"Jeżeli im odpowiadało, że tysiące pracowników miało czekać na wyniki testów i na testowanie, a ludzie mieli dostawać postojowe w wysokości 30 proc. miesięcznego wynagrodzenia, to co mam powiedzieć? Szerokiej drogi!
Z coraz większym zdziwieniem postrzegam to, co „S” oświadcza. Nie tak dawno powiedzieli, że ratowanie PGG, to jest pompowanie pieniędzy w trupa. Potem mój szacowny kolega, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „S”, Dominik Kolorz mówił, że tylko idioci mogliby bronić poziomu wynagrodzeń w spółce, w obecnych czasach. Teraz czytam w oświadczeniu „S”, że po początkowych zawirowaniach, w kwestii działań przeciwko epidemii, wszystko jest już OK i dlatego nie należało podejmować decyzji o wstrzymaniu wydobycia...
To teraz pytam się: to, że teraz tysiące ludzie tygodniami czeka na wymaz albo wyniki z testów, to jest normalne? Rozumiem, że „S” wspiera” pana premiera w jego czarowaniu rzeczywistości, bo to on kilka dni temu, będąc na Śląsku, powiedział, że wszystko jest pod kontrolą...
W oświadczeniu „S” żąda odebrania Sasinowi nadzoru nad górnictwem i przekazania premierowi... To jest nic innego, jak uczestnictwo związku zawodowego w grze politycznej bez liczenia się z tym, jaka jest sytuacja pracowników. Jeśli teraz górnicy będą mogli być w domu i nie będą zarażać innych i za to będą otrzymywali 100 proc. wynagrodzenia, to pytam się: jakie jest lepsze rozwiązanie?".
całość: se.pl