Najpierw była euforia, że mamy Opla, a potem rozczarowanie, że „starego”. Gliwicka fabryka zaczęła od wytwarzania modelu classic, czyli pierwszej generacji tego modelu, która na zachodzie Europy była już zastępowana Astrą II. Kiedy zresztą Astra II została w zachodnich fabrykach zastąpiona trzecią generacją, to ona zajęła na polskich taśmach produkcyjnych pozycję „classic”.Pierwsza Astra wyjechała z fabryki dwa lata po rozpoczęciu budowy, w sierpniu 1998 roku. Dwa lata później z gliwickiej fabryki zaczął wyjeżdżać także mały, kanciasty model Agila, bliźniak japońskiego Suzuki Wagon R+. To był już nowy model, podobnie jak wytwarzana w latach 2005 – 2010 rodzinna, siedmioosobowa Zafira. Uruchomienie produkcji Agili pozwoliło zwiększyć zatrudnienie do 2000 osób, a dla Zafiry trzeba było rozbudować zakład. Obydwu modeli powstało po niecałe pół miliona aut, które niemal w całości trafiły na eksport. Były wśród nich także przeznaczone dla ruchu lewostronnego auta ze znaczkiem Vauxhalla.Czytaj także: Gliwicki Opel myśli już o nowej produkcji i zatrudnianiu nowych pracownikówTrzecim tego typu modelem był zbudowany na podwoziu Astry czteromiejscowy kabriolet Cascada, wytwarzany także na rynki Ameryki i Australii pod markami Buick i Holden.
Podstawę produkcji fabryki stanowiły jednak kolejne generacje Astry, w kilku wersjach nadwoziowych. Model ten stanowił 1,813 mln spośród 2,755 mln wyprodukowanych w Gliwicach samochodów.Kończąca „żywot” osobowej fabryki Opla piąta generacja Astry zostanie wyprodukowana w liczbie 505 162 egzemplarzy.
Zbliżający się termin zakończenia produkcji Astry spowodował sporą falę komentarzy, mówiących o końcu fabryki. To jednak nie do końca prawda. Z zakładu zniknie produkcja osobowych aut, a wraz z nią przeznaczone do tego maszyny, które w większości zostały już zamówione przez inne fabryki samochodów koncernu Stellantis.
Od czerwca 2019 roku obok „starej” fabryki powstaje nowa, w której będą wytwarzane samochody dostawcze. To znacznie większy rozmiar pojazdu i w starych budynkach linie produkcyjne po prostu by się nie zmieściły. Nowe wydziały dawno już stoją i od kilku miesięcy trwa kalibrowanie linii, ustawianie sterowania robotów.Nowe wydziały będą bardziej zautomatyzowane niż w poprzedniej fabryce – poziom automatyzacji będzie sięgał nawet 96 proc., podczas gdy w przypadku aut osobowych poziom automatyzacji wynosił 83 proc. Najbardziej zrobotyzowane będą wydział karoserii i lakiernia. W spawalni same tylko zgrzewanie karoserii będzie wykonywane przez 381 robotów – liczba zgrzein na samochód to 5900, a do tego dochodzi część połączeń spawanych.
Największe z nowych robotów ważą niemal 10 ton i mogą przenosić elementy o wadze 900 kg na odległość 4,5 m.Czytaj także: Nowa polska fabryka zautomatyzuje produkcję niemal w 100 proc.Stara fabryka w całości została już wprzęgnięta w nową produkcję. Część budynków zostanie wykorzystana jako powierzchnie magazynowe, co pozwoli zrezygnować z magazynów wynajmowanych w innych lokalizacjach i zmniejszyć koszty.Największy problem stanowiło zagospodarowanie lakierni, ale i dla niej znaleziono nowe zastosowanie. Zostanie wykorzystana do produkcji pokryw do baterii samochodów elektrycznych, które także muszą być zabezpieczane antykorozyjnie i lakierowane.