Analitycy widzą sytuację w czarnych barwach – wysokie ceny gazu będą się w Europie utrzymywały. Nic nie wskazuje na to, aby mogło się to zmienić. Rosja z całą bowiem stanowczością prze do korzystnego dla siebie rozwiązania, którym jest uruchomienie Nord Stream 2.
Rosja pokrywa nawet 40 proc. dostaw gazu do Europy. W coraz jednak mniejszym stopniu odbywa się to w ramach kontraktów długoterminowych. Tę płynność rynku Rosja bez pardonu wykorzystuje dla realizacji swoich celów politycznych.Czytaj też: Gazprom chce zrobić z PGNiG przykład dla innychW kilku ostatnich latach (przed 2021 rokiem) europejscy odbiorcy gazu nawet ponad połowę surowca zamawiali poprzez giełdy w kontraktach terminowych. Ten sposób handlu był elastyczniejszy, pozwalał szukać także rynkowych okazji.W znacznej części gaz w tej formule rynkowej sprzedawali Rosjanie. Jednak w 2021 roku gaz na giełdzie był oferowany w mniejszych ilościach. Szczególnie dało się to odczuć w drugiej połowie roku. Rosjanie zrezygnowali także ze sprzedaży gazu poprzez własną platformę handlu elektronicznego (w październiku zrealizowano ostatnią transakcję).Efektem tych działań był spadek podaży surowca na rynek europejski. Kreml utrzymuje, że wywiązuje się z kontraktów. To prawda, ale zarazem nie dostarcza surowca, którym można byłoby handlować w kontraktach terminowych.O tym, że gazociąg jamalski nie tłoczy rosyjskiego gazu, już informowaliśmy. Także moce przesyłowe przez Ukrainę na Słowację i dalej do Europy są wykorzystywane tylko w takim stopniu, aby pokryć zobowiązania wynikające z kontraktów długoterminowych.Mimo znaczącego spadku sprzedaży Gazprom nie może narzekać. Niedobory surowca spowodowały, że poziom jego cen jest tak wysoki, iż rosyjska spółka notuje świetne zyski. Ze zwiększeniem dostaw nie musi się więc spieszyć - także z powodów ekonomicznych.
Co oznaczałoby utrzymanie się obecnej sytuacji? Bardzo wysokie ceny gazu kolejnej zimy. Być może surowiec pobiłby rekord z grudnia 2021 roku, kiedy to tysiąc metrów sześciennych gazu kosztowało w spocie nawet 2200 dolarów!Szybkie uruchomienie Nord Streamu 2 jest więc pierwszym celem Rosjan. Gdyby do tego doszło, Moskwa mogłaby rzucić na europejski rynek dodatkowe ilości surowca i „sprzedać” to jako sukces oraz zasługę nowego gazociągu.Z punktu widzenia strategicznego praktycznie pozbawiłoby to Kijów wpływu na tranzyt znaczących ilości surowca do Europy.