bo nie można go zbudować bez stali. Przykładem są choćby wiatraki - mówi portalowi WNP.PL prezes Tomasz Cudny.
Tomasz Cudny, prezes zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Fot. mat.pras.
W strategii JSW na lata 2020-2030 jeden z kierunków to też redukcja śladu węglowego do 2025 roku. Największy udział w śladzie węglowym ma w JSW działalność wydobywcza i koksownicza. Konieczna jest diagnoza co zrobić, żeby jak najszybciej nastąpiła jego redukcja. Główny udział w śladzie węglowym ma metan (74 proc.). W tym właśnie obszarze JSW koncentruje swoje działania.
Już w 2018 roku powstał w spółce program gospodarczego wykorzystania metanu, do produkcji energii cieplnej i elektrycznej. JSW produkuje rocznie 363 mln m sześc. metanu; ujmuje 142 mln m sześc., a wykorzystuje z tego około 60 proc. Inwestycje w kopalniach Knurów-Szczygłowice i Budryk to część wartego ponad 300 mln zł programu inwestycyjnego JSW, służącego m.in. zwiększeniu efektywności wykorzystania metanu.
Otoczenie i produkcja stali są korzystne dla JSW. Rynek cały czas jest łaskawy dla spółki, stąd można być umiarkowanym optymistą w zakresie dalszej sytuacji JSW. Bez węgla koksowego nie byłoby farm wiatrowych na morzu i lądzie. Aby zbudować jeden duży wiatrak, potrzeba ponad 400 ton stali. Aby ją wytopić, potrzeba około 140 ton koksu, a do tego należy zużyć 200 ton węgla koksowego.
Obecnie nie ma alternatywnych i ekonomicznie uzasadnionych technologii wytopu stali bez użycia węgla koksowego. Z kolei przemysł stalowy ma przemożny wpływ na kluczowe segmenty gospodarki, takie jak chociażby: przemysł motoryzacyjny, kolejowy, stoczniowy, budowlany, paliwowy czy AGD. Stal jest niezbędna do rozwoju innowacyjnej gospodarki niskoemisyjnej.
Mimo prowadzonych prac nad zastąpieniem węgla koksowego wodorem, dominującą technologią produkcji stali w skali światowej pozostaje proces wielkopiecowy. Zatem koks wytwarzany z węgli koksowych pozostanie jeszcze długo podstawowym materiałem stosowanym w produkcji stali.
Byli i są najlepsi
Od lat za najlepszą polską kopalnię uchodzi Lubelski Węgiel Bogdanka. W Bogdance także spoglądają w przyszłość i chcą dywersyfikować działalność.- Rozważamy wiele projektów w ramach planowanej dywersyfikacji działalności - wskazuje Artur Wasil, prezes zarządu Lubelskiego Węgla Bogdanka.
W Bogdance myślą między innymi o produkcji komponentów do wiatraków. Bogdanka w przyszłości chce być też dwuproduktowa - oprócz węgla energetycznego zamierza także produkować węgiel koksowy. Zgodnie ze strategią początek produkcji węgla koksowego spółka planuje w 2026 roku.
W Lubelskim Węglu Bogdanka po trzech kwartałach 2021 roku mogą być zadowoleni. Skonsolidowane przychody wyniosły w tym okresie 1 668,5 mln zł, a zysk netto 164,8 mln zł.- Interesariusze regionalni mają wobec naszej spółki sprecyzowane oczekiwania, chcą żebyśmy nadal byli filarem gospodarczym i społecznym Lubelszczyzny - wskazuje Artur Wasil, prezes Bogdanki.
Artur Wasil, prezes zarządu Lubelskiego Węgla Bogdanka. Fot. mat.pras.
Po trzech kwartałach 2021 roku Bogdanka wykonała 15,4 km wyrobisk korytarzowych. Produkcja węgla handlowego wyniosła po 9 miesiącach br. ponad 7,5 mln ton (w samym trzecim kwartale produkcja osiągnęła poziom 2,6 mln ton). Po trzech kwartałach 2021 r. sprzedaż węgla ukształtowała się na poziomie 7,2 mln ton i była o 27,1 proc. wyższa niż rok wcześniej (w samym trzecim kwartale było to 2,7 mln ton). Bogdanka umocniła swoją pozycję rynkową, osiągając wysoki (29,2 proc.) udział w sprzedaży węgla do energetyki zawodowej.
W okresie trzech kwartałów 2021 roku Grupa Kapitałowa LW Bogdanka poniosła wydatki inwestycyjne na poziomie 210,3 mln zł. Największą część tej kwoty, prawie 133,8 mln zł, przeznaczono na nowe wyrobiska i modernizację istniejących.- W trzecim kwartale 2021 roku obserwowaliśmy utrzymujący się trend cechujący się wzmożonym popytem na węgiel ze strony energetyki zawodowej i ciepłownictwa - podkreśla Artur Wasil, prezes Bogdanki. - Chcemy wykorzystać w pełni okres koniunktury, jak również zapewnić stabilne dostawy węgla do naszych odbiorców. Osiągnięcie założonego celu produkcyjnego 9,6 mln ton na koniec roku nie jest w żaden sposób zagrożone - dodaje Artur Wasil.
Generalnie górnictwo pozostaje w UE na cenzurowanym, postępuje dekarbonizacja. Jednak świat idzie w przeciwnym kierunku. Chiny, Indie, Australia czy Rosja nie zamierzają rezygnować z węgla. Sytuacja w roku 2022 w dużej mierze będzie uzależniona od tego, co wydarzy się na rynku chińskim. Jeżeli na chińskim rynku pojawią się turbulencje, to odczują to również inne rynki na świecie.
Stąd podejście do akcji spółek górniczych w dużej mierze będzie zależało od sytuacji na międzynarodowym rynku węgla, w tym właśnie głównie w Chinach. Chiny mają w planach konsumpcję węgla na poziomie około 4,2 mld ton do 2025 roku, w porównaniu z 4,1 mld ton w 2020 roku.- Istotna będzie też dalsza sytuacja w zakresie pandemii koronawirusa - przyznaje w rozmowie z portalem WNP.PL Jakub Szkopek, analityk Erste Securities. - Na rok 2022 spółki górnicze nie będą raczej oczywistym wyborem. Jest bowiem wiele znaków zapytania. Nie wiadomo między innymi, jak ostatecznie ukształtuje się u nas i w jakim kierunku podąży transformacja energetyczna - podsumowuje Jakub Szkopek.