Aktualności
Pracuję na kopalni prawie pięć lat w oddziale szybowym.
Nie wdając się w skomplikowane szczegóły - działam na czterech szybach które posiada kopalnia , a jako że do oddziału szybowego przypisane jest również główne odwodnienie kopalni bujam się regularnie po różnych dziwnych , ciekawych , i strasznych miejscach o których istnieniu nigdy mi się nawet nie śniło . Hałas , zapylenie , brak tlenu w powietrzu , robota w wodzie po pas - często trafia się naprawdę przeje**** szychta ale w końcu to kopalnia więc jak ma być ? Mimo wszystko lubię to co robię , to na maxa ciekawa praca , trudno to wytłumaczyć komuś kto nigdy na dole nie był . No i pracuję z ekipą zajebist*** ludzi , jeden za wszystkich wszyscy za jednego i nigdy nie będziesz szedł sam - te na pozór bombastyczne zasady tutaj naprawdę działają , ten kto ich nie przestrzega wypada poza nawias górniczej społeczności i ma pojechane .
Ale dzisiaj pierwszy raz trafiłem na ścianę czyli miejsce w którym urabia się węgiel.
Spędziłem kilka godzin w strasznym syfie , w pionie mieliśmy jakiś metr przestrzeni , momentami mniej , hałas rozpierdalający głowę , ochronników słuchu nie da się używać bo w miejscu w którym pracuje gigantyczna maszyneria brak komunikacji kończy się tragedią . Węgiel miałem wszędzie - w nosie , uszach , gębie , oczach ( momentami nie widziałem zupełnie nic ) i za przeproszeniem w dupie bo kiedy mogłem wreszcie wyjść z tego koszmarnego miejsca chrzęściło mi pomiędzy pośladkami i nie powiem gdzie jeszcze . Wychodziłem półtorej godziny tzw upadowom czyli chodnikiem biegnącym z dołu do góry o silnym stopniu nachylenia , w temperaturze prawie 40 stopni , ja pierdolę naprawdę myślałem że nie wyjdę . Na powierzchni w kwadrans wypiłem trzy litry wody mineralnej . Tak , lubię swoją pracę ale gdybym na stałe miał robić na ścianie - niczego nikomu nie umniejszając wolałbym zamiatać liście w parku albo cokolwiek innego robić , tutaj fizycznie i psychicznie nie ujechałbym więcej niż kilka dni .
I dopiero po dzisiejszej szychcie tak naprawdę rozumiem mojego ojca,
rozumiem dlaczego wracał z roboty ledwo żywy albo po prostu wkurwiony , pamiętam jak przywożono go do domu z rozwaloną głową albo świeżymi szwami na plecach , na ścianie i przodkach przepracował 25 lat w KWK Halemba . Tata ma pylicę i umiera na raka płuc , od kilku lat dużą część górniczej emerytury ( 3400 zeta za 25 lat takiej katorgi to jest kurwa kpina ) wydaje na lekarzy , lekarstwa i taksówki kursujące pomiędzy lekarzami , przychodniami i szpitalami bo komunikacją miejską nie jest już w stanie się poruszać .
Wczoraj mieliśmy kolejny ciężki wypadek - człowiek stracił zęby , ma połamane żebra , uszkodzoną czaszkę i otwarte złamania kończyn .
Nie , nie użalam się nad sobą , każdy ma skomplikowane życie , większość ludzi ma ciężką pracę , wiem jak zapier**** listonosz , widzę jak wyglądają kasjerki w marketach , wiem jak wygląda osoba która właśnie wróciła do domu po kilkunastogodzinnej tyrce w Amazonie .
To tylko o tym że górnikom naprawdę kur** mać nie ma czego zazdrościć.