Aktualności
Za: interia.pl
Indie stoją na krawędzi kryzysu energetycznego. Około 70 proc. tutejszego miksu stanowi węgiel. Tymczasem kraj boryka się z brakami surowca. Większość ze 135 elektrowni węglowych w kraju pracuje na oparach. Zapasy węgla są krytycznie niskie, kilkudniowe. Następują ograniczenia w dostawach energii. Władze przekonują, że zasoby krajowe są wystarczające i liczą na wzrost podaży po ustąpieniu ulewnych deszczy.
Indie borykają się z brakami surowca /123RF/PICSEL
Według danych z zeszłego tygodnia, spośród 135 indyjskich elektrowni węglowych 108 miało krytycznie niski poziom zapasów, a w przypadku 28 firm były one zaledwie jednodniowe. Średnio wynosiły cztery dni.
W sierpniu zużycie energii w kraju wzrosło o prawie 20 proc. względem sierpnia 2019 roku. Problem narasta od kilku miesięcy. Po pandemii tutejsza gospodarka, podobnie jak inne na świecie, dynamicznie odbiła. System nie był na taki wzrost przygotowany.
Z ratunkiem mógłby przyjść teoretycznie import, ale kłopotów nastręcza cena węgla na świecie. Surowiec podrożał o kilkadziesiąt procent. Ceny w Indonezji, która jest jednym z dostawców węgla do Indii, wzrosły w ostatnim miesiącu do prawie 162 dol. za tonę z blisko 87 dol. w kwietniu, na co wpływ miało rosnące zapotrzebowanie na surowiec w Chinach. W efekcie zakupy za granicą zmalały do poziomów nienotowanych od dwóch lat.
Indie są drugim co do wielkości importerem węgla na świecie, mimo że posiadają czwarte pod względem wielkości złoża. - Jeśli firma importuje drogi węgiel, podnosi ceny. Pod koniec dnia przenosi te koszty na konsumentów - mówi Aurodeep Nandi, ekonomista i wiceprezes Nomury. Dodaje, że to przełożyłoby się na wzrost inflacji, która i tak jest już wysoka, bo wszystko, począwszy od ropy po żywność, stało się droższe.
Firmy energetyczne zabiegają o węgiel z dostaw lokalnych, dwa czy nawet trzy razy tańszy od importowanego, jednak kopalnie nie są w stanie odpowiedzieć na potrzeby koncernów energetycznych. Tym bardziej, że braki w dostawach pogłębiły zalania kopalń w wyniku silnych opadów. W dodatku lokalne wydobycie w ostatnich latach ograniczano, bo Indie próbowały zmniejszyć zależność od węgla, by spełnić cele klimatyczne.
Obserwatorzy rynku obawiają się, że napięta sytuacja na rynku węgla może przełożyć się na inne gałęzie gospodarki, w tym na sektor stalowy, budowlany czy na producentów cementu. Część ekspertów nawołuje przy tej okazji do odważniejszych inwestycji w energetykę odnawialną. Inni podkreślają, że trzeba połączyć OZE z węglem, by zapewnić stabilność dostaw dla 1,4 mld mieszkańców kraju.
Na razie tamtejszy rząd zapewnia, że współpracuje z państwowymi podmiotami w celu zwiększenia produkcji i wydobycia, co miałoby złagodzić różnicę między podażą a popytem. Władze zwróciły się już do Coal India Ltd. z prośbą o zwiększenie produkcji. Mówi się też o przekierowaniu na rynek węgla z kopalń, które są w posiadaniu konkretnych firm i w normalnych warunkach nie sprzedają własnej produkcji innym przedsiębiorstwom.
Lokalne władze uspokajają konsumentów i przedsiębiorców. Zapewniają, że krajowe zasoby węgla są na tyle duże, że elektrownie nie przestaną działać. Ministerstwo energii przekonuje, że wraz z ustąpieniem deszczy monsunowych dostawy wzrosną. Na razie jednak dochodzi do przerw w dostawach energii, choćby w Pendżabie, Kerali czy Radżastanie.
Monika Borkowska