16.06.2014
                           Ziętek, Sierpień 80: spółki węglowe na krawędzi bankructwa
    Za portalem wnp.pl: Autor: wnp.pl (Jerzy Dudała) | 16-06-2014 11:32:
     Brak odpowiedniego nadzoru nad spółkami węglowymi sprawił, że te spółki stanęły na krawędzi bankructwa - mówi dla portalu wnp.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.
     Coraz częściej można usłyszeć głosy niepokoju płynące z sektora energetycznego, że to głównie jego kosztem będzie naprawiane polskie górnictwo. Co Pan o tym sądzi?
     - Rząd musi interweniować w sprawie sytuacji na rynku energetycznym, bo to rząd w tym zakresie zawalił. Brak odpowiedniego nadzoru nad spółkami węglowymi sprawił, że te spółki stanęły na krawędzi bankructwa. A tymczasem wszyscy wokół zarabiają na produkcji energii, tylko nie górnictwo węgla kamiennego. Przykładowo PGE odnotowała około 4 mld zł zysku za ubiegły rok. Ci, którzy handlują węglem, też odnotowują znaczące zyski. Sprowadzamy energię produkowaną z wiatraków w Niemczech, sprowadzamy również węgiel z Rosji i Ukrainy. A nie potrafimy zadbać o nasz własny przemysł wydobywczy. Czas najwyższy, aby rząd podjął w tej sprawie działania.
      Dostrzega Pan światełko w tunelu w tym zakresie?
      - Bardzo odległe i mgliste. Dlatego, że w dalszym ciągu brak jest decyzji, a karmi się nas wyłącznie dobrymi intencjami, którymi, jak wiadomo, jest piekło wybrukowane.
     Cały czas trwają prace międzyresortowego zespołu nad programem, który ma wesprzeć górnictwo...
      - Rozumiemy, że prace nad programem i strategią dla górnictwa muszą trwać. Ale decyzje umożliwiające przetrwanie spółek węglowych potrzebne są już. Nie można zwlekać.
     Sporo ostatnio mówi się o potrzebie ograniczenia importu węgla do Polski. Jak się Pan na to zapatruje?
      - Import węgla do Polski zablokuje rząd, albo też zrobimy to my. Nie możemy się bezczynnie przyglądać temu, jak niszczone są nasze miejsca pracy. I żadna Unia Europejska nam w tym nie przeszkodzi, bo kraje UE, takie jak Niemcy czy Francja, potrafią skutecznie interweniować w obronie swoich obywateli i swoich miejsc pracy. Sposobem na ograniczenie importu węgla do Polski może być badanie jego zawartości na występowanie pierwiastków szkodliwych.
    Rozmawiał: Jerzy Dudała
 

13.06.2014
                                              Co jest w planie rządu dla górnictwa?
      Za portalem: wysokienapiecie.pl - o Kompani Węglowej w tekście, którego autorem jest Rafał Zasuń
     Znamy już zarys planu ratowania Kompanii Węglowej. Będzie wielka operacja dokapitalizowania spółki i ratowania jej płynności. Energetyka też będzie w tym miała swój udział.
     WysokieNapiecie.pl jako jedyne dotarło do planu ocalenia śląskiego górnictwa przedstawionego przez premiera Donalda Tuska górniczym związkom zawodowym w czwartek 6 czerwca.
     Dokument pt. „Rekomendacje dotyczące dalszych działań zmierzających do poprawy funkcjonowania sektora górnictwa węgla kamiennego w Polsce, w tym jego restrukturyzacji” nie jest jeszcze skończony. Zespół międzyresortowy będzie go poprawiał, ale z grubsza wiadomo, w którą stronę zmierzamy.
     Mówi się w nim trochę za mało o przyczynach fatalnej sytuacji Kompanii Węglowej, bo tak naprawdę to tylko ona potrzebuje szybkiej pomocy.
     Spadek cen węgla zbiegł się z ożywieniem gospodarki w naszym kraju, a jednocześnie ceny węgla na świecie także idą w dół, podobnie jak ceny ropy i gazu .„Może to wskazywać, że tym razem nie spotykamy się z przypadkiem koniunkturalnego kryzysu, po którym w naturalny sposób przychodzi ożywienie i poprawa sytuacji rynkowej, ale z umacnianiem się nowego trendu obniżania cen surowców energetycznych jako ważnego elementu kosztowej konkurencyjności” – czytamy w raporcie.
     Autorzy przyznają, że polskie kopalnie wymagają restrukturyzacji, bo są niekonkurencyjne w porównaniu z światowymi.
     Energetyka ma się podzielić?
     Na razie rząd musi się skupić na ratowaniu Kompanii Węglowej. Analitycy i mniejszościowi akcjonariusze giełdowych spółek energetycznych boją się, że ciężar ten weźmie na siebie właśnie one. Niestety obawy te są uzasadnione.
     „Porównanie rentowności sektora około wydobywczego i energetycznego ujawnia dużą asymetrię korzyści osiąganych w łączącym te sektory łańcuchu kooperacyjnym. Dłuższe utrzymywanie takiej sytuacji może zdestabilizować sytuację na rynku węglowym w Polsce i naruszyć podstawy bezpieczeństwa energetycznego kraju”.
      A nieco dalej autorzy piszą wprost: „należy zbudować alternatywny system finansowania spółek węglowych oparty na relacjach z kooperantami”. Jak to może wyglądać, nie wiadomo. Doraźną formą pomocy są przedpłaty, które przelała Kompanii Węglowej Polska Grupa Energetyczna, oczywiście pod wpływem sugestii rządu. – Dokument mówi prawdę, przedpłata dla Kompanii za węgiel miała miejsce. Nie mogę powiedzieć, ile to było – potwierdza nam źródło w PGE. - Dla nas nie ma to aż tak wielkiego znaczenia, w końcu płacimy za węgiel, który i tak odbierzemy w przyszłości.
      Raport nie wspomina jaka kwota wchodzi w grę, ale można domniemywać, że co najmniej kilkadziesiąt mln zł.
     Na razie nie wiadomo czy inne spółki energetyczne kontrolowane przez Skarb Państwa spotkały się z podobnymi „sugestiami”.
     Na import – kaucje, normy i koncesje
     Raport bardzo niewiele mówi o przyczynach i strukturze importu węgla do Polski. To dziwne, zważywszy, ile razy wspominał o tym premier i związkowcy.
     Potrzebne są działania weryfikujące konkurencyjność importowanego węgla, skierowane na obniżenie wielkości jego przywozu do Polski. Raport wymienia te działania:
      • Przygotowanie i wdrożenie systemu uwierzytelnienia dla importerów węgla wzorowanego na systemie uwierzytelnienia dostawców biomasy dla energetyki (który nota bene jeszcze nie działa – red).
      • Wprowadzenie koncesji na obrót węglem, konieczność kaucji, certyfikacja producenta i importera
      • Monitoring dostaw i ich zgodności z normami bezpieczeństwa zdrowotnego.

     Te „normy zdrowotne” są właśnie opracowywane. Najbardziej prawdopodobny wariant, to jak już pisaliśmy, wprowadzenie norm dla uranu i radu zawartego w węglu (patrz: Donald Tusk fedruje gruszki).
      Ma to też służyć wyeliminowaniu tzw. niesortu, czyli miału zmieszanego z węglem grubym, ziemią itp., który można kupić w Rosji po bardzo atrakcyjnej cenie, posortować w kraju i sprzedać jako pełnowartościowy węgiel.
      Czy to coś zmieni? – W sprawie niesortu nic – mówi osoba z branży. – Sortownie przeniosą się do Obwodu Kaliningradzkiego i na Białoruś, a do Polski będzie trafiał węgiel już posortowany. Jedyny efekt będzie taki, że u nas trochę miejsc pracy zniknie, a pojawią się tam.
      Na kaucje i koncesje dla importerów oraz normy radu i uranu jeszcze poczekamy – potrzebna będzie specjalna ustawa.
      Priorytet - nie drażnić związkowców
      W raporcie jest wspomniana kluczowa kwestia – czyli zamykanie nierentownych kopalń. Niestety, pod naciskiem związkowców Donald Tusk wykluczył taką możliwość.
      Zarząd Kompanii ma absolutny zakaz podejmowania jakichkolwiek radykalnych środków naprawczych, które mogłyby drażnić związkowców– relacjonuje osoba z branży.
      A już kluczowe zdaniem większości fachowców zmiany w organizacji pracy w raporcie rządowym niestety są sformułowane bardzo niejasno. Nie ma propozycji wprowadzenia 7 - dniowego dnia pracy kopalń (oczywiście przy zachowaniu 5 - dniowego dnia pracy górników) czyli zasady, która jest stosowana na całym świecie.
      Kompania czeka na kapitał
      Największa polska spółka węglowa opublikowała właśnie sprawozdanie finansowe za 2013 r. Niespodzianek nie ma: 1,2 mld zł strat na sprzedaży węgla. 700 mln zł straty netto. Ale interesujące rzeczy możemy przeczytać w opinii audytora, którym jest PWC.
      Po pierwsze, zdaniem rewidentów Kompania naruszyła warunki umowy z bankami, które kupiły jej obligacje w zeszłym roku. BZ WBK, Alior Bank, PKO BP, BNP Paribas i BGŻ de facto uratowały wówczas Kompanię.
      „W świetle naruszenia warunków emisji obligatariusze mają prawo zażądania natychmiastowego wykupu” – piszą audytorzy. To oznaczałoby natychmiastowe bankructwo Kompanii.
      PWC zwraca też uwagę, że w świetle kodeksu spółek handlowych zgromadzenie akcjonariuszy (czyli resort gospodarki) musi podjąć decyzję o dalszym istnieniu spółki. Zarząd Kompanii wysłał taki wniosek jeszcze w marcu, ale do tej pory MG nie podjęło decyzji

      Wszystkie ręce na pokład ( węgla)
      Co rząd proponuje Kompanii? Oprócz zaliczkowych płatności od energetyki w grę wchodzi wykorzystanie Węglokoksu, czyli państwowej spółki zajmującej się handlem węglem.
      Możliwe jest dokapitalizowanie Kompanii przez Fundusz Restrukturyzacji Przedsiębiorców (podległy resortowi skarbu- red), Węglokoks, Polskie Inwestycje Rozwojowe, wniesienie akcji spółek skarbu państwa).
      Zostałoby to zrobione poprzez „dofinansowanie Kompanii poprzez zwiększenie zaangażowania Węglokoksu w program emisji obligacji”.
      Węglokoks też potrzebowałby kapitału i rząd przewiduje dokapitalizowanie go akcjami Huty Pokój, Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców, Agencji Rozwoju Przemysłu.
      Możliwe jest też wejście tak „upasionego” Węglokoksu jako inwestora do poszczególnych kopalń, przekształconych w spółki z.o.o.
      To ciekawe rozwiązanie, ale jest mało prawdopodobne, że związkowcy się zgodzą. Przekształcenie kopalń w spółki obnażyłoby bezsens istnienia wielu z nich.
      Kompania może też dostać wsparcie Banku Gospodarstwa Krajowego.
      Wszystkie te plany mogą się ziścić jeśli Kompania przedstawi plan restrukturyzacji. Ma być gotowy do końca sierpnia.
      I oczywiście pomoc dla Kompanii może okazać się pomocą publiczną, będzie więc wymagać zgody Komisji Europejskiej. Dlatego Kompania ma zamówić tzw. test prywatnego inwestora i wierzyciela. Test sprawdza czy w podobnych warunkach prywatny inwestor czy wierzyciel zgodziłby się włożyć pieniądze w spółkę albo sprolongować dług.
      Odra, koleje i składy państwowe
      Spadną także taryfy kolejowe za przewóz węgla. Rząd przewiduje tutaj „negocjacje” z PKP Cargo i Polskimi Liniami Kolejowymi. Rezultat negocjacji w sytuacji, w której obie spółki są państwowe łatwo przewidzieć. Nota bene ceny przewozu węgla w przetargach organizowanych przez elektrownie i tak spadają.
      Kompania Węglowa i Katowicki Holding Węglowy mają też wspólnie z Węglokoksem pracować nad utworzeniem wspólnej sieci sprzedaży ( Polskie Składy Węgla). Rządowy raport nie ukrywa, że rentowny Węglokoks ma się podzielić marżą z Kompanią i KHW.
      Mówi się też o wsparciu eksportu zwłaszcza do Niemiec, poprzez przywrócenie żeglugi towarowej na Odrze.
      Kupowanie czasu
      W raporcie wspomina się o wytypowaniu kopalń o niskiej i trwałej nierentowności, pytanie tylko po co, skoro wyklucza się zamykanie kopalń? Mówi się o pozyskaniu „operatora” dla mało rentownych obecnie złóż wymagających dużych inwestycji. Ale wszystko to wymaga czasu, którego rząd ani Kompania nie ma.
      - To wszystko półśrodki, daję Kompanii czas do października 2015. Ktoś kto wygra następne wybory, będzie wreszcie musiał podjąć radykalne kroki – przewiduje menedżer z branży.
      Pół roku, może rok – na tyle wystarczą środki, które rząd zaaplikuje Kompanii – mówi Jerzy Kicki z Polskiej Akademii Nauk.
      A co dalej? Czy jest w rządzie ktoś, kto naprawdę ma długofalowy plan dla państwowego górnictwa przybliżający je do standardów światowych? 

25.06.2014
                                        Premier stara się realizować zapowiedzi
     - Jestem zadowolony z przebiegu dzisiejszego (25 czerwca) spotkania z premierem. Przede wszystkim dlatego, że pojawiły się zapewnienia dotyczące wypłat wynagrodzeń. Ponadto zagwarantowano nam, że żadne pomysły likwidacyjne nie zostaną zrealizowane - powiedział w rozmowie z portalem górniczym nettg.pl Bogusław Ziętek, lider Sierpnia 80.
     - Najważniejsze jest teraz, by spółki węglowe odzyskały płynność finansową, bo od tego uzależnione jest ich dalsze funkcjonowanie. Od tego zależą także losy pracowników, którzy w kwietniu i w maju mogli nie otrzymać pensji - stwierdził lider Sierpnia 80, który dodał, że w czasie spotkania poruszono także temat spółek energetycznych.
     - Chodzi nam przede wszystkim o to, by energetyka wywiązywała się z kontraktów i odbierała węgiel - zaznaczył Ziętek, który stwierdził, że na środowym spotkaniu większość tematów podniesionych przez stronę społeczną było akceptowanych przez premiera Donalda Tuska.
     - Myślę, że to prawie półtorej godziny wystarczyło, by ustalić pewne sprawy. Widzę, także dobrą wolę po stronie premiera, który stara się realizować to, co zapowiedział na wcześniejszych spotkaniach w Katowicach - dodał Ziętek.
 Utworzone: środa, 25 czerwca 2014 Autor: MD Źródło: portal górniczy

 

23.06.2014 

                                                Rząd na wojnie z mafią węglową
Na portalu Puls Biznesu pojawił się bardzo ciekawy artykuł Grzegorza Nawackiego o aferze taśmowei w powiązaniu z sytuacja w górnictwie. Poniżej treść tego artykułu.
      Pojawił się mocny trop wskazujący na Rosjan jako źródło afery podsłuchowej. Ostatnio rząd mocno wchodzi im w paradę
     Autor: Grzegorz Nawacki
     Nieistniejąca już warszawska restauracja Lemongrass, na rogu Al. Ujazdowskich i ul. Matejki, około 200 metrów od budynku Sejmu. To tu początek może mieć afera podsłuchowa, która od tygodnia wstrząsa Polską. Była to ulubiona restauracja polityków Platformy Obywatelskiej i części świata biznesu. Choć na brak klientów z grubym portfelem nie narzekała, została zamknięta. Stało się tak po tym, jak służby ostrzegły polityków, że mogą za nią stać Rosjanie podejrzewani o kontakt z rosyjskimi służbami. Właśnie w tej restauracji menedżerem był Łukasz N., zatrzymany w związku z aferą podsłuchową. Po jej zamknięciu przeszedł do restauracji Sowa & Przyjaciele, w której nagrano obie opublikowane rozmowy. Dlatego agenci podejrzewają, że to właśnie on stoi za zorganizowaniem nagrań.
     Właścicielem Lemongrass był biznesmen Andrzej K. Nie jest to postać znana w świecie biznesu, ale ciekawe ustalenia na temat jego przeszłości ujawnili dziennikarze tvn24. pl. Z ich dziennikarskiego śledztwa wynika, że w latach 2000-05 był dyrektorem finansowym w polskim oddziale Łukoilu, rosyjskiego giganta paliwowego. Po zamknięciu restauracji zaangażował się m.in. w firmę Allovita, w której — według dziennikarzy portalu — wspólnikiem był Andrij Persona vel Kononenko.
     To bohater głośnej afery sprzed lat, dotyczącej łapówek, w której tajne zeznania składał Krzysztof Baszniak, były wiceminister pracy. Zeznawał, że Persona reprezentował w Polsce interesy Siemiona Mogilewicza, powiązanego z jedną z największych na świecie mafii — sołoncewską. Po wysłaniu za nim przez FBI listu gończego był aresztowany, ale szybko wyszedł na wolność. Według ustaleń dziennikarzy tvn24.pl, odgrywał także znaczącą rolę w handlu gazem w naszym regionie — był współwłaścicielem spółki RosUkrEnergo, która kontrolowała dostawy paliwa z Rosji na Ukrainę. Andrzej Barcikowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, potwierdził tvn24.pl, że ostrzegał posłów i rząd przed kontaktami z Andrijem Personą, gdyż „działał w sposób, który budził podejrzenia, że w rzeczywistości nie jest biznesmenem, lecz raczej osobą związaną z obcymi służbami wywiadowczymi”.
     Spółdzielnia kelnerów
     Nagrań nie dokonano jednak tylko w restauracji Sowa & Przyjaciele, ale również w Pałacyku Sobańskich, siedzibie Polskiej Rady Biznesu. Jak do tego doszło? Podsłuchy nie były zamontowane na stałe — przy dokładnym odsłuchaniu nagrań słychać, że jest zakładany tuż przed spotkaniem. Oba miejsca łączy? Łukasz N. Według naszych ustaleń, jego brat był zatrudniony w lokalu Polskiej Rady Biznesu. Inne źródła wskazują na partnerkę życiową. I to oni mogli być pomocnikami Łukasza N. w dokonaniu nagrań. Dlaczego nagrywał? Hipotezy są dwie: albo robił to dla pieniędzy, albo został zmuszony. W tej drugiej teorii hakiem mogła być jego czarna przeszłość, co mogło być łatwym źródłem szantażu i namówienia go do współpracy. Nie ma bowiem wątpliwości, że nawet jeśli Łukasz N. stoi za podsłuchami, to był on raczej tylko wykonawcą czyjegoś planu.
      Kontratak mafii?
      Dlaczego nagrania wyciekły do mediów właśnie teraz? Tu musimy cofnąć się o kilka miesięcy. Od pewnego czasu na polskim rynku węgla nabrzmiewa problem — kopalnie mają coraz większe straty, coraz więcej węgla zalega na hałdach, a surowiec, który trafia do końcowych odbiorców, jest drogi. Jako źródło problemu eksperci wskazują import węgla z Rosji. Jest średnio o 30 proc. tańszy niż oferowany przez polskie kopalnie i w szybkim tempie zdobywa polskich odbiorców. Według szacunków Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla, minionej zimy udział rosyjskiego węgla w całkowitym jego zużyciu w sektorze socjalno-bytowym wzrósł z 30 do około 40 proc. Taka sytuacja prowadzi do coraz lepszej kondycji importerów, a na drugim biegunie są polskie kopalnie, które wpadają w finansowe tarapaty — Kompania Węglowa czy Jastrzębska Spółka Węglowa notują wielomilionowe straty. Pierwsza, największy gracz w kraju, balansuje na granicy bankructwa. Coraz głośniej jest o tym, że rosnącemu importowi legalnemu towarzyszy jeszcze szybciej rosnący import nielegalny. 6 maja podczas wizyty na Śląsku premier Donald Tusk zapowiedział „ochronę dla polskiego węgla”. Na czym ma polegać?
     „Będziemy starali się eliminować nieuczciwy import (...), przestrzegać norm jakościowych, aby węgiel polski nie był ofiarą nieuczciwych czy dwuznacznych operacji na węglu importowanym” — mówił Donald Tusk.
     Według naszych ustaleń, nakazał Bartłomiejowi Sienkiewiczowi, ministrowi spraw wewnętrznych, by służby zajęły się analizą, czy w tym łańcuchu nie dochodzi do działalności przestępczej i by to stanowiło dla nich priorytet.
     Potwierdzam. Poza tym premier zobowiązał ministra Sienkiewicza do przygotowania raportu na ten temat. Raport został przygotowany przez ABW i przekazany premierowi 6 czerwca. Jest niejawny — mówi Paweł Majcher, rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
     5 czerwca premier znów odwiedził Śląsk i przy tej okazji zaproponował stworzenie państwowej sieci składów węgla, czyli państwowej sieci dystrybucji, która konkurowałaby cenowo w z prywatnymi. Miałyby ją stworzyć państwowe spółki dystrybucyjne. 4 czerwca Centralne Biuro Śledcze zatrzymało 10 osób związanych ze spółką Składywęgla.pl, wśród nich dyrektora generalnego Marcina W. Menedżerowie MM Group (ma 40 proc. Składówwęgla.pl) są podejrzewani m. in. o oszustwa, wyłudzanie podatku VAT i pranie brudnych pieniędzy na kwotę 85 mln zł. Bydgoska policja informowała, że węgiel sprowadzany z Rosji i Kazachstanu oferowany był jako polski, oszukiwano na jego jakości i ilości, tworzono fikcyjną dokumentację związaną z dystrybucją, części transakcji w ogóle nie ewidencjonowano. Podejrzanym postawiono zarzuty, m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu popełnienie przestępstw i przestępstw skarbowych, oszustwa przy sprzedaży węgla i prania pieniędzy. Śledczy szacują, że podejrzani mogli wyłudzić zwrot nienależnego podatku VAT na kwotę co najmniej 35 mln zł, dopuścić się oszustw na kwotę 30 mln zł i wyprać ponad 22 mln zł pochodzące z przestępstw ( więcej o tej sprawie piszemy obok).
     Te dwa ciosy — zaciskanie się pętli wokół szajki wprowadzającej na rynek nielegalny węgiel z Rosji oraz zapowiedź preferencji dla polskiego węgla — mocno uderzają w interesy trudniących się nielegalnym procederem. To mogło skłonić mafię węglową do kontrataku i wypuszczenia do mediów nagrania rozmowy ministra Sienkiewicza i prezesa Belki. Działanie miało być obliczone na zdyskredytowanie szefa resortu spraw wewnętrznych i wywołania szoku na polskiej scenie politycznej. Jednym z prawdopodobnych scenariuszy było to, że w reakcji na ujawnioną treść rozmów premier odwoła Sienkiewicza. Posady mieli też stracić szefowie służb za to, że dopuścili do nagrania najważniejszych osób w państwie. To na pewien czas zdestabilizowałoby pracę służb i skierowało ich całą uwagę na wytropienie sprawców podsłuchów i całkowicie odwróciło uwagę od węglowej mafii. Premier nikogo jednak nie zdymisjonował.
      ? z Brukselą w tle
      W ten weekend wyciekły kolejne taśmy z rozmów m.in. Radka Sikorskiego z Jackiem Rostowskim. „Wprost” opublikował fragmenty, w których minister spraw zagranicznych niepochlebnie wypowiada się o USA. Obserwatorzy zwracają uwagę, że cała afera zbiega się w czasie, gdy w Brukseli zapadają decyzje o układzie sił w Komisji Europejskiej. Polska stara się zapewnić sobie wpływ na politykę energetyczną UE, a minister Sikorski był — według niemieckich mediów — faworytem w wyścigu na stanowisko szefa unijnej dyplomacji.
      - Rosjanie wiedzą, że Polak na stanowisku komisarza ds. energetyki oznacza dużo trudniejszy biznes i potencjalne straty liczone w setkach milionów, a może i miliardów — mówi jeden z naszych rozmówców.

      Tezę o tym, że wyciek taśm w tym momencie nie jest przypadkowy, lecz ma kontekst wsparcia konkretnych interesów, wzmacnia to, że — jak ujawnił tygodnik „Wprost” — źródłem nagrań jest biznesmen. Otwarte jest pytanie, czy załatwia interesy mafii węglowej czy jest jedynie narzędziem w rękach obcych służb.
       - Ta osoba może jednak być tylko „kukiełką” — napisał na Twitterze Michał M. Lisiecki, właściciel „Wprost”.
 Ponadto o tym za TVP Info

 27.06.2014
                                                            Jak śmierdzi węgiel
     Dziennik cotygodniowy NIE - nr 26 z 27 czerwca 2014 - Zemsta dilerów węgla na rządzie i górnikach - czyli Jak śmierdzi węgiel
     Prezentujemy skan wydania NIE

1.08.2014
                                                         Po rozmowach z rządem
     Widać, że premier Tusk zmęczył się naprawianiem polskiego górnictwa - mówi dla portalu wnp.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.
     - Sytuacja jest lepsza niż była w kwietniu. Wówczas martwiliśmy się o to, czy w ogóle będzie kolejna wypłata w Kompanii Węglowej. Dziś wiadomo już, że Kompania Węglowa posiada środki na swoje funkcjonowanie do końca tego roku. Jest to efekt rozmów, które odbywały się na szczeblu premier-związki zawodowe. Nie oznacza to jednak, że sytuacja w górnictwie jest dobra. Program naprawczy na lata 2014-2020 przygotowany przez zarząd Kompanii Węglowej jest absolutnie nie do przyjęcia przez stronę społeczną.
      A dlaczego?
      - Dlatego, że powiela on wszystkie katastrofalne błędy poprzedników. Nie ma i nie będzie zgody na wyprzedawanie majątku Kompanii Węglowej, a między innymi sprzedaż czterech kopalń przewiduje ten program. Rozmowy, które odbywały się między rządem a stroną społeczną dotyczyły rozwiązań systemowych, których celem była poprawa sytuacji finansowej Kompanii Węglowej. To w części się udało. Celem było też zablokowanie importu węgla.
       I co?
      - Jak zapewnia nas rząd, prace nad tym trwają, ale jak dotąd efektów nie ma żadnych. Celem było też uporządkowanie wewnętrznego rynku handlu węglem. Także w tej sprawie, poza deklaracjami, niewiele się zmieniło. W zakresie programów restrukturyzacyjnych dla spółek węglowych strony ustaliły tylko tyle, albo aż tyle, że nie będzie żadnej likwidacji kopalń i zwolnień górników. W tej sprawie premier Donald Tusk złożył nam, ale także społeczeństwu regionu, jasną deklarację.
      Pamiętamy też jego słowa, w których stwierdził, że nie będzie działań antyspołecznych i antypracowniczych. Mają natomiast zostać wypracowane rozwiązania systemowe. A menedżerowie górnictwa nie mogą się koncentrować na maksymalizacji zysku, ponieważ spółki węglowe mają także rolę w zakresie bezpieczeństwa energetycznego kraju i realizacji polityki społecznej państwa. Tym bardziej byliśmy zaskoczeni stwierdzeniami, w których za podstawę programu naprawczego największej spółki górniczej, czyli Kompanii Węglowej, przyjmuje się likwidację emeryckiego węgla, zawieszenie, a być może likwidację czternastej pensji, ograniczanie wynagrodzeń, sprzedaż części kopalń i faktyczną likwidację części z nich. Taki program nie znajdzie akceptacji związków zawodowych i załóg górniczych. Nie tak się umawialiśmy. Rząd miał wyciągnąć konsekwencje wobec złego nadzoru nad spółkami węglowymi. Nie zrobił w tej sprawie nic! Miał przygotować szybkie rozwiązania w zakresie najważniejszych bolączek polskiego górnictwa, ale nie chce, albo nie umie tego zrobić.
       Co Pan o tym sądzi?
      - Coraz wyraźniej widać, że premier Tusk zmęczył się naprawianiem polskiego górnictwa. I namawiany jest do sięgania po recepty, które się nie sprawdziły. Program naprawczy przygotowany przez zarząd Kompanii Węglowej jest zły nie dlatego, że zakłada ograniczanie uprawnień górników i byłych górników. Ale dlatego, że w wyniku jego realizacji koszt wydobycia węgla będzie jeszcze wyższy, a jego wydobycie i sprzedaż będą niższe.
     Jest więc zły nie tylko ze względów społecznych, ale także nieracjonalny ekonomicznie. Nie bez znaczenia są też koszty, jakie będziemy musieli ponieść w wyniku wybuchu niepokojów społecznych przy próbie jego realizacji.
      A zatem, co dalej?
     - W dalszym ciągu trwają prace nad wypracowaniem takiego modelu funkcjonowania branży, który pozwoli uniknąć ogromnych kosztów społecznych. Nadal jest na to szansa. Konieczna jest tylko dobra wola drugiej strony.
 rozmawiał: Jerzy Dudała  za: wnp.pl
 
16.07.2014
                        Coraz więcej miast decyduje się na bezpłatną komunikację!
     Polska staje się liderem w Europie jeśli chodzi o aktywność w tym temacie. Już teraz całkowicie bezpłatną komunikację ma lub będzie miało jeszcze w tym roku kilka polskich miast w tym Żory i Lubin. To drugie miasto liczące blisko 80 tys. mieszkańców stanie się największym w Polsce z taką komunikacją. Prócz tego wiele innych miast wprowadziło, bądź wprowadzi bezpłatną komunikację dla mieszkańców, kierowców, bezpłatne linie, itp. Łącznie wszystkich miast, które wprowadziły lub wprowadzą to rewolucyjne rozwiązanie jest już blisko 30, a to jeszcze nie koniec!
 

     By promować ideę byliśmy w szeregu miast w Polsce, a poniżej znajduje się zestawienie naszych akcji. Dlaczego bezpłatna komunikacja miejska? Bo jest to rozwiązanie przyjazne pasażerom, miastu, środowisku i kierowcom, którzy i tak muszą wsiąść „za kółko”.

     WZZ Sierpień 80 w temacie bezpłatnej komunikacji miejskiej rozpoczął działania w grudniu 2012 roku. Pierwsza akcja przeprowadzona w Warszawie skierowana była przeciwko drakońskim podwyżkom cen biletów komunikacji miejskiej w stolicy.
                 Warszawa
     W styczniu 2013 w Poznaniu odbyła się akcja bojkotu podwyżek cen biletów. Główne hasło przyświecające Wielkopolskiemu Powstaniu Komunikacyjnemu brzmiało: „Kasuj władzę, nie bilety”.
                 Poznań
      Luty 2013 to początek Śląskiego Powstania Komunikacyjnego – akcji przeciwko kolejnym podwyżkom cen biletów oraz za wprowadzeniem bezpłatnej komunikacji miejskiej.
                 Śląskie Powstanie Komunikacyjne
     Akcje propagujące bezpłatną komunikację WZZ Sierpień 80 prowadzi w wielu miastach:
                Chorzów
                Gliwice
                Katowice
     W celu skoordynowania i zintensyfikowania działań w całym kraju, WZZ „Sierpień 80” stworzył wydarzenie i stronę na Facebooku: Bezpłatna komunikacja miejska w Polsce i Bezpłatna komunikacja miejska w Polsce oraz pokazał logo akcji.

     Wiosną 2013 WZZ „Sierpień 80” rozpoczyna kolejne akcje na rzecz bezpłatnej komunikacji:
                   Żory
                   Bydgoszcz, Gdańsk, Koszalin
                   Warszawa
                   Piekary Śląskie
                   Kraków, Tarnów, Lublin
     Wiosną 2014 roku wystartowaliśmy z kolejną edycją kampanii „Nie – dla podwyżek cen biletów, Tak – dla bezpłatnej komunikacji miejskiej”. Wystartowaliśmy z akcją na rzecz bezpłatnej komunikacji miejskiej w przededniu międzynarodowego dnia bezpłatnej komunikacji:
                                         Bezpłatna komunikacja miejska jest możliwa
     Kolejne akcje odbyły się w Szczecinie, Wągrowcu i Poznaniu:
     Następnie odwiedziliśmy Tarnobrzeg i Chełm
     Kampania cieszy się ciepłym przyjęciem przez mieszkańców miast. Co więcej krótko po naszych akcjach niektóre gminy i miasta decydowały się na wprowadzenie bezpłatnej komunikacji bądź wycofywały się z podwyżek. Jest to jedna z najbardziej udanych kampanii społecznych ostatnich lat w Polsce.

25.08.2014
               Ziętek, Sierpień 80: samo połączenie nie jest receptą na problemy górnictwa
  Autor: wnp.pl (Jerzy Dudała) | 25-08-2014 11:33
     Absurdalnym pomysłem jest sprzedawanie kopalni Pokój Węglokoksowi - mówi dla portalu wnp.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.
     Czy Pańskim zdaniem dojdzie do połączenia Kompanii Węglowej, Katowickiego Holdingu Węglowego i Węglokoksu?
      - Nie wiem, bo opór materii w tej sprawie jest duży. Każda z tych spółek ma swą strukturę, swój własny zarząd. W piątek 22 sierpnia koncepcja połączenia została przedstawiona przedstawicielom rządu przez pracodawców i stronę społeczną. Oczywistym jest, że oprócz koncepcji połączenia trzeba mieć pomysł na to, jak górnictwo ma dalej funkcjonować. Samo połączenie nie może być receptą na wszystko. Jest natomiast owo połączenie sposobem na zapobieżenie rozdrobnieniu górnictwa i wyprzedawaniu poszczególnych kopalń.
      Dlatego, że jeżeli zrealizowane byłyby programy naprawcze dla każdej ze spółek węglowych z osobna, to Kompania Węglowa - po sprzedaży czterech i likwidacji dwóch kopalń - byłaby niewielkim organizmem, a Katowicki Holding Węglowy po realizacji własnego programu naprawczego zostałby z jedną, bądź z półtorej czynnych kopalni.
       Czy zatem proces połączenia KW, KHW i Węglokoksu należy traktować jako ucieczkę do przodu i rezygnację z indywidualnych programów naprawczych?
       - Tak - w części dotyczącej uniknięcia wyprzedawania kopalń na zewnątrz, ich likwidowania lub uśpienia. Natomiast i tak w stosunku do każdej z kopalń, zarówno Kompanii Węglowej, jak i Katowickiego Holdingu Węglowego, muszą być realizowane indywidualne programy naprawcze, które pozwolą uniknąć najbardziej drastycznych rozwiązań w postaci likwidacji kopalń i zwolnień.
       Taki program naprawczy musi być wzorowany na tym, co trzy lata temu udało się osiągnąć w kopalni Halemba-Wirek. Trzeba postawić na ludzi, którzy znają poszczególne kopalnie, potrafią dostosować ich strukturę wydobycia, robót przygotowawczych i zatrudnienia. Udało się to zrobić w kopalni Halemba-Wirek. Nie ma żadnego powodu, aby nie udało się tego samego zrobić w kopalniach Sośnica-Makoszowy, Brzeszcze, Pokój i innych.
        Absurdalnym pomysłem jest sprzedawanie kopalni Pokój Węglokoksowi, skoro byłoby lepiej dla wszystkich, a przede wszystkim dla górników tej kopalni, gdyby na przykład połączono ją z sąsiednią - znajdującą się w tym samym mieście - kopalnią Bielszowice. To pozwoliłoby lepiej prowadzić ruch obu tych kopalń, a ludziom spokojnie dopracować na miejscu.
        A kopalnie rybnickie?
       - To samo dotyczy sprzedaży kopalń rybnickich Jankowice i Rydułtowy-Anna, gdyż naturalną konsekwencją ich sprzedaży do Węglokoksu będzie sprzedaż kolejnych dwóch kopalń: Marcel i Chwałowice. Dodatkowo koncepcja sprzedaży kopalń najpierw przekształconych w spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, a później sprzedanie ich jako czterech odrębnych spółek z ograniczoną odpowiedzialnością Węglokoksowi wskazuje na to, że intencje nie są czyste. Dlatego, że ta formuła pozwoli Węglokoksowi w bardzo krótkim czasie zlikwidować każdą spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością oddzielnie lub sprzedać ten majątek dalej.
</div><div>
       Nie brak opinii, że premierowi zależy przede wszystkim na spokoju społecznym na Śląsku. Dlatego może być przyzwolenie na połączenie Kompanii Węglowej, Katowickiego Holdingu Węglowego i Węglokoksu. Co Pan o tym sądzi?
       - Realizacja programu naprawczego Kompanii Węglowej w wersji przedstawionej w ubiegłym tygodniu związkom zawodowym przez zarząd tej spółki skończy się tragicznie. Nie będzie dla niej akceptacji nie tylko związków zawodowych, ale przede wszystkim załóg górniczych. Jej skutkiem będzie to, że będziemy wydobywać i sprzedawać coraz mniej węgla po coraz wyższych kosztach. To droga donikąd, która skończy się katastrofą.
       Czy według Pana premier Tusk da szybko zielone światło dla połączenia KW, KHW i Węglokoksu?
       - Tego nie wiem. Dlatego, że już wcześniej wydawało się, że w wielu sprawach premier Tusk da zielone światło dla rozwiązań korzystnych dla górnictwa.
       Mam na myśli zablokowanie importu rosyjskiego węgla, uporządkowanie rynku wewnętrznego, wyciągnięcie konsekwencji wobec nieudolnego nadzoru właścicielskiego nad spółkami węglowymi. Wszystko to skończyło się niczym. Jeśli teraz miałoby być podobnie, to będziemy mieli piękną katastrofę.
  Rozmawiał: Jerzy Dudała
 
 25.08.2014
                   Pracownicy Tesco mają dość taniej pracy ponad siły. Będą protesty
     Praca ponad siły, niezauważalne podwyżki płac czy przymuszanie do przejścia na elastyczny czas pracy - to tylko główne problemy, przeciwko którym buntują się pracownicy Tesco Polska. - Ludzie nie wytrzymują już fizycznie, ani psychicznie - mówi Elżbieta Fornalczyk, przewodnicząca "Sierpień 80" w tej sieci handlowej. Związkowcy zapowiadają protesty.
     - Sytuacja w spółce przechodzi ludzkie granice. Ludzie stają na rzęsach, by sprostać zadaniom. Jest to jednak awykonalne, ponieważ zatrudnia się za mało ludzi! - oburza się Fornalczyk z Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80". - Gdy klient wchodzi do Tesco, to widzi kolejki do lad chłodniczych i kas oraz dziury w półkach z powodu braku wyłożonego towaru. To też się na nim odbija - dodaje.
     W połowie sierpnia br. pojawiła się informacja o planowanej podwyżce płac średnio o 3,5%. Organizacje związkowe postulowały 10-procentowy wzrost płac. Przedstawiciele pracowników zwracają uwagę, że rozmowy płacowe były za krótkie i nie udostępniono im kompletu dokumentów dotyczących kondycji finansowej firmy.
     Kolejną bolączką zatrudnionych w Tesco jest elastyczny czas pracy. - Na pracę w tym trybie zgodnie z prawem wyrazić zgodę muszą związki zawodowe. Tej zgody nie było, jednak spółka omija ten przepis w ten sposób, że sugestywnie podsuwa pracownikom do podpisu kwity, w których wyrażają zgodę na pracę w elastycznym czasie - tłumaczy Elżbieta Fornalczyk. Jak dodaje, niekulturalne zachowanie kierownictwa wielu sklepów w stosunku do pracowników jest przerażające.
     Będą protesty
     Związkowcy nie zamierzają spokojnie przyglądać się zaistniałym sytuacjom. - Zorganizujemy protesty. Będziemy głośno upominać się o prawa, szacunek oraz o dobrą pracę za godziwą zapłatę - informuje Patryk Kosela, rzecznik prasowy Komisji Krajowej "Sierpnia 80".
     Protesty zyskają wsparcie także innych związków działających w Tesco, jak OPZZ "Konfederacja Pracy" i Związek Zawodowy Pracowników Handlu.
     W lutym 2008 r. WZZ "Sierpień 80" zorganizował w sklepie Tesco w Tychach pierwszy w Polsce strajk w hipermarkecie.
***O miejscu i terminie protestów powiadomimy oddzielnym komunikatem
 

03.09.2014
       Ziętek, Sierpień 80: w KW zmienili elementy programu naprawczego bez naszej wiedzy
     Oczekujemy poważnych rozmów na temat programu naprawczego Kompanii Węglowej - mówi dla portalu wnp.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.
     Jak ocenia Pan przebieg rozmów w Kompanii Węglowej dotyczących programu naprawczego, które odbyły się 2 września?
      -  Jako skandaliczny. Dlatego, że w międzyczasie, czyli między przesłaniem nam tego projektu programu naprawczego a wczorajszym dniem, zarząd Kompanii w zasadniczy sposób zmienił elementy tego programu.
     Czego dotyczą te zmiany?
     - Dotyczy to między innymi kopalń, które miałyby zostać sprzedane do Węglokoksu, co świadczy o tym, że cały ten pomysł jest chaotyczny i polega wyłącznie na kuglowaniu, a nie ma na celu realizacji rzeczywistego programu naprawczego KW.
     Okazuje się, że w ciągu kilku dni, w zasadzie bez jakiegokolwiek uzasadnienia, z dotychczas proponowanych do sprzedaży kopalń: Jankowice, Rydułtowy-Anna, Pokój i Piekary drugiego września zarząd Kompanii Węglowej wyciągnął - niczym królika z kapelusza - inny skład. A mianowicie kopalnie: Jankowice, Chwałowice, Bobrek i Piekary.
     Po pierwsze potwierdza to nasze przypuszczenia, że docelowo KW będzie się chciała pozbyć wszystkich rybnickich kopalń, gdyż sprzedaż Jankowic i Chwałowic powoduje konflikt o pola wydobywcze z kopalnią Marcel.
     Po drugie rodzi podejrzenia, że zarząd Kompanii Węglowej myśli bardziej kategoriami interesu Węglokoksu niż własnej spółki.
     Co Pan przewiduje dalej?
      - W dalszym ciągu oczekujemy poważnych rozmów na temat programu naprawczego KW, którego elementem będzie polityka zwiększania przychodów spółki, zmiany w zakresie wydobywanego węgla, które pójdą za potrzebami rynku, a w szerokiej perspektywie działań organizacyjnych, które dadzą przyszłość branży. Za kilka lat w Polsce będzie funkcjonować kilka nowych bloków energetycznych spalających węgiel kamienny. Już dziś warto postępować tak, by w tych blokach energetycznych spalany był polski a nie importowany węgiel.
     Trzeba zatem myśleć o integracji branży węglowo-energetycznej daleko bardziej posuniętej niż to zakłada koncepcja, nad którą pracuje międzyresortowy zespół ds. funkcjonowania górnictwa węgla kamiennego powołany przez premiera Donalda Tuska. Te prace dotyczą połączenia Kompanii Węglowej, Katowickiego Holdingu Węglowego i Węglokoksu. Poza tym, w związku z wojną na Ukrainie, przed Polską otwierają się nowe perspektywy.
      Jakie?
      - Krótkofalowo możemy upchnąć cały nasz zalegający na zwałach węgiel Ukrainie. Pomagając jej w ten sposób, bo jej kopalnie są na terenie objętym walkami i domagając się od UE, by nam zrekompensowała tę pomoc płacąc za ten węgiel.
      A długofalowo przekonać UE, że węgiel kamienny i brunatny jest jedynym rzeczywistym paliwem, jakie posiadają w swych zasobach państwa UE i na jego bazie można budować część bezpieczeństwa energetycznego Europy.
 Rozmawiał: Jerzy Dudała wnp.pl
 

27.08.2014
                    Studenci i związkowcy ZAPROTESTUJĄ w piątek przeciwko likwidacji

                                         cenionej katedry na Politechnice Śląskiej
       Związkowcy "Sierpnia 80" wesprą zaplanowany na piątek / 29.08 / protest absolwentów, studentów i branży kolejowej przeciwko likwidacji wysoko cenionej Katedry Transportu Szynowego Wydziału Transportu Politechniki Śląskiej w Katowicach. Odbędzie się on o godzinie 14.00 przed głównym wejściem do wydziału przy ul. Krasińskiego. Ma on być odpowiedzią na dzisiejszą ostateczną decyzję rektora uczelni, podtrzymującą lipcową uchwałę likwidacyjną podjętą przez Radę Wydziału.
      - Cała Europa stawia na rozwój kolei i transportu szynowego. Tymczasem w Polsce, choć odbudowano potencjał przemysłu szynowego, likwiduje się dla niego zaplecze naukowe. To skandal! - uważa Łukasz Ługowski, koordynator kampanii WZZ "Sierpień 80" na rzecz bezpłatnej komunikacji miejskiej.
      Piątkowy protest organizuje Komitet Obrony Transportu Szynowego. Jego przedstawiciele nie zgadzają się z uczelnianymi władzami, że zmiana nazwy na Katedrę Technologii Lotniczych jest tylko nic nie znaczącą "reorganizacją". Rzekomymi powodami przekształcenia ma być brak odpowiedniej kadry i ujemny wynik finansowy. Temu stanowczo zaprzecza jednak prof. Marek Sitarz, kierownik likwidowanej katedry.

       "Polski transport kolejowy i szynowy jest od lat zaniedbywany, a likwidacja ostatniej uczelnianej katedry zajmującej się tak kompleksowo transportem szynowym wpisuje się w te zaniedbania. Polska otrzymała z Unii Europejskiej wielomiliardowe środki na rozwój transportu szynowego, a co za tym idzie również ta katedra mogłaby z tych środków skorzystać. Zamknięcie katedry to zamknięcie sobie możliwości skorzystania z tych środków" - m.in. czytamy w stanowisku wydanym przez związek zawodowy "Sierpień 80".
       Związkowcy przypominają też, że od dawna popiera rozwój kolei i szynowego transportu publicznego, co potwierdzać mają liczne kampanie realizowane w całym kraju w ramach ich kampanii "NIE dla podwyżek cen biletów - TAK dla bezpłatnej komunikacji miejskiej". - Gdy zaczynaliśmy naszą kampanię, bez biletów transportem miejskim można było jeździć w dwóch miastach. Dziś w około trzydziestu - mówi Ługowski.
      Uchwałę o likwidacji Katedry Transportu Szynowego na Wydziale Transportu PŚ podjęto uchwałą 10 lipca br. Podtrzymał ją 27 sierpnia rektor politechniki.
 

25.08.2014
                                 Politechnika śląska - likwidacja katedry transportu
     Poniżej publikujemy stanowisko WZZ "Sierpień 80" w sprawie likwidacji Katedry Transportu Szynowego Wydziału Transportu Politechniki Śląskiej

10.09.2014
                                   JUTRO w Sosnowcu WIEC w obronie kopalni.

              Górnicy: Możemy walczyć nawet za cenę życia, nie mamy nic do stracenia
      Na czwartek / 11.09 / zapowiedziano wiec pracowników, ich rodzin oraz mieszkańców Sosnowca w obronie ostatniej nie tylko w mieście, ale i w całym Zagłębiu Dąbrowskim kopalni. Nastroje są bojowe. Górnicy twierdzą, że wraz z zamknięciem kopalni "Kazimierz-Juliusz" stracą nie tylko pracę, ale dach nad głową i zaległe świadczenia. - Stracimy wszystko, więc musimy walczyć o tę kopalnię za wszelką cenę, każdymi metodami - mówią.
      Wiec rozpocznie się o godz. 14.30 przy Kopalni Węgla Kamiennego "Kazimierz-Juliusz" w Sosnowcu. Organizuje go Komitet Obrony Kopalni przy wsparciu Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80".
      Choć - jak przypominają górnicy - stara górnicza zasada mówi, że nie zamyka się kopalni, póki jest w niej węgiel, to mająca spore zasoby tego surowca KWK "Kazimierz-Juliusz" , właścicielską decyzją Katowickiego Holdingu Węglowego ma zostać zlikwidowana z końcem września tego roku. To budzi mocny sprzeciw pracowników, którzy podnoszą to, że jeszcze pół roku temu zakończenie pracy tej kopalni przewidywano na rok 2018, a nawet i więcej o 20-30 lat, gdyby wydobywać złoża z zamkniętej już kopalni "Jan Kanty" w Jaworznie.
      - Jak nas traktuje Katowicki Holding Węglowy? Jak śmieci, jak jakieś szmaty! - mówi Paweł Widyna z Komitetu Obrony Kopalni. - Oni nie rozumieją, że jeśli zlikwidują nam kopalnię, to pozbawią nas dosłownie wszystkiego. Stracimy możliwość życia. Dlatego o "Kazimierza-Juliusza" możemy walczyć nawet za cenę własnego życia, bo my nie mamy już nic do stracenia - przyznaje ze złością.
     Ponad tysiąc pracowników przeznaczonej do kasacji kopalni wspierają ich rodziny, mieszkańcy Sosnowca, parlamentarzyści oraz związkowcy "Sierpnia 80". Ci ostatni zapewniają, że zrobią będą walczyć o każdą kopalnię, w której są zasoby węgla.
     Przewodniczący WZZ "Sierpień 80" w KHW, Szczepan Kasiński uważa, że wraz z zamknięciem "Kazimierza-Juliusza" ludzie stracą pracę, a winni wielu różnych nieprawidłowości, zamiotą je skutecznie pod dywan. - Mieszkania zakładowe pomimo odpisów na nie, są pozadłużane na tysiące złotych. Tylko patrzeć jak dojdzie do zbiorowych eksmisji. Zniknęły też np. pieniądze z Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej, przestały być płacone składki na ZUS, ludzie mają niewybrane urlopy oraz niewypłacone niektóre świadczenia pieniężne - wylicza
     Czy wiec pomoże? Obrońcy ostatniej zagłębiowskiej kopalni są zdesperowani. Mówią, że doskonale znają adres "morderców ich zakładu pracy", czyli zarządu Holdingu. Są gotowi na wszytko. Nazywają to bitwą, w której nie ma żadnych zasad. - Tak jak nie kierowano się żadnymi zasadami podejmując decyzję o końcu KWK "Kazimierz-Juliusz" i de facto naszym - stwierdzają mocno.
 

05.09.2014
                                                  Brak pomysłu na górnictwo poraża
za wnp.pl materiał autorstwa Jerzego Dudały:
     Może by tak Kompania sprzedała cztery kopalnie Węglokoksowi, a może też sprzedałaby kopalnię Bolesław Śmiały do Tauronu. A może jednak nie? Brak jasnego planu dotyczącego całego polskiego górnictwa jest porażający.
      Może połączyć Kompanię Węglową, Katowicki Holding Węglowy i Węglokoks? A może jednak nie i realizować indywidualnie programy naprawcze dla KW i KHW.
      Może sprzedać kopalnie z Kompanii Węglowej Węglokoksowi. Tyle że jeszcze nie wiadomo, które. A może też pomyśleć o sprzedaży kopalni Bolesław Śmiały Tauronowi?
      Wysyp pomysłów - niespójnych, chaotycznych. Aż strach pomyśleć, że taki bajzel dotyczy jednej z najważniejszych gałęzi polskiej gospodarki.
      - Odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z balem na Titanicu, a ludzie nie zdają sobie sprawy z tragizmu sytuacji - powiedział w niedawnym wywiadzie dla portalu wnp.pl Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. Trudno odmówić mu racji.
     - Przerażające jest to, że górnictwo - będące w tak tragicznej sytuacji, bo w zasadzie mówimy o perspektywie najbliższych miesięcy, kiedy w Kompanii Węglowej i w Katowickim Holdingu Węglowym znowu może zabraknąć środków na wynagrodzenia - miotane jest od koncepcji do koncepcji - zaznacza w rozmowie z portalem wnp.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80. - I tak, raz rozpatrywana jest koncepcja konsolidacji na poziomie spółek węglowych oraz na poziomie energetyki po to, by zaraz potem rzucać hasła o rozbiciu Kompanii Węglowej i sprzedaży jej kolejnych kopalń do podmiotów zewnętrznych. Ten brak pomysłu na górnictwo widoczny jest na każdym szczeblu. Były hasła o potrzebie uporządkowania rynku wewnętrznego, w tym o powołaniu Państwowych Składów Węgla, były hasła o zablokowaniu importu rosyjskiego węgla. I na hasłach się skończyło. Ten brak pomysłu na górnictwo i chaos widać też w opracowanym przez zarząd Kompanii Węglowej programie naprawczym. Jednego dnia prezes Kompanii w obecności premiera uzasadnia konieczność sprzedaży czterech konkretnych kopalń po to, by niedługo później z równie wielkim przekonaniem mówić o sprzedaży innych kopalń. Wszystko to jest bardzo niepokojące - podsumowuje Bogusław Ziętek.
     Wiele osób ze środowiska górniczego wskazuje, że w Kompanii Węglowej przed paru laty był zamysł wdrożenia programu, w którym przewidywano fakt nadejścia dekoniunktury. Jednak postawiono wówczas na wariant optymistyczny zawierający ambitne plany, jednak nie przystające do rzeczywistości. To się zemściło i Kompania została się ze zwałami surowca.
     Polskie górnictwo ledwie zipie. Aż strach pomyśleć, co będzie z nim dalej.
     W pierwszym półroczu br. strata finansowa netto polskiego górnictwa wyniosła 772,3 mln zł. Na samej sprzedaży węgla w pierwszych sześciu miesiącach tego roku spółki węglowe straciły ponad miliard zł. W porównaniu do pierwszego półrocza 2013 roku, gdy górnictwo odnotowało niewielki zysk netto w wysokości 15,6 mln zł, nastąpiło znaczne pogorszenie - o 787,9 mln zł. Od stycznia do czerwca br. branża na samej sprzedaży węgla straciła 1,05 mld zł, wobec uzyskanego w pierwszym półroczu ubiegłego roku zysku w wysokości 64 mln zł. W pierwszym półroczu 2014 roku kopalnie wydobyły nieco powyżej 34 mln ton węgla kamiennego, czyli o 2,8 mln ton mniej niż w pierwszym półroczu 2013 roku.
      Pod koniec czerwca br. na zwałach kopalń zalegało 8,3 mln ton niesprzedanego węgla.
      - Problemy polskiego górnictwa wynikają z zaklinania rzeczywistości i z niechęci do podejmowania decyzji - zaznacza Janusz Steinhoff. - Deklaracje, że nie będziemy zamykać kopalń są pustosłowiem. O kopalniach i ich przyszłości ma decydować ekonomia i geologia. Trzeba zamykać kopalnie, które nie mają szans, w których występuje nadkoncentracja zagrożeń i w których od lat generowane są straty. To oczywiście musi być poparte wnikliwymi analizami.
     Gdyby państwo miało klarowną strategię wobec górnictwa oraz energetyki, to przedsiębiorstwom z tych branż łatwiej byłoby tworzyć własne strategie. A tak działają doraźnie i odbijają się od ściany do ściany. Mamy wysyp różnych pomysłów, które potem nie są często nawet omawiane, nie wspominając już o ich realizacji.  Problemem jest niestabilność warunków ekonomicznych i formalno-prawnych. Ważne, by wreszcie padła odpowiedź na podstawowe pytanie: czego chce państwo i jak to osiągnąć. Potrzebne jest określenie celów i narzędzi.
     Niestety ma strategii w państwie i firmy borykają się z problemem z własnymi strategiami. Poza tym górnictwo jest branżą mocno upolitycznioną.
     Zarządy spółek coś proponują (inna rzecz, że warto mieć swe propozycje dokładnie i starannie dopracowane), związkowcy to potem kontestują. A władza puszcza do nich oko, chcąc mieć zapewniony spokój i brak protestów społecznych. I tak sobie to górnictwo dryfuje. Mamy bowiem do czynienia ze słabym państwem, niezdolnym do podejmowania decyzji.
     - Politycy w dalszym ciągu chcieliby pielęgnowania ciszy w górnictwie, bowiem protesty w tej branży oznaczałyby dyskomfort rządzenia - mówi portalowi wnp.pl prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.
 Jerzy Dudała

15.09.2014
                MARSZ GŁODNYCH górników przejdzie w środę z Sosnowca do Katowic!
      Wciąż niepewnie i nerwowo wokół przyszłości kopalni "Kazimierz-Juliusz" w Sosnowcu. Kolejny wiec, a także Marsz Głodnych zapowiadają górnicy na nadchodzący tydzień. Głodnych, bo bez pensji - tłumaczą, nie ukrywając swojej złości i woli walki o zakład pracy, który dawał dotychczas dawał nie tylko chleb, ale i dach nad głową.
      Wiec organizowany przez Komitet Obrony Kopalni i Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80" odbędzie się we wtorek / 16 września / o godz. 14.30 przed KWK "Kazimierz-Juliusz".
      - Wielką prośbę o wsparcie i uczestnictwo w tym wiecu kieruję do wszystkich obecnych i byłych pracowników kopalni, ich rodzin, mieszkańców Sosnowca oraz do wszystkich tych, którym zależy by nasza kopalnia dalej fedrowała. Proszę o obecność sympatyków górnictwa, a także braci górniczej z innych kopalń. Dziś chcą zlikwidować naszą kopalnię - jutro takie głupie decyzję mogą objąć waszą. Błagam, przyjdźcie zaprotestować solidarnie z nami! - apeluje Krzysztof Dąda z Komitetu Obrony Kopalni.

     Podczas wiecu przedstawione mają zostać szczegóły dotyczące Marszu Głodnych. Ten odbyć się ma w środę nazajutrz, o ile górnicy nie otrzymają całości zaległych wynagrodzeń za pracę. Marsz ma wyruszyć spod sosnowieckiego "Kazimierza-Juliusza" aż pod siedzibę jej właściciela, czyli Katowicki Holding Węglowy w Katowicach.
     Na poprzednim, zeszłotygodniowym proteście podjęto pewne decyzje. - Naszym celem jest obrona kopalni. Skoro jest tam węgla na dobre 2 lata fedrunku, to my nie widzimy żadnego powodu, by ją zamykać. Ponadto, chcemy uregulowania kwestii dotyczących naszych mieszkań zakładowych, które są zadłużone i które w każdym momencie może zająć komornik. Chcemy tych mieszkań na własność - mówi Paweł Widyna, przewodniczący WZZ "Sierpień 80" w KWK "Kazimierz-Juliusz".
     - To nie kopalnia będzie zamknięta, ale ci, którzy doprowadzili do jej strat finansowych. To nie górnicy będą siedzieć na bezrobociu, ale w celach siedzieć będą ci, którzy przyzwolili na "cudowne wyparowanie" pieniędzy - zastrzega szef "Sierpnia 80" w KHW, Szczepan Kasiński. - Nie ma zgody na żadne przechodzenie górników z "Kazimierza-Juliusza" do innych kopalń Holdingu. Propozycje, jakie przedstawiono po prostu urągają godności górnika. Mieliby zostać przyjęci na nowo, jakby przyszli prosto z ulicy, bez wielu dotychczasowych uprawnień, co skutkowałoby spadkiem płac. To nie jest przykład dobrego traktowania pracowników przez zarząd KHW. Ten zarząd z prezesem na czele to pomyłka! - dodaje Kasiński.
     Jak mówią górnicy, kopalnia "Kazimierz-Juliusz" to cudowna kopalnia, w której węgiel sam znika. Bo - jak wyjaśniają - jeszcze kilka miesięcy temu mowa była o dobrych zasobach węgla i dwóch latach działalności, by nagle uzasadniając to brakiem węgla, podjąć decyzję o wygaszeniu kopalni do końca września. Jednak tego typu żarty to śmiech przez łzy. Pracownicy poważnie obawiają się swojej przyszłości - pracy, płacy i mieszkań. Przez to protesty mogą się nasilać, a zdesperowani górnicy mogą dać upust swej złości.
 

12.09.2014
                                     KWK Kazimierz-Juliusz: Wiec w obronie kopalni

        11 września przed kopalnią Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu odbył się wiec pracowników oraz ich rodzin, a także okolicznych mieszkańców.
        Bardzo szybkie, niczym nie uzasadnione decyzje władz kopalni, niepewność pracowników, brak uregulowań spraw mieszkaniowych, zaległości płacowe firmy wobec pracowników, a także brak pomocy ze strony istniejących tam związków zawodowych, spowodowały masowe uczestnictwo w tym wiecu. Pomimo fatalnej pogody większość załogi wraz z rodzinami stanęła na placu przed kopalnią.

     Organizatorem wiecu był powołany przed kilku dniami Komitet Obrony Kopalni, wspierany przez nasz Związek.
     Przewodniczący KOK: - Straciliśmy zaufanie dlatego, że związki zawodowe proponują nam przeniesienia, a nie chcą bronić kopalni. Moje zdanie jest takie, że trzeba wydobyć ten węgiel, który tu jest. Kopalnia sama się pomału wygasi, ludzie w tym czasie przejdą na emerytury i w godny, gospodarski sposób zostanie zlikwidowana, a nie zalać, zniszczyć i zostawić w ruinie - mówi Krzysztof Donda. - Podejrzewamy, że Holding chce w ten sposób coś ugrać. Są plany naprawcze, są plany do wydobycia, więc jaki jest cel zamknięcia tej kopalni? Przez wiele lat mówiono nam o złożu z "Jana Kantego", a teraz zostaliśmy bez niczego. Chcemy bronić kopalni jak najdłużej. Jak się nie da, to chcemy, żeby została zlikwidowana w normalny, ludzki sposób a nie z dnia na dzień. Są przygotowane chodniki do wydobycia a nas się zamyka z węglem - dodaje.

     Na wiecu głos zabierali także prezydent Sosnowca oraz Przewodniczący WZZ "Sierpień 80" Bogusław Ziętek, który na zakończenie swego wystąpienia powiedział: Od Waszej determinacji zależy, czy ta kopalnia przetrwa. I jedno mogę Wam obiecać: Ci, którzy zgotowali Wam ten los, jeśli nam w tym pomożecie, znajdą swoją sprawiedliwość tam, gdzie powinni ją znaleźć. Wszystkich złodziei, przekręciarzy, chachmętów, oszustów, którzy Was oszukali, a teraz usiłują Was okraść, wsadzimy tam, gdzie ich miejsce, czyli do więzienia.
    Całość wystąpienia Przewodniczącego poniżej
 

24.09.2014
       Kolejna zmiana górników dołączyła do protestu pod ziemią kopalni Kazimierz-Juliusz
     - Cała poranna zmiana górników dołączyła do dwudziestu czterech swoich kolegów, którzy od wczesnych godzin rannych protestują na dole kopalni "Kazimierz-Juliusz" w Sosnowcu. Jest również deklaracja nowej, popołudniowej zmiany, która już zaczyna szychtę, że po jej przepracowaniu także będzie uczestniczyć w podziemnym proteście- informuje rzecznik WZZ "Sierpień 80", Patryk Kosela.
     Protest zaczynają też pracownicy powierzchni kopalni. Po skończonej pracy nie wracają do swych domów, a zostają na terenie kopalni. Przed zakładam zbiera się także coraz więcej osób. To rodziny pracowników, osoby kiedyś tu pracujące czy okoliczni mieszkańcy.
     - Gorąco apelujemy o przynoszenie dla protestujących żywności i koców. Tego potrzeba teraz najbardziej, bo protest będzie trwał tak długo, aż zostaną spełnione żądania pracowników tej kopalni - mówi szef "Sierpnia 80" w Katowickim Holdingu Węglowym, Szczepan Kasiński.
     Podziemny protest objął więc już 2 zmiany - nocną i poranną. Wieczorem dołączyć do niego mają górnicy ze zmiany popołudniowej. Protestujący domagają się wypłaty zaległych wynagrodzeń, przedłużenia żywotności kopalni, wykupu mieszkań zakładowych oraz po całkowitym wyczerpaniu węgla i zakończeniu żywotności kopalni, przejścia pod inne zakłady Katowickiego Holdingu Węglowego na dotychczasowych warunkach.
 

24.09.2014
                        Górnicy z Sierpnia 80 JESZCZE DZIŚ pojadą wesprzeć protest

                                          na przejściu granicznym w Braniewie
      Jeszcze dziś górnicy zrzeszeni w Wolnym Związku Zawodowym "Sierpień 80" pojadą do Braniewa wesprzeć tamtejszy protest, polegający na blokadzie importu koleją rosyjskiego węgla. - Już kilka miesięcy temu ostrzegaliśmy rząd, że jeśli nie zablokuje importu brudnego węgla zza granicy, to zrobimy to my. My w przeciwieństwie do rządzących spełniamy swoje obietnice - mówi Bogusław Ziętek, przewodniczący Związku.
      Na wyjazd do Braniewa szykują się górnicy z kopalni "Brzeszcze" i "Sośnica-Makoszowy" oraz z kopalń należących do Katowickiego Holdingu Węglowego.
      - Nie możemy dłużej patrzeć jak bezczynnością niszczy się polskie górnictwo. Nieudolność rządzących nakazuje wziąć sprawy w swoje ręce - twierdzi szef Zespołu do spraw górnictwa WZZ "Sierpień 80", Przemysław Skupin.
      Górnicy z "Sierpnia 80" deklarują, że chcą normalnie pracować bez obaw o jutro. Tymczasem - jak mówią - "brudny i złej jakości" węgiel sprowadzany jest z naruszeniem interesu Polski i godzi w jej bezpieczeństwo energetyczne. Górnicy chcą powołania Państwowych Składów Węgla, zablokowania lub ograniczenia importu węgla oraz skrupulatnego sprawdzania jego jakości, a także zmniejszenia ilości i wysokości nałożonych na polski surowiec danin publicznych (w tym całej serii podatków i akcyzy).
 

24.09.2014
                     Górnicy w proteście NIE WYJECHALI z dołu kopalni Kazimierz-Juliusz.

                                                       Szykowane są kolejne akcje

      24 górników z przeznaczonej do likwidacji wraz z końcem września kopalni "Kazimierz-Juliusz" w Sosnowcu nie wyjechało w proteście na powierzchnię - informuje WZZ "Sierpień 80". Swoje akcje protestacyjne przygotowują także żony górników oraz mieszkańcy kopalnianych mieszkań.
      - Górnicy nie wyjechali po nocnej zmianie. Mówią wprost, że nie mają dokąd wracać. Mieszkania zakładowe, w których mieszkają objęte są nie z ich winy egzekucją komorniczą. Wkrótce mogą trafić na bruk, więc zostali pod ziemią - informuje Szczepan Kasinski, przewodniczący WZZ "Sierpień 80" na Katowicki Holding Węglowy. - Niebawem do protestujących dołączyć mają kolejni górnicy - dodaje.
      Jak się okazuje, swoje protesty przygotowują także żony górników oraz mieszkańcy mieszkań zakładowych. Zapowiada to rzecznik "Sierpnia 80", Patryk Kosela: -Zdesperowane kobiety pozbawione są środków do życia. Ich mężowie nie dostali wypłat, więc rodziny nie są w stanie się utrzymać. Radykalizację protestów zapowiadają także pozostali mieszkańcy kopalnianych i zadłużonych mieszkań zakładowych. Boją się, że jeszcze przed zimą trafią na bruk, albo zostaną sprzedani wraz z tymi mieszkaniami jakiemuś hochsztaplerowi, który w kosmos wywinduje im opłaty mieszkaniowe.
     Determinacji pracownikom kopalni "Kazimierz-Juliusz" nie można odmówić. To może być jednak dopiero preludium tego, co będzie się działo w kontekście walk górników o przyszłość branży wydobywczej i o swój los.
 

22.09.2014
                                            9. rocznica śmierci Daniela Podrzyckiego
      W najbliższą środę, 24 września po raz dziewiąty spotkamy się na cmentarzu w Dąbrowie Górniczej przy grobie założyciela oraz pierwszego przewodniczącego WZZ Sierpień 80 - Daniela Podrzyckiego.
      Uroczystość składania kwiatów i wieńców przez delegacje Komisji Zakładowych zaplanowano na cmentarzu na godzinę 17.00.

 

 26.09.2014
              Jak kobieta do kobiety... - tak zaczyna się list do premier Kopacz od działaczki

    związkowej z prośbą o pomoc ws. dramatów rodzin górniczych kopalni KazimierzJuliusz
     Zwracam się do Pani Premier jak kobieta do kobiety. I proszę, apeluję aby zechciała się Pani zainteresować prawdziwymi dramatami rodzin górników zmuszonych do protestu w obronie Kopalni Węgla Kamiennego „Kazimierz-Juliusz” w Sosnowcu - tymi słowami zaczyna swój list Elżbieta  .
     Poniżej publikujemy cały list

 

26.09.2014
 Wojewoda śląski o godz. 11 zjedzie na dół do protestujących górników w kop. Kazimierz-Juliusz
     Wojewoda śląski Piotr Litwa dziś / 26.09 / o godz. 11.00 zjedzie na dół kopalni "Kazimierz-Juliusz" do protestujących tam od środy górników. Wojewoda spełni tym samym wczorajszą zapowiedź. Litwa, jako były prezes Wyższego Urzędu Górniczego sprawdzi w jakich warunkach prowadzony jest podziemny strajk oraz jaka jest kondycja prowadzących go górników.
 

25.09.2014
         Górnicze żony w piątek rano pojadą do prezesa Katowickiego Holdingu Węglowego
     Żony górników strajkujących pod ziemią w kopalni "Kazimierz-Juliusz" wyjadą w piątkowy / 26.09 / poranek do siedziby Katowickiego Holdingu Węglowego. Kobiety liczą, że prezes KHW Roman Łój będzie miał dość honoru oraz odwagi i nie będzie przed nimi uciekał czy zamykał się w gabinecie, a wzorem wojewody śląskiego spotka się z nimi, porozmawia i odpowie na pytania. Wyjazd do Katowic zaplanowany jest na godz. 8.00 spod kopalni w Sosnowcu.
 

25.09.2014
            Prezes KHW szantażuje szefa Sierpnia 80 w spółce! Sprawa trafi do prokuratury
      Jutro / 25.09 / Komisja Krajowa WZZ "Sierpień 80" złoży do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez prezesa Katowickiego Holdingu Węglowego, Romana Łoja. Powód: wykorzystywanie swojej funkcji do stosowania gróźb bezpośrednich oraz szantażu wobec przewodniczącego związku w KHW, Szczepana Kasińskiego.
     - Prezes Łój zagroził Kasińskiemu, że jeśli ten nie zaprzestanie wspierania protestów górników z "Kazimierza-Juliusza", to zostanie dyscyplinarnie zwolniony z pracy na podstawie art. 52 Kodeksu Pracy - informuje Bogusław Ziętek, szef władz krajowych "Sierpnia 80". - W tym samym czasie, gdy pani premier i pan wojewoda próbują wypracować korzystane rozwiązania, prezes Holdingu uprawia sabotaż tych działań. Podejmuje niezgodne z prawem działania, zmierzające do złamania woli protestujących. Gratulujemy pani premier takich współpracowników... - dodaje.
     W piątek związkowcy mają złożyć do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez prezesa KHW.
     Rzecznik związku, Patryk Kosela komentuje to tak: - Mimo usilnych starań nie udało się złamać strajkujących pod ziemią sosnowieckiej kopalni górników, strasząc ich utratą pracy. Zatem teraz postanowiono zastraszyć związkowców. To nie są demokratyczne metody! Co będzie dalej? Nasyłanie wojska i policji na górników?! Przypominam, że już dawno w Polsce wywalczono wolne, niezależne i samorządne związki zawodowe.
     160 górników kontynuuje protest pod ziemią. Ich żony natomiast w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach oczekują na spotkanie z wojewodą śląskim, Piotrem Litwą. Wojewoda uczestniczył dziś w Warszawie w spotkaniu z premier Ewą Kopacz.
 

25.09.2014
                        KWK Kazimierz-Juliusz: Żony górników w Urzędzie Wojewódzkim
      Spod sosnowieckiej kopalni "Kazimierz-Juliusz" przed południem wyjechał autobus z żonami górników. Kobiety przyjechały w południe do Urzędu Wojewódzkiego, gdzie oczekują na powrót wojewody Piotra Litwy.
      Do południa wojewoda był w warszawie, gdzie spotkał się z Premier E.Kopacz. Spotkanie dotyczyło sytuacji kopalni "Kazimierz-Juliusz".

     - Kobiety mają oczekiwać na pana wojewodę aż do jego powrotu z Kancelarii Premiera. Liczą, że Piotr Litwa przyjedzie jeszcze dziś i przywiezie im z Warszawy dobre informacje, wiążące zapewnienia dotyczące spełnienia wszystkich postulatów, o które wciąż pod ziemią walczy 160 górników - informuje Patryk Kosela, rzecznik prasowy WZZ "Sierpień 80".
     Wojewoda ma przybyć około godziny 15.oo

02.10.2014
                        Kopalnia Kazimierz-Juliusz: SKANDALU z mieszkaniami ciąg dalszy
     Mieszkańcy mieszkań zakładowych należących do kopalni "Kazimierz-Juliusz" w Sosnowcu otrzymują pisma o zajęciu wierzytelności. Komornik nakazuje im spłacić blisko 89 tys. zł długu, który należy do kopalni, a nie do nich samych. Związkowcy z "Sierpnia 80" zapowiadają blokadę działań komorniczych. - Postępowanie komornika i wierzyciela to skrajne zezwierzęcenie! - ocenia szef związku, Bogusław Ziętek.
     Czy pomimo zawarcia porozumienia dotyczącego dalszego funkcjonowania kopalni "Kazimierz-Juliusz" ktoś chce jeszcze zarobić na trudnej sytuacji pracowników tego zakładu i mieszkańców zakładowych mieszkań? Związkowcy WZZ "Sierpień 80" twierdzą, że tak. Powołują się tu na pisma, jakie dostają ci lokatorzy. To zajęcie wierzytelności przez komornika sądowego z Torunia Jarosława Grajkowskiego, który działa na zlecenie wierzyciela Henryka Kindera ze Starogardu Gdańskiego. Ludzie zgodnie z otrzymanymi pismami mają zapłacić 88 tys. 904 złotych.
     - Przecież to nie są długi tych ludzi, a kopalni. Zawarte porozumienie, którego gwarantem realizacji jest rząd porządkuje wszystkie sprawy, w tym te dotyczące mieszkań i spłaty wszelkich długów po stronie kopalni - mówi Bogusław Ziętek. - Nadgorliwość komornika to wyraz skrajnego zezwierzęcenia. Ten facet chce zarobić na problemach ludzi z "Kazimierza-Juliusza". Oni nie mają nawet środków do życia, bo zamiast całego wynagrodzenia za pracę, rzuca im się czasem jakieś ochłapy! - oburza się związkowiec.
     Zdaniem przewodniczącego "Sierpnia 80", działania komornika i wierzyciela mają na celu doprowadzenie do zrobienia interesu polegającego "na przejęciu mieszkań zakładowych za grosze i sprzedaniu ich za wysoką cenę". Związkowcy zapowiadają blokadę tych działań. - Komornik nawet klamki tych mieszkań nie dotknie - zastrzega Ziętek. I zapowiada złożenie na toruńskiego komornika skargi do Krajowej Izby Komorniczej.
 

29.09.2014
                                                          Wygrała załoga kopalni
     A mówili, że się nie da. A gadali, że to niemożliwe... Tymczasem wywalczono dalsze funkcjonowanie kopalni „Kazimierz-Juliusz”, gwarancję pracy w zakładach KHW na dotychczasowych warunkach, wypłatę zaległych pieniędzy oraz zabezpieczenie mieszkań zakładowych. Nie przyszło to łatwo, a po blisko 12-godzinnych negocjacjach, poprzedzonych 4-dniowym strajkiem podziemnym i odwołaniem prezesa Holdingu.
     Patryk Kosela
     Noc z soboty na niedzielę. W kalendarzu już 28 sierpnia, wybija godzina 3.00 nad ranem. Sosnowiecka dzielnica Kazimierz Górniczy nie śpi. Nie, nie ma tu żadnego pożegnania sezonu grillowego, ani też żaden psychopata nie grozi wysadzeniem okolicy w powietrze. Wewnątrz oraz w obrębie ostatniej nie tylko w mieście, ale i całym Zagłębiu Dąbrowskim kopalni „Kazimierz-Juliusz” sporo ludzi. Ktoś na powietrzu pali papierosa, inny na tablecie śledzi relacje na żywo nadawane przez telewizyjny kanał informacyjny. Cechownia wręcz oblepiona związkowymi flagami i banerami. Nagle poruszenie. „Są, są!” - krzyczy ktoś.
     To przyjechali związkowcy dzierżąc w ręce projekt porozumienia wypracowywanego wspólnie z władzami kopalni i zarządem i radą nadzorczą Katowickiego Holdingu Węglowego. Wypracowanie dokumentu zajęło im przeszło 11 godzin. Wielu oczekujących na kopalni coraz bardziej wątpiło, że do wspólnych uzgodnień po tak długim czasie dojdzie. Nie tylko psychicznie przygotowywali się już do strajku.

     Punkty porozumienia zostają odczytane przez związkowców. Decyzja czy strona społeczna ma kwit podpisać należy do załogi kopalni. Po gromkich brawach nie ma wątpliwości, że projekt uzyskał akceptację pracowników. Związkowcy wracają do Katowic złożyć pod nim swoje podpisy i oficjalnie zakończyć koszmarnie długie negocjacje i wprawić w ruch machinę wcielającą uzgodnienia w życie.
                Nie 21, a 4 postulaty
       Co wywalczyli przy negocjacyjnym stole związkowcy i na co przystali pracownicy KWK „Kazimierz-Juliusz”? Od 2 tygodni na łamach „Kuriera” opisujemy walkę górników z sosnowieckiej kopalni o byt swój i swej kopalni. Żądania były cztery. Rzućmy na nie okiem raz jeszcze i zobaczmy czy i co udało się uzyskać.
       Pierwszy postulat dotyczył przedłużenia żywotności kopalni, bowiem jeszcze w lipcu szacowano, że ostatnia zagłębiowska kopalnia fedrować dobry rok, aż tu nagle pod koniec sierpnia ogłoszono, że kopalnia zostanie zamknięta do 1 października. Decyzja ta była nie tylko dziwna, ale i głupia! Nikt nie likwiduje kopalni, gdy ta ma 2-3 mln ton zasobów węgla. To się później mści, m.in. poprzez nieprzewidywalne ruchy geologiczne, mogące powodować znaczne szkody. Kopalnia to nie piekarnia, w której wystarczy wygasić piec, wynieść wszystkie rzeczy, wywiesić tabliczkę „zamknięte” i zamknąć za sobą na głucho drzwi. Nie wiadomo zatem co sobie myślał nadzór właścicielski kopalni, a więc zarząd KHW. Najpierw trzeba by było spełnić kilka kwestii formalnych, jak choćby wystąpienie do władz samorządowych o niezatwierdzanie planu ruchu górniczego. Tego nie zrobiono. Kopalń nie zamyka się w miesiąc także i z tego powodu, że trzeba poczynić odpowiednie działania zabezpieczające pod ziemią, tak by cieki wodne nie spowodowały zagrożenia podtopień dla sąsiednich zakładów górniczych, jak i terenów. Jak oszacowano, likwidacja „Kazimierza-Juliusza” kosztowałaby 80 mln zł, których nie wyłożono.
      Rezultat: zdecydowano, że kopalnia będzie fedrować aż do wyczerpania zasobów węgla, tj. co najmniej do końca 2015 roku. W tym czasie prowadzony będzie na spokojnie i z rozwagą proces wygaszania kopalni. Kopalnię przejmie Spółka Restrukturyzacji Kopalń.
      Postulat drugi obejmował zachowanie miejsc pracy, a po wygaszeniu kopalni gwarancję pracy w innych zakładach Holdingu na dotychczasowych warunkach. Chodziło przede wszystkim o kwestie płacowe. KHW siał propagandę w mediach, że przecież pracownicy likwidowanej kopalni dostaną pracę po tym jak się zwolnią w dotychczasowym miejscu pracy, złożą podania o pracę w KHW i przejdą badania lekarskie. W ten sposób zatrudnia się „ludzi z ulicy”! Ukryto bowiem to, że np. górnik z 20-letnim stażem pracy w „Kazimierzu-Juliuszu”, gdyby Holding łaskawie pozytywnie rozpatrzył jego podanie, dostałby robotę na takich warunkach płacowych, jakby dopiero co zaczynał pracę w górnictwie. W praktyce oznaczałoby to nawet połowę dotychczasowej pensji mniej. To zaś byłby rozbój w biały dzień!
      Rezultat: na sosnowieckiej kopalni pracować będzie do momentu jej wygaszenia 500 osób, co stanowi połowę załogi. Reszta uzyska zatrudnienie w innych kopalniach należących do KHW. Wszyscy będą pracować na dotychczasowych warunkach.
      Trzecim była wypłata zaległych świadczeń. Roszczenia pracownicze wynoszą bowiem przeszło 22 mln zł. Pracownicy nie mieli wypłaconej całej sierpniowej pensji oraz innych dodatków, jak Barbórka czy jubilat, itd. Nie były także płacone składki ZUS-owski i zdrowotne.
       Rezultat: wynagrodzenie za pracę we wrześniu, pracownicy otrzymają w terminie do 10 października, a reszta należności zostanie im wypłacona do 15 listopada br.
       Ostatnie, również bardzo ważne żądanie dotyczyło możliwości wykupienia na własność, na preferencyjnych warunkach mieszkań zakładowych, w których byli i obecni pracownicy mieszkają. Chodzi o 1800 mieszkań, które jako majątek zadłużonej kopalni zostały objęte egzekucją komorniczą. Ich lokatorzy bardzo się bali, że zostaną eksmitowani na bruk, lub że syndyk sprzeda je wraz z nimi. Na Śląsku znane są procedery działania czyścicieli kamienic, którzy wykupują pozakładowe bloki mieszkalne wraz z lokatorami i cyklicznie oraz znacząco podnoszą czynsze, na które w pewnym momencie nikogo nie stać.
      Rezultat: mieszkańcom zagwarantowano prawo pierwokupu mieszkań na preferencyjnych warunkach.
      Sukces? Owszem. Teraz została jeszcze zmiana prawa tak, by możliwa była realizacja porozumienia. Nowelizacje ustaw w trybie pilnym mają trafić do Sejmu. Z ich uchwaleniem nie powinno być raczej problemu. Wszak przy wypracowywaniu porozumienia obecni byli przedstawiciele rządu: wiceministrowie górnictwa i Skarbu oraz szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki. Koalicji rządowa PO-PSL ma większość parlamentarną. Świeżo upieczona szefowa rządu Ewa Kopacz z całą pewnością nie chciałaby na samym początku zadzierać z górnikami i powinna być daleka jest od dopuszczenia do walk górników o swoje interesy na ulicach Warszawy, jak to miało miejsce w 2003 roku. Tym bardziej, że na wysłuchanie expose premier Kopacz do stolicy wybierają się górnicy, którzy liczą na szybki program ratowania polskiej branży wydobywczej.
            A było to tak...
     Od 3 tygodni opisujemy konflikt dotyczący KWK „Kazimierz-Juliusz”. Przypomnijmy: były masówki, wiece i marsz spod kopalni pod siedzibę Katowickiego Holdingu Węglowego. Były też rozmowy strony społecznej z pracodawcą i to przy udziale wojewody śląskiego Piotra Litwy. Przyśpieszenie nastąpiło na przestrzeni ostatnich kilku dni. No to zacznijmy od początku ubiegłego tygodnia.
     W poniedziałek odbyła się druga tura rozmów pomiędzy KHW, a stroną związkową. I tak, jak poprzednim razem, do porozumienia nie doszło. Prezes spółki Roman Łój nie był skory do słuchania argumentów, butnie podtrzymał jedynie swoje wyświechtane stanowisko. Takie zachowanie zdziwiło nawet próbującego mediować między stronami wojewodę. Po tym spotkaniu związkowcy kopalnianego WZZ „Sierpień 80” złożyli do prokuratury dwa zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Pierwszy obejmuje były już zarząd KWK „Kazimierz-Juliusz” Sp. z o.o., któremu zarzucili to, że w okresie od 2012 r. do lipca 2014 r. dopuścił się „czynów prowadzących do wyrządzenia Spółce znacznej szkody majątkowej oraz działania na jej szkodę”. Z kolei prezesa KHW Łoja obwinili o „nie złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa oraz niedopełnienie obowiązku przez funkcjonariusza publicznego, pomimo posiadanej przez niego wiedzy, iż członkowie Zarządu KWK 'Kazimierz-Juliusz' działają na szkodę Spółki”. Pod dokumentami do prokuratury podpisał się Paweł Widyna, przewodniczący „Sierpnia 80” w kopalni.
      We wtorek wojewoda śląski wystosował zaproszenie do wicepremiera, ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego na rozmowy w sprawie sytuacji kopalni „Kazimierz-Juliusz”. Odpowiedzi nigdy się nie doczekał. Znany grzybiarz Piechociński zrobił to, co najlepiej umie czyli nic nie zrobił. Olał górników. Tego dnia odbył się trzeci już więc przed kopalnią.
      Środa zaczęła się od informacji, że 24 górników w proteście nie wyjechało na powierzchnię po zakończeniu nocnej szychty. - Górnicy nie wyjechali po nocnej zmianie. Mówią wprost, że nie mają dokąd wracać. Mieszkania zakładowe, w których mieszkają objęte są nie z ich winy egzekucją komorniczą. Wkrótce mogą trafić na bruk, więc zostali pod ziemią. Nie są w stanie spojrzeć w oczy swoim rodzinom, bo nie mają pieniędzy na jedzenie, opłaty, ani na książki dla dzieci - poinformował Szczepan Kasiński, szef WZZ „Sierpień 80” na Katowicki Holding Węglowy. Do protestujących pod ziemią dołączały kolejne górnicze zmiany aż do liczby 160 osób protestujących kilkaset metrów pod ziemią w ciężkich warunkach. Proporcjonalnie do ilości kamer telewizyjnych, na kopalni zaczęło przybywać związkowców z organizacji związkowych działających tu od lat (przypomnijmy: „Sierpień 80” na tej kopalni założony został na początku września br.). Przed zakładam zbierało się także coraz więcej osób. Były to rodziny pracowników, osoby kiedyś tu pracujące oraz okoliczni mieszkańcy. Wieczorem do protestujących na dole dotarło pismo od szefostwa kopalni, w którym napisano, żeby niezwłocznie wyjechali na powierzchnię, gdyż może to grozić zwolnieniem dyscyplinarnym bez możliwości zatrudnienia w KHW.
      Czwartek przeniósł na chwilę akcent problemu ze Śląska do Warszawy. Wojewoda Litwa przez dwie godziny rozmawiał z premier Kopacz w sprawie problemów sosnowieckiej kopalni i jej pracowników. - Wracam do Katowic z przesłaniem, że pani premier jest osobiście zainteresowana rozwiązaniem najistotniejszych spraw społeczno-socjalnych, które wiążą się z sytuacją górników z kopalni Kazimierz-Juliusz i ich rodzin. Zostały zlecone stosowne ekspertyzy i analizy formalno-prawne, służące wypracowaniu najlepszych rozwiązań - powiedział wojewoda po spotkaniu w Kancelarii Premiera. W czasie jego spotkania w stolicy, kilkadziesiąt kobiet (pracownice powierzchni oraz żony i matki protestujących górników) pojechały do Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego oczekiwać na powrót Piotra Litwy. Ten po powrocie spotkał się z nimi. - Wysłuchał nas, obiecał, że pomoże nam w miarę swoich możliwości, we wtorek mają być znowu rozmowy, zaprosiłyśmy go na kopalnię do górników - powiedziała PAP pani Katarzyna, której mąż pracuje w „Kazimierzu-Juliuszu”.
     Rankiem w piątek żony górników pojechały do Katowic, do siedziby KHW. I choć prezesi spotkali się z nimi, nie przyniosło to żadnego skutku. Prezes Łój okazał wobec nich całkowitą butę i arogancję. Chwilę później przedstawiciele Komisji Krajowej „Sierpień 80” złożyli do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez prezesa Katowickiego Holdingu Węglowego, Romana Łoja. Jako powód podano wykorzystywanie swojej funkcji do stosowania gróźb bezpośrednich oraz szantażu wobec przewodniczącego związku w KHW, Szczepana Kasińskiego. - Prezes Łój zagroził Kasińskiemu, że jeśli ten nie zaprzestanie wspierania protestów górników z „Kazimierza-Juliusza”, to zostanie dyscyplinarnie zwolniony z pracy na podstawie art. 52 Kodeksu Pracy - poinformował Bogusław Ziętek, szef władz krajowych związku. - W tym samym czasie, gdy pani premier i pan wojewoda próbują wypracować korzystne rozwiązania, prezes Holdingu uprawia sabotaż tych działań. Podejmuje niezgodne z prawem działania, zmierzające do złamania woli protestujących. Gratulujemy pani premier takich współpracowników... - dodał. W południe wojewoda zjechał do protestujących górników. Ci w czasie podziemnego spotkania dowiedzieli się bowiem, że dziś wszyscy raczej nie będą mieć zaległych wypłat. - Przerwijcie ten protest dzisiaj, dajcie mi kilka dni - apelował wojewoda. - Nie ma takiej opcji. Jak my wyjedziemy, to nas nie ma. Jesteśmy zastraszani. Holding nas już przekreślił - odpowiadali górnicy, którzy nadal są pod ziemią. Kiedy mówili o rodzinach, niektórym łamał się głos. - Chciałbym przede wszystkim w końcu kupić córce książki do szkoły, ponieważ pani straszy ją, że po prostu dostanie jedynkę, jak nie będzie miała książki do szkoły, a ja nie mam w tej chwili z czego kupić. Chciałbym pracować i nie mam ochoty tutaj siedzieć, ale tu zostaję. Wyjedziemy, jeśli osiągniemy swój cel - mówił jeden z protestujących. Później ważny, niezwykle dramatyczny i emocjonalny list wystosowała wiceprzewodnicząca WZZ „Sierpień 80” do Ewy Kopacz. „Zwracam się do Pani Premier jak kobieta do kobiety. I proszę, apeluję aby zechciała się Pani zainteresować prawdziwymi dramatami rodzin górników zmuszonych do protestu” - brzmiały jego pierwsze słowa. W dalszej części było m.in. o tym, że dorosły jest zdolny do powstrzymania uczucia głodu, ale nie dziecko, na którego głód nie może patrzeć żaden kochający rodzic. List nadany przez Fornalczyk na pewno poruszył dziennikarzy, a czy panią premier, to tylko ona sama to wie. Przed wieczorem, na skutek działań wojewody śląskiego, jeden z komorników odblokował konto kopalni, dzięki czemu można było jednak dokonać przelewów bankowych z kolejną częścią sierpniowych wypłat. Przez fakt, że operacji bankowej dokonano późno i zaczynał się weekend, pieniądze miały trafić na konta dopiero w poniedziałek. Górnicy powiedzieli, że dopóki nie uzyskają potwierdzenia od żon, że środki się pojawiły, nie przerwą podziemnego protestu. Wieczorem w Warszawie odbyło się w trybie pilnym posiedzenie rady nadzorczej Katowickiego Holdingu Węglowego z udziałem przedstawicieli jej właściciela, czyli Ministerstwa Gospodarki. Dokładnie o godzinie 22.10 na oficjalnym profilu Komisji Krajowej WZZ „Sierpień 80” na Tweeterze zamieściliśmy gorącą informację, że rada odwołała Romana Łoja ze stanowiska prezesa Holdingu. Górnicy „Kazimierza-Juliusza” przyjęli informację z radością. Pracę stracił także wiceprezes do spraw handlowo-rynkowych, Mariusz Korzeniowski.
                   Długa sobota
     Sobota zasługuje na osobny fragment relacji. Okazało się, że to właśnie tego dnia, a nie we wtorek 30 września odbędzie się spotkanie Międzyresortowego Zespołu ds. górnictwa węgla kamiennego w Katowicach. Jednak wcześniej miejsce miała inna sytuacja.
     Skoro świt postanowiono, że o godzinie 12.00 protestujący od czterech dni górnicy przerwą podziemny strajk i wyjadą na powierzchnię. - Są tak naprawdę dwa powody zakończenia protestu. Pierwszy, to jest pozytywna odpowiedź na apel pana wojewody Piotra Litwy. To człowiek z górniczym rodowodem, który wykazał wiele trosk w sprawie rodzin górniczych z Sosnowca, a także podjął szereg działań zmierzających do pozytywnego rozwiązania problemów. Drugi powód dotyczy oczywiście odwołania Romana Łoja ze stanowiska prezesa Katowickiego Holdingu Węglowego. To był niewłaściwy człowiek na niewłaściwym miejscu. Załoga chce teraz wystawić nowemu prezesowi nową, czystą kartę – tłumaczył szef „Sierpnia 80” w Holdingu. Na wieść o tym wspierające swych protestujących mężczyzn kobiety poprosiły o obecność podczas ich wyjazdu wojewodę śląskiego. Piotr Litwa się zgodził, co wywołało sporą radość. Kobiety mówiły, że w tak ważnym momencie nie może zabraknąć tego, który w głównej mierze przyczynił się do długo wyczekiwanej przez nie chwili.
      Na wyjazd górników czekały setki osób, w tym rodziny, współpracownicy, mieszkańcy dzielnicy, związkowcy oraz oczywiście zaproszony wojewoda. Gdy wreszcie wyjechali, witani byli brawami jak bohaterowie. Skandowano: „Dziękujemy!” i „Kazimierz!”.
       - To nie jest koniec naszej walki. Wszyscy o tym wiemy. Staliście się symbolem na całą Polskę. Będziecie teraz dobrze sprzedawać swój węgiel, bo teraz każdy już wie, co to jest „Kazimierz-Juliusz” - witał ich na hali zbornej Bogusław Ziętek. - Wystarczyło zacząć z nami rozmawiać, aby wszystkie sprawy poszły do przodu - dodał. - Stał się cud. Zrobiliśmy to wszyscy wspólnie - górnicy, ich żony i dzieci. Możemy to robić w każdym zakładzie, bo jedyną rzeczą, której człowiekowi nie da się zabrać jest GODNOŚĆ. Nie może ktoś komuś mówić, że jego życie jest nic niewarte, bo mu si cyferki nie zgadzają – krzyczał z kolei Szczepan Kasiński.
       - Zostaliście na dole, bo nie mieliście odwagi spojrzeć w oczy swoim żonom i dzieciom, mówiąc: „Nie mamy na chleb, rachunki, książki, nie mamy na nic, bo nie dostaliśmy całego wynagrodzenia, a może niedługo stracimy dach nad głową” – zwróciła się przez mikrofon do protestujących jedna z żon górników. - Dziękujemy naszym chłopcom na dole, którzy tyle wytrwali. Kochamy Was - przemawiała inna z kobiet.
        Łzy, ale też wielka radość towarzyszyły tym chwilom. - Rodzina na pewno tęskniła, ja też. W głębi ducha nie traciłem nadziei, że to się uda – powiedział jeden z górników. - Jesteśmy bardzo zmęczeni, wręcz wyczerpani – dodał inny w rozmowie z dziennikarzami. - Rozłąka z rodzinami była ciężka, ale wiedzieliśmy, że musimy walczyć. Jesteśmy zdeterminowani. Zakład upada i trzeba było o niego walczyć. Na dole jest jeszcze dużo złóż do wydobycia – mówił kolejny. – Jesteśmy zmęczeni, ale jeśli będzie trzeba, zjedziemy pod ziemię jeszcze raz – stwierdził jeszcze inny tuż po wyjściu na powierzchnię.
        - Wiedziałem, że górnik nie oszuka górników. Co do urzędnika miałem wątpliwości, ale sprawdził się pan – tymi słowami Kasiński zwrócił się do wojewody Litwy (wszak to był prezes Wyższego Urzędu Górniczego). Wojewoda zebrał gromkie brawa i podziękowania, po których to powtórzył informację, że jeszcze tego samego dnia o godz. 16 w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach rozpocznie się kolejna tura rozmów nt. kopalni. Zapewnił przy tym, że zrobi wszystko, by doszło do zawarcia porozumienia satysfakcjonującego wszystkie zainteresowane strony. Było już też wiadomo, że pełniącym obowiązki prezesa KHW będzie poprzednik Litwy na stanowisku wojewody, a dotychczas wiceprezes spółki JSW Koks. Jak tę zmianę personalną oceniają pracownicy? - Kto by tu nie przyszedł, będzie lepszym właścicielem tej firmy – stwierdził w TVN24 Rafał Jedwabny z „Sierpnia 80”.
       Nim spotkanie w Katowicach się zaczęło, wyjeżdżający na Śląsk reprezentujący panią premier Jan Krzysztof Bielecki przyznał, że działania poprzedniego zarządu kopalni pozostawiały wiele do życzenia i rozumie determinację górników. - To czego szczególnie chcą górnicy to szacunku, a nie postawienia ich w takiej sytuacji, w jakiej zostali postawieni, to znaczy - nie ma wypłaty od sierpnia i mówi się o egzekucji komorniczej mieszkań, czyli nie ma pracy i nie ma mieszkania - powiedział Bielecki.
       Rozmowy miały bardzo burzliwy przebieg. Była walka na argumenty, a nawet uderzanie pięścią w stół. Początkowo uczestnicy negocjacji zapowiadali rychłe zakończenie rozmów, by po kilku godzinach przekazać dziennikarzom, że do zawarcia porozumienia w ogóle może nie dojść. Spór dotyczył szczegółowych zapisów, bo choć po kilku godzinach była zgoda co do szkieletu porozumienia, to diabeł na długo utkwił w szczegółach
       Odpowiedzialny za górnictwo wiceminister Tomasz Tomczykiewicz, jeszcze przed podpisaniem porozumienia mówił na antenie TVN24, że był zaskoczony stanem kopalni. - Z tego co wiemy, dochodziło do fałszowania danych dotyczących stanu kopalni Kazimierz-Juliusz. Nie było żadnych sygnałów mówiących o tym, że kopalnia w Sosnowcu jest w takim stanie – powiedział. Panie ministrze, od czego jest teraz prokurator? Natomiast po podpisaniu porozumienia, Tomczykiewicz napisał na Tweeterze: „Zwyciężyła ekonomiczna racjonalność i społeczna wrażliwość”.
       Porozumienie podpisano w dwunastej godzinie toczących się rozmów, w niedzielę nad ranem. Zadecydowali o tym na kopalni górnicy, którzy dając zielone światło do podpisu zakończyli protest i rozeszli się do domów, by odespać mijający bardzo ciężki tydzień. - Trzeba się zwijać i fedrować od poniedziałku. Dostaliśmy wszystko, o co walczyliśmy – mówili pracownicy KWK „Kazimierz-Juliusz”, ciesząc się z efektów rozmów w Katowicach.
      Niedziela minęła na odpoczynku górników i nadrabianiu okresu rozłąki ze swoimi rodzinami. Wszyscy byli już jednak spokojni o swój byt – przyszłość, miejsca pracy i mieszkania. Może też słyszeli komentarz gościa Polskiego Radia 24, doktora Andrzeja Anusza z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który na antenie zwrócił uwagę, że pierwszy raz od dawna w tego typu negocjacje zaangażowali się przedstawiciele rządu. - Do tej pory rząd nie chciał wchodzić w negocjacje mówiąc, że za sprawy funkcjonowania zakładów pracy odpowiedzialne są władze poszczególnych spółek - podkreślił politolog. Zdaniem Anusza ta sytuacja może być początkiem protestów innych związków zawodowych. - W krótkoterminowej perspektywie jest to sukces , natomiast w długoterminowej może otworzyć dalsze negocjacje z innymi grupami, które będą się domagały takiego samego traktowania, czyli negocjowania z przedstawicielami rządu – powiedział.
     Górnicy po raz kolejny pokazali, że tylko zdeterminowaną i bezkompromisową walką osiąga się zamierzone cele. To dobra lekcja dla innych grup społecznych i zawodowych.

08.10.2014
                           KW: czy prezes Taras przekona do siebie związkowców?
     Odbieram słowa prezesa Kompanii jako swoiste wyciągnięcie ręki do strony społecznej, nad którym to gestem strona społeczna powinna się pochylić i zastanowić, w jaki sposób na niego odpowiedzieć - zaznacza w rozmowie z portalem wnp.pl Bogusław Ziętek, szef Sierpnia 80.
     Nieodzowne zaciskanie pasa
      - Wszyscy bez wyjątku musimy zacisnąć pasa - zaznaczył Mirosław Taras, prezes zarządu Kompanii Węglowej w rozmowie, która ukazała się w kompanijnym miesięczniku. - W strukturze kosztów Kompanii Węglowej, ukształtowanej przez lata, ta piramida stała na głowie. Najpierw starano się zabezpieczyć wszystkie potrzeby załogi, od płacowych, przez socjalne, na specjalnych bonusach kończąc. Następnie zgodnie z przepisami prawa płacono zobowiązania publiczno-prawne i dopiero to, co zostało, przeznaczano na techniczne zaopatrzenie produkcji i na inwestycje. To był błąd, który między innymi doprowadził do obecnego dramatu. Musimy tę piramidę postawić na solidnej podstawie, czyli odwrócić te priorytety, najpierw zadbać o produkcję, należności wobec państwa i dopiero na końcu solidarnie podzielić wśród załogi to, co zostanie. Te proporcje muszą być właśnie w taki sposób odwrócone. Wszyscy muszą zdać sobie sprawę z tego, że najpierw nasza firma, potem dopiero my, bo tylko w ten sposób wszyscy ocalimy miejsca pracy - podkreślił prezes Taras.
     - Mam przeświadczenie, że słowa prezesa Kompanii Węglowej Mirosława Tarasa stwarzają dobry moment, by powrócić do rozmów na temat tego, co dzieje się w Kompanii Węglowej - zaznacza w rozmowie z portalem wnp.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.
     Według Mirosława Tarasa duch solidaryzmu może pomóc przetrwać Kompanii Węglowej.
     - Nikt nie ma prawa mówić, że silni przetrwają, a słabi mogą upaść - podkreśla prezes Taras. - Żaden dyrektor ani związkowiec z dobrej kopalni nie ma prawa wytykać palcami pracowników z kopalni, które są dziś słabsze, bo prawda jest taka, że nawet w tych dobrych, jak Piast, Ziemowit czy Marcel jest jeszcze wiele do zrobienia i powodów do samozadowolenia jest niewiele.
       Zarząd wyciąga rękę do związkowców
      - Odbieram to jako swoiste wyciągnięcie ręki do strony społecznej - podkreśla w rozmowie z portalem wnp.pl Bogusław Ziętek. - Nad którym to gestem strona społeczna powinna się pochylić i zastanowić, w jaki sposób na niego odpowiedzieć. Nie ze wszystkimi tezami postawionymi przez prezesa Tarasa można się zgodzić, ale bez wątpienia stanowią one dobrą podstawę do dyskusji na temat przyszłości Kompanii Węglowej i całej górniczej branży. Na pewno można się zgodzić z twierdzeniem o konieczności solidaryzmu wewnątrz Kompanii Węglowej, które sprowadza się do takiego postawienia sprawy, że musimy się bronić wszyscy wspólnie. Dlatego, że nie można dzielić Kompanii Węglowej na tych, którym dziś idzie trochę gorzej i na tych, którym dziś idzie trochę lepiej. W związku z tym trzeba wrócić do idei powstania Kompanii Węglowej, gdzie zawarte było to, iż kopalnie lepsze w danym okresie czasu będą wspierać te gorsze po to, żeby za jakiś czas, w razie potrzeby, mogło być odwrotnie. Pod tego typu stwierdzeniami oczywiście się podpisuję. Rozumiejąc również, że być może jest to szansa na uniknięcie podziału i wyprzedaży kopalń Kompanii. A więc pojawia się może pole do dyskusji na temat odstąpienia od zamiaru sprzedaży czterech kopalń do Węglokoksu - zaznacza Bogusław Ziętek.
     I wskazuje, że polemizowałby ze słowami prezesa Tarasa, że należy odwrócić priorytety i najpierw zadbać o produkcję, należności wobec państwa, a dopiero na końcu solidarnie podzielić wśród załogi to, co zostanie.
     - Przyjmując takie uproszczone mocno schematy popadamy ze skrajności w skrajność - podkreśla Bogusław Ziętek. - Nie do końca prawdą jest, że do tej pory KW dbała tylko i wyłącznie o interesy załóg górniczych, dając im wszystko, a zapominając o inwestycjach i daninach publiczno-prawnych. Przypominam, że załogi górnicze zgodziły się na liczne kompromisy, a ich wynagrodzenie realnie w ciągu dwóch ostatnich lat spadło. W tym czasie KW odprowadziła do budżetu państwa, ZUS-u oraz innych instytucji w formie danin z podatków kilka miliardów złotych. Kompania wystartowała jako spółka z ogromnym zadłużeniem po swoich poprzedniczkach, które niemal w całości spłaciła. Jak wyliczył Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, blisko 100 zł w cenie węgla, a więc ponad jedna trzecia ceny surowca, to daniny, które musimy płacić. Nie można więc powiedzieć, że my górnicy żyjemy na czyjś koszt, bo jest dokładnie odwrotnie - zaznacza Bogusław Ziętek.
     Przewodniczący Sierpnia 80 wskazuje, że w tym czasie starano się w Kompanii inwestować tyle, ile było można.
    - Jednak niestety bez wsparcia państwa, mimo że rządzący mają gęby pełne frazesów na temat roli węgla w zabezpieczeniu bezpieczeństwa energetycznego kraju - podkreśla Bogusław Ziętek. - Nie chcę przez to powiedzieć, że nie należy usiąść i rozmawiać na temat rozłożenia proporcji, jakie są między tym, co KW wydaje na rzecz pracowników, na rzecz podatków i danin, opłacenia dostawców usług i urządzeń oraz koniecznych inwestycji. W tym zakresie gorąco wspieramy np. działania prowadzące do budowy elektrowni na terenach byłej kopalni Czeczott. Ale stwierdzenie zawarte w wypowiedzi prezesa Tarasa, że teraz trzeba odwrócić proporcje i najpierw patrzeć na inwestycje, potem na koszty związane z produkcją i podatkami, a dopiero na końcu to, co zostanie, skierować do załóg górniczych, jest zbyt dużym uproszczeniem, by bezkrytycznie przyjąć tę formułę. Jednak raz jeszcze powtórzę: to, co powiedział prezes Taras, może być podstawą do dyskusji w różnych obszarach - zaznacza Bogusław Ziętek.
     Zdaniem Bogusława Ziętka trzeba poważnie zastanowić się nad tym, co KW produkuje i odejść od szaleńczej pogoni za milionami ton węgla, których nikt nie chce kupić na rzecz produkcji surowca, który ma zbyt.
         Wyplenić złe nawyki
     - To wymaga jednak pracy obu stron nad wyplenieniem pewnych nawyków, w których górniczy management rozliczany jest wyłącznie z ilości wyciągniętego węgla, bez względu na to, jaki on jest - zaznacza Bogusław Ziętek. - Bez sensu jest gonienie ludzi do pracy w każdych warunkach, wydobywanie w soboty i niedziele tego samego, co jest wydobywane w ciągu tygodnia, a czego nie potrafimy sprzedać. Na polskim rynku jest niedobór grubych sortymentów węgla na poziomie około 6 mln ton, a Kompania Węglowa produkuje dziś tego węgla zaledwie 7 proc. w ogólnym wydobyciu. Może więc warto popracować nad tym, by nie było to 7, ale na przykład 15 procent. To da się zrobić. Gdyby udało się wydobyć i sprzedać, a z tym nie będzie żadnego problemu, 1 mln ton więcej takiego węgla, to KW zwiększyłaby swe przychody o około pół miliarda złotych. To pozwoliłoby rozwiązać niektóre z problemów spółki. Jest więc o czym dyskutować - podsumowuje Bogusław Ziętek.
      Prezes Mirosław Taras zwraca uwagę na to, że po raz pierwszy od dłuższego czasu mamy sytuację, w której Kompania Węglowa sprzedaje więcej węgla niż go wydobywa. Dzięki temu sukcesywnie upłynniany jest surowiec ze zwałów.
       Żeby w Warszawie nie mieli powodu do radości
     Mirosław Taras wskazuje również, że w dniu, kiedy obejmował stanowisko prezesa zarządu Kompanii - na koncie było 7 mln zł, natomiast obecnie jest 270 mln zł.
     - Nie zalegamy z żadnymi zobowiązaniami publiczno-prawnymi, staramy się płacić wszystkie zobowiązania wobec górników - podkreśla prezes Taras. - Mamy zaległości wobec emerytów, ale wszystkiego naraz uregulować się nie da. Wzrost przychodów oraz racjonalizacja kosztów zaopatrzenia pozwoliły nam odbić się od dna.
      Mirosław Taras wskazuje też, że po zapoznaniu się z sytuacją i możliwościami, jakie posiada Kompania, prawdopodobieństwo uratowania tej firmy jest stuprocentowe.
      - Ale w niezbędnej restrukturyzacji, swoistej akcji ratowniczej, muszą wziąć udział wszyscy - podkreśla szef KW.
      A Bogusław Ziętek wskazuje, że warto usiąść do rozmów.
     - Warto usiąść do stołu i rozmawiać, bo inaczej z naszych kłótni będą się tylko cieszyć w Warszawie - podkreśla Bogusław Ziętek.
     Po półroczu Kompania uzyskała ujemny wynik. Było to minus 342,3 mln zł. W roku 2013 Kompania Węglowa odnotowała prawie 700 mln zł straty netto, natomiast strata na sprzedaży węgla wyniosła 1,2 mld zł.
 Jerzy Dudała wnp.pl

16.10.2014
           Ziętek, Sierpień 80: państwo musi określić, czego oczekuje od spółek węglowych
     Nie można rozwiązywać problemów spółek węglowych jedynie z pozycji poszczególnych stron - mówi dla portalu wnp.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.
     W górnictwie mamy obecnie nastrój wyczekiwania na decyzje?
   - Uważam, że bez interwencji rządu sytuacja branży górniczej nie ulegnie zmianie. Państwo musi jasno powiedzieć, czego oczekuje od spółek węglowych.
  - Czy spółki węglowe mają być nastawione na robienie wyniku finansowego i zysków, czy mają spełniać różnego rodzaju role instytucji państwa, realizując również cele społeczne.
    Dobrym tego przykładem jest sprawa związana z deputatami węglowymi dla emerytów i rencistów. Jeżeli państwo oczekuje, że spółki węglowe będą osiągać coraz lepsze wyniki finansowe i wymagać się od nich będzie zysków, to powinno natychmiast przejąć na siebie obowiązek realizacji tej części świadczenia, jako świadczenia wypłacanego z budżetu lub ZUS-u.
     Jeśli natomiast państwo oczekuje, że spółki węglowe oprócz normalnej działalności gospodarczej realizują również cele związane z bezpieczeństwem energetycznym kraju i elementy polityki społecznej państwa, to musi za to płacić i przyjąć do wiadomości, że wynik finansowy spółek węglowych będzie obciążony realizacją tych zadań. Z jednej strony oczekuje się od górnictwa, że będzie przynosić wysokie zyski...
     Ale z drugiej?
     - Ale z drugiej wymaga się, by to górnictwo zapewniało spokój społeczny, zatrudniając ludzi, płacąc im wynagrodzenia i ogromne daniny budżetowe. Kwestia deputatów węglowych obrazuje to również w kontekście innych problemów, przed jakimi stoi Kompania Węglowa. Spółka ta, aby skutecznie uzyskać euroobligacje w kwocie od 3-4 mld zł, musi poprawić swój rating finansowy. Może to zrobić między innymi poprzez rozwiązanie rezerw, które zmuszona jest tworzyć na przyszłe wypłaty ekwiwalentu węglowego dla emerytów i rencistów. Oprócz bieżących obciążeń, jakie stanowi to dla Kompanii Węglowej w kwocie 260 mln zł rocznie, rezerwy utworzone na ten cel to dziś blisko 3 mld zł. Rozwiązanie tych rezerw zwiększy kapitały spółki i pozwoli bez problemu uzyskać dostęp do euroobligacji. Uzyskanie z euroobligacji od 3 do 4 mld zł rozwiąże wiele z problemów, przed jakimi stoi spółka. Pozwoli między innymi uniknąć sprzedaży kopalń z Kompanii Węglowej do zewnętrznych podmiotów.
     Wszyscy bowiem wierzymy w to, że nikt nie uważa, iż drogą wyprzedaży majątku uda się uzdrowić Kompanię Węglową. Jak z tego widać, wszystkie te i inne elementy są ściśle ze sobą powiązane. I nie można zrzucać odpowiedzialności za całą tę sprawę wyłącznie na związki zawodowe lub wyłącznie na zarząd Kompanii Węglowej. Bez ingerencji państwa sprawa będzie przegrana.
      Dlaczego?
      - Nie można rozwiązywać problemów spółek węglowych jedynie z pozycji poszczególnych stron. Związki zawodowe mają swoje priorytety, do których należy ochrona miejsc pracy, wynagrodzeń pracowników, ale również pomoc tym, którym niesprawiedliwie chce się odbierać prawa nabyte - przykładowo deputaty węglowe dla emerytów i rencistów. Zarząd Kompanii ma swoją perspektywę, którą w skrócie wyraził prezes spółki Mirosław Taras stwierdzając: najpierw pieniądze na inwestycje, potem zobowiązania wobec budżetu i dostawców, a dopiero to, co zostanie, do podziału między załogi.
      A państwo powinno poprzez swoje działanie określić, czego oczekuje od spółek węglowych i jakiego wsparcia im udzieli. Inaczej problemy górnictwa będą rozwiązywane z perspektywy żaby, która niewiele świata widzi, ale uważa, że świat, poza tym co widzi, nie istnieje. Ktoś musi na te sprawy spojrzeć z góry, z szerszej perspektywy.
      Co Pan postuluje?
     - Uważam w związku z tym, że bez względu na wszystkie zaszłości i wzajemne pretensje - najwyższy czas usiąść do rozmów na każdym możliwym szczeblu. Łącznie z kontynuowaniem rozmów na poziomie strona społeczna-premier rządu i właściwi ministrowie.
 Rozmawiał: Jerzy Dudała wnp.pl
 

09.10.2014
                                                       "To jest kolejna Halemba!"

- mówią związkowcy na podstawie najnowszych informacji o wybuchu w kop. Mysłowice-Wesoła
     - Mamy do czynienia z kolejną "Halembą"! - stwierdza szef "Sierpnia 80" Bogusław Ziętek, na podstawie informacji, jakie związek pozyskał już po poniedziałkowym zdarzeniu w kopalni "Mysłowice-Wesoła". Zdaniem związkowców o zagrożeniu dla ludzi musiały wiedzieć osoby na najwyższych stanowiskach w kopalni i w KHW. Górnicy mówią, że już są zastraszani. Grozi im się, że jak prawda wyjdzie na jaw, to kopalnia zostanie zamknięta, a oni pozbawieni pracy i zarobku. Czy Piechociński kpi z poszkodowanych?
      Od wtorku cały czas do Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" napływają informacje dotyczące okoliczności poniedziałkowego wybuchu w Kopalni Węgla Kamiennego "Mysłowice-Wesoła" - Ruch "Wesoła". - Wynika z nich, że mamy do czynienia z kolejną "Halembą", w której to w 2006 roku doszło do zbrodni, gdzie w pełni świadomie i z premedytacją zagrano życiem wielu górników - mówi przewodniczący WZZ "Sierpień 80", Bogusław Ziętek.
      Sprawę bada już prokuratura, jednak to co łączy tragedię z "Halemby" czy kopalni "Wujek-Śląsk" (2009 r.) z obecną, to ogromne cierpienie poszkodowanych z powodu wielkich uszkodzeń, jakich doznali. To również ogromny ból ich rodzin i bliskich. Wszyscy mają nadzieję na wydobycie spod ziemi kombajnisty Bogdana Jankowskiego. Mocno zaciśnięte są też kciuki za stan zdrowia hospitalizowanych poszkodowanych, w tym tych, o których życie wciąż muszą walczyć lekarze.
       - Jest rzeczą oczywistą, że od piątku wiadomo było, że istnieje tam zagrożenie, a mimo to zmuszano ludzi do fedrowania i w piątek i w sobotę i w niedzielę i w poniedziałek. Nienormalne jest to, że kazano im fedrować w takich warunkach! - ocenia Szczepan Kasiński, szef "Sierpnia 80" na Katowicki Holding Węglowy. - Bezsensownie pchnęli ludzi do fedrowania w weekend, pomimo że na hałdach tej kopalni jest ponad 400 tys. niesprzedanego węgla. Nie było zatem żadnego, podkreślam, żadnego sensu ryzykowania życia ludzi dla kolejnych ton, które zalegałyby na zwałach - dodaje.
     Zdaniem związkowców, zlekceważono wszelkie sygnały, które wskazywały na zagrożenia dla życia ludzi. - Wszelkimi możliwymi sposobami próbowaliśmy się bronić przed wysłaniem nas w ten rejon. Ostatnia taka próba podjęta była jeszcze w poniedziałek przed feralną zmianą zaczynającą się o godzinie 16.00. Interweniowaliśmy u jednego ze związków zawodowych, aby zrobiono coś... Żeby nie wysyłano nas tam do wydobycia - mówi anonimowo jeden z górników kopalni "Mysłowice-Wesoła".
    - Ludzie cholernie boją się o pracę, dlatego czasem wbrew rozsądkowi wykonują polecenia przełożonych. Po sprawie "Halemby" wiemy też, że winni pozbawienia życia tamtych chłopaków miękko wylądowali. Słusznie się mówi, że górnictwem rządzi mafia. Zwykły górnik nie ma z nią żadnych szans - dodaje inny z górników, również kryjąc swą tożsamość w obawie przed zemstą. - Teraz, po tej tragedii, mimo że wszyscy jesteśmy wściekli, to ludzie boją się mówić, bo już nas straszą, że jak prawda wyjdzie na jaw, to zamkną kopalnię i wszyscy zostaniemy bez roboty.
        Związkowcy "Sierpnia 80" są wściekli. Kasiński mówi, że o zagrożeniu i wysyłaniu ludzi do podjęcia prac w ten rejon musiały wiedzieć osoby odpowiedzialne nie tylko na szczeblu kopalni, ale i KHW. Ziętek twierdzi z kolei, że to wszystko to skutki tego, że górnictwem rządzą ludzie, którzy w ogóle nie znają się na górnictwie. I wskazuje tu palcem na wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego.
      - Jego zapowiedź, że zostanie na kopalni do końca akcji ratunkowej jest tanim zagraniem piarowskim. Ten człowiek przez lata nie zrobił nic dla bezpieczeństwa pracy pod ziemią. W tym momencie jest po prostu żałosny i kpi tak z poszkodowanych, jak ich rodzin, a także z całego środowiska górniczego - zaznacza szef WZZ "Sierpień 80".

23.10.2014
                                 Wniosek o przyznanie dożywotnich rent specjalnych
                                                                                                         Katowice, dnia 23.10.2014 r.
 Komisja Krajowa
 WZZ „Sierpień 80”
 40-009 Katowice
 ul. Warszawska 19
 

 Stowarzyszenie Górniczych Wdów
 41-818 Zabrze
 ul. Heweliusza 34/3
 tel. (032) 273-53-96,
                                                                                            Prezes Rady Ministrów
                                                                                            Premier Rząd Rzeczypospolitej Polskiej
                                                                                            Ewa Kopacz
                           WNIOSEK O PRZYZNANIE DOŻYWOTNICH RENT SPECJALNYCH
     Komisja Krajowa Wolnego Związku Zawodowego „Sierpień 80” - Konfederacja z siedzibą w Katowicach oraz Stowarzyszenie Górniczych Wdów z Zabrza, zwracają się z wnioskiem o przyznanie dożywotnich rent specjalnych dla niżej wymienionych wdów po górnikach, którzy zginęli w wypadkach przy pracy w kopalniach: Grażyna Pacyga, Urszula Blacha, Joanna Wszołek, Janina Podstawa, Sonia Garbal, Halina Rusinek, Danuta Kostro, Grażyna Sawicka, Beata Korzeniowska, Marzena Jóźwik, Bogumiła Hanzel, Danuta Marek, Danuta Szkutek, Beata Lis, Renata Kucharzyk, Lucyna Dybek, Gizela Koptoń.
                                                                     UZASADNIENIE
    Jako uzasadnienie niniejszego wniosku należy wskazać, że już w listopadzie 2009 r. Premier Donald Tusk przyznał dożywotnią rentę kilkudziesięciu wdowom, wedle bliżej nieznanych kryteriów, pomijając jednak grono kilkunastu osób – wdów – wskazanych na wstępie wniosku, z których to nadal kilkanaście wdów pozostaje bez jakiegokolwiek świadczenia oraz wsparcia, natomiast trzy otrzymały rentę, lecz wyłącznie do czasu zakończenia nauki przez dzieci (a więc występuje tu znaczne ograniczenie czasowe). Mając na uwadze upływ czasu, a także fakt, iż wskazane wyżej wdowy, wciąż pozostają bez wsparcia materialnego oraz możliwości znalezienia zatrudnienia pozwalającego na godne życie oraz zapewnienie bezpiecznej przyszłości wychowywanym przez nie dzieciom.
     Dlatego, też wnioskodawcy zwracają się po raz wtóry z wnioskiem o przyznanie stałego i dożywotniego wsparcia dla w/w Pań. Wierzymy, że tym razem działania Premiera oraz Rządu RP okażą się skuteczne. Trzeba przypomnieć, iż jeszcze w 2013 r. zainteresowanie sprawą wyraził Minister Pracy i Polityki Społecznej, Władysław Kosiniak-Kamysz, lecz ostatecznie wniosek Komisji Krajowej WZZ „Sierpień 80” oraz Stowarzyszenia Górniczych Wdów z dnia 11.04.2014 r. pozostał bez echa. Wierzymy, że tym razem wspólne działania WZZ „Sierpień 80” oraz SGW przyniosą oczekiwany rezultat. Wierzymy, iż Pani kobieca wrażliwość, zrozumienie dla ludzkich trosk oraz problemów, nie pozwolą przejść Pani Premier obojętnie wobec niniejszego wniosku oraz dramatu kobiet, które wszelkimi możliwymi sposobami walczą o to, by po śmierci mężów zapewnić swojej rodzinie godne życie. Oczekujemy, iż – tak jak rezultaty przyniosło wrześniowe spotkanie Pani Premier z żonami górników pracujących w KWK „Kazimierz-Juliusz” Sp. z o.o. w Sosnowcu – podobnie i w tym wypadku, przedstawienie mocnej oraz rzeczywistej argumentacji przez stronę zainteresowaną, przyczyni się do znalezienia kompromisu w sprawie oraz pomyślnego jej finału.
       Komisja Krajowa WZZ „Sierpień 80” oraz SGW przypominają, że przed 1999 rokiem dożywotnia renta przysługiwała wszystkim wdowom po górnikach, którzy zginęli w kopalniach. W 1999 r. weszła w życie reforma emerytalna, która uzależniła od spełnienia kilku kryteriów prawo do uzyskania renty rodzinnej po zmarłym współmałżonku, wdowom górniczym przysługiwała dożywotnia renta, bez zastosowania jakichkolwiek warunków ograniczających to prawo. Wprowadzona z dniem 1 stycznia 1999 r. nowelizacja art. 70 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych sprawia, iż jednym w czynników warunkujących uzyskanie prawa do wspomnianego wyżej świadczenia jest:
          1) osiągnięcie w chwili śmierci męża wieku 50 lat lub fakt bycia niezdolnym do pracy, albo
       2) wychowywanie co najmniej jednego z dzieci, wnuków lub rodzeństwa uprawnionych do renty rodzinnej po zmarłym mężu, które nie osiągnęło 16 lat, a jeżeli kształci się w szkole – 18 lat życia, lub jeżeli sprawuje pieczę nad dzieckiem całkowicie niezdolnym do pracy oraz do samodzielnej egzystencji lub całkowicie niezdolnym do pracy, uprawnionym do renty rodzinnej.
     Obowiązujące obecnie uregulowanie – poprzez odebranie wdowom górniczym prawa do rent rodzinnych, w ocenie wnioskodawców, w sposób rażący krzywdzi osoby, które straciły swoich bliskich w wypadkach na kopalniach, uderzając tym samym w godność bliskich tragicznie zmarłych pracowników i konstytucyjne zasady ochrony praw nabytych. Należy podkreślić, iż zmarli tragicznie mężowie wyżej wskazanych kobiet podejmowali przed laty pracę w stanie prawnym, w którym przepisy ustawy o emeryturach i rentach z FUS przewidywały świadczenie rentowe dla wdów górniczych, bez jakichkolwiek obostrzeń. Decyzję o rozpoczęciu niosącej za sobą oczywiste ryzyko pracy górniczej, podejmowali zatem będąc przekonanym, iż w razie zaistnienia ewentualnego tragicznego zdarzenia losowego, przyszłość ich bliskich jest i będzie właściwie zabezpieczona.
        Komisja Krajowa WZZ „Sierpień 80” oraz SGW, mając na uwadze powyższy stan prawny, wnoszą o przyznanie wskazanym we wniosku wdowom dożywotnich rent specjalnych, analogicznych do tych, które przyznał Pan Premier Donald Tusk w listopadzie 2009 r. czterdziestu dwóm wdowom, które straciły swoich mężów w wypadkach przy pracy zaistniałych w kopalniach.
       Trzeba przypomnieć, iż Prezes Rady Ministrów kierując się wtedy bliżej nieokreślonymi kryteriami, z niewiadomych względów pominął przy udzielaniu tychże świadczeń część z wskazanych w niniejszym wniosku kobiet, znajdujących się w 2009 r. w analogicznej przecież sytuacji. Mając na uwadze fakt braku istnienia jakichkolwiek kryteriów przyznawania rent specjalnych, niezrozumiałym był fakt pominięcia wąskiego grona wdów w procesie przyznawania świadczenia. Kryteria przyznawania rent nie zostały określone i do dziś.
   Wyrażając nadzieję na pozytywne rozpatrzenie wniosku, które byłoby niejako naprawieniem popełnionego przez Premiera Rządu RP w przeszłości błędu, Komisja Krajowa Wolnego Związku Zawodowego „ Sierpień 80” oraz Stowarzyszenie Górniczych Wdów łączą wyrazy szacunku.
                                                                                             Z poważaniem
 Do wiadomości:
1) Minister Pracy o Polityki Społecznej – Władysław Kosiniak-Kamysz
2) a/a

04.11.2014
Akcja podsumowująca kampanię na rzecz Bezpłatnej Komunikacji Miejskie

     Od lewa przez centrum do prawa - komitety wyborcze i kandydaci umieścili w swoich programach deklarację wprowadzenia bezpłatnej komunikacji miejskiej. Jednak zanim było to modne, bo już od grudnia 2012 roku Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80" prowadzi ogólnopolską kampanię pod hasłem "NIE dla podwyżek cen biletów - TAK dla bezpłatnej komunikacji miejskiej".

     - Gdy 2 lata temu startowaliśmy z kampanią, darmowa komunikacja miejska funkcjonowała ledwie w dwóch miejscowościach, a temat nie cieszył się zainteresowaniem ani mediów, ani samorządowców. Dziś o koncepcji nie tylko jest głośno, ale funkcjonuje już w ponad 30 gminach, a kolejne chcą ją wprowadzać - chwali się Patryk Kosela, rzecznik WZZ "Sierpień 80".
     Związkowcy z "Sierpnia 80" organizują w środę 5 listopada akcję podsumowującą swoją kampanię. Odbędzie się ona o godzinie 13.00 na Rynku w Katowicach. Organizatorzy kampanii mówią o sukcesie. Rozpropagowana przez nich idea bezpłatnej komunikacji miejskiej sprawdza się kolejnych miastach, a także stała się jednym z głównych wątków samorządowej kampanii wyborczej.
     - Jak się okazuje, po zniesieniu biletów w Żorach, koszty utrzymania tamtejszej komunikacji miejskiej nie tylko nie wzrosły, ale wręcz spadły. Natomiast ilość pasażerów korzystających z autobusów wzrosła 4-5 razy. Poprawia się też stan powietrza i zmniejsza hałas - stwierdza Patryk Kosela. - Tym, którzy dalej twierdzą, że bezpłatna komunikacja miejska jest nierealna, mogę tylko odpowiedzieć, że kiedyś latanie dla wielu też było niewyobrażalne - dodaje rzecznik prasowy WZZ "Sierpień 80".
     Istnieje obecnie kilka modeli nieodpłatnej dla mieszkańców komunikacji autobusowej, jak: dla wszystkich lub tylko dla kierowców czy dla zameldowanych mieszkańców. Niektóre gminy zaczynają od zwolnienia z opłat biletowych bezrobotnych, niepełnosprawnych, albo uczących się. Jeszcze w innych, jak w Gostyniu (woj. wielkopolskie) darmowa komunikacja miejska w 2014 roku jest elementem budżetu obywatelskiego.
     Łukasz Ługowski, koordynator kampanii przyznaje, że pytania o źródła finansowania darmowych rozwiązań komunikacyjnych powtarzane są niczym mantra. - Trzeba jasno powiedzieć, że pełne finansowanie komunikacji miejskiej nie odbywa się ze sprzedaży biletów. To mit! - stwierdza. - Bilety pokrywają ok. 20-40% budżetów przewoźników. Kolejne podwyżki ich cen powodują coraz większy spadek wpływów - dodaje.
   Kolejne argumenty "za" tym innowacyjnym rozwiązaniem to według organizatorów kampanii: zmniejszenie liczby samochodów prywatnych, co wpłynie na zmniejszenie liczby korków. To ma z kolei przyczynić się do zwiększenia przepustowości i podniesienia komfortu jazdy dla tych, którzy muszą jednak wsiąść za swoje kółko.
     - Jezdnie są w o wiele lepszym stanie, więc nie trzeba ich co chwila naprawiać, a to wielce kosztowne. Powietrze jest czystsze. Dla mieszkańców oznacza to z kolei zwiększenie mobilności, zwłaszcza dla młodzieży uczącej się, osób pracujących, poszukujących zatrudnienie oraz tych o niskich dochodach. Mowa tu o podreperowaniu domowych budżetów i o zastopowaniu wykluczania najbiedniejszych - wymienia dalej Ługowski.
     Z kolei w czwartek 6 listopada w Żorach na terenie Miasteczka Westernowego "Twinpigs" odbędzie się międzynarodowa konferencja dotycząca właśnie darmowego transportu publicznego. Prelekcje wygłoszą przedstawiciele miast, w których obowiązuje bezpłatna komunikacja miejska m.in. z Chin, Estonii, Ząbek, Gostynia czy Żor.
 

03.11.2014
KW nie uznaje wyroków sądu.

" To narażanie i spółki i ludzi na dodatkowe koszty"- uważa SIERPIEŃ 8

       Z prawomocnymi wyrokami niezawisłego sądu się nie dyskutuje - głosi stara maksyma. Nie uznaje jej jednak Kompania Węglowa. I nie zamierza wyroków wykonywać. Chodzi o sprawy sądowe z powództwa byłych pracowników, którym sąd zasądził równowartość jednej tony węgla utraconej w 2014 roku. - Przez to, że władze Kompanii stają okoniem przed wyrokami sądu, narażają spółkę na bezsensownie koszty, a emerytów na włóczenie się po sądach - uważa Marceli Murawski, wiceprzewodniczący WZZ "Sierpień 80" w Kompanii Węglowej.
     Spółka wydała niejawną instrukcję i przesłała ją do swoich kopalń. Mówi ona wprost, że Kompania Węglowa nie aprobuje prawomocnych wyroków Sądu Okręgowego w Gliwicach o zasądzeniu górniczym emerytom równowartości jednej tony węgla utraconej w 2014 roku. Mało tego, nie uznaje również zgłaszanych do niej roszczeń, także w formie powództwa o zapłatę.
     - To robienie na złość. Wiedzą, że przegrają a mimo to narażają ludzi na koszty i kłopot składania po raz kolejny spraw do sądu, a samą Kompanię na wielkie wydatki, które w ekstremalnym przypadku mogą sięgać nawet od 36 do 70 milionów złotych - mówi wiceszef "Sierpnia 80" w KW, Marceli Murawski.
   Związek wystosował w ubiegłym tygodniu pismo zaadresowane do prezesa zarządu KW S.A. Mirosława Tarasa, w którym domaga się, aby uznano wyroki i roszczenie, dobrowolnie je zrealizowano i nie narażano bezsensownie spółki na koszty, a emerytów nie ciągano po sądach.
    "Takie działanie uważamy za niepoważne i nieuczciwe wobec uprawnionych byłych pracowników Kopalń KW S.A., ale jest także bardzo szkodliwe i niebezpieczne dla przyszłości samej Kompanii Węglowej S.A. Oczekiwanie na wyroki sądów i ich realizacja na podstawie wydanych orzeczeń spowoduje kolosalne koszty związane z opłatami sądowymi a także wysokimi kosztami zastępstwa procesowego Kancelarii Adwokackich" - można przeczytać w dokumencie podpisanym przez Murawskiego.
      Wiceszef "Sierpnia 80" w spółce przypomina również, że podczas negocjacji porozumienia z lutego br. wielokrotnie zwracał uwagę na to, że odbieranie uprawnień w trakcie trwania roku, za który on obowiązuje, może spowodować wątpliwości co do legalności takich działań i skutkować wnioskami do sądów.
      WZZ "Sierpień 80" działający w Kompanii Węglowej zażądał "aby wydanie lub wypłacenie spornej tony węgla zgodnie z wolą wskazaną w deklaracji załatwione zostało poprzez ugody pozasądowe z uprawnionymi osobami". To - zdaniem związkowców - pozwoli na racjonalne finansowo rozłożenie realizacji należnego węgla emeryckiego w KW.
    Na 12 listopada górniczy emeryci zapowiedzieli protest przed siedzibą Kompanii Węglowej w Katowicach przeciwko odebraniu im prawa do bezpłatnego węgla.

 

30.10.2014
                                     Na 1 listopada komunikacja miejska za darmo!
     Jak co roku 1 listopada Polacy wyjadą na cmentarze odwiedzać swych zmarłych. Co roku też łączy się to z korkami, brakiem miejsc parkingowych i z kolizjami drogowymi. Wolny Związek Zawodowy „Sierpień 80” i Polska Partia Pracy od dwóch lat postulują wprowadzenie bezpłatnej komunikacji miejskiej. Uważają, że najlepszym sposobem przetestowania lansowanej przez nich koncepcji jest wprowadzenie nieodpłatnych przejazdów transportem miejskim w dniu Wszystkich Świętych. Wiele miast się już na to zdecydowało.
    - To, że ten pomysł się sprawdza pokazał Poznań w zeszłym roku. Na „dzień bez samochodu” zrobiono bezpłatną komunikację na tydzień. Efekt? Co trzeci pasażer był kierowcą, który zrezygnował z samochodu! – zauważa Łukasz Ługowski z WZZ „Sierpień 80”, koordynator ogólnopolskiej akcji na rzecz bezpłatnej komunikacji miejskiej. - Jest to także promocja transportu publicznego – dodaje.
    Z okazji tegorocznego Święta Zmarłych już wiele miast zdecydowało się wprowadzić bezpłatną komunikację miejską. Wśród nich są takie jak: Gorzów Wielkopolski, Lublin, Jelenia Góra, czy Białystok. Ma to – zdaniem władz miejskich i policji - zmniejszyć nerwy, ogromne ilości wdychanych spalin i drażniącego hałasu, przez co często dochodzi w ten dzień do stłuczek i wypadków. Tylko w ubiegłym roku w okresie Święta Zmarłych doszło do 177 wypadków, w których zginęło 19 osób, a 212 zostało rannych.
      Przy obecnych cenach biletów nie dziwi fakt, że ludzie rezygnują z podróży autobusem – uważają promotorzy bezpłatnej komunikacji miejskiej. Jak mówią, zazwyczaj jest kilka cmentarzy do odwiedzenia, nierzadko w obrębie kilku miast. I wyliczają, że rodzina, która ma do wyboru jazdę samochodem, pomimo wielkich korków i autobusy, za które trzeba słono płacić wybierze samochód. A gdy mamy trzy lub więcej cmentarzy do odwiedzenia? Doliczyć należy przesiadki. Nawet tylko z trzema cmentarzami i jedną przesiadką trzeba liczyć na jedną rodzinę około 70 złotych. O wiele mniej możemy wydać w ten dzień na paliwo.
    - Nic dziwnego, że wielu młodych ludzi, którzy nie mają możliwości podróżowania samochodem rezygnuje z odwiedzania rodziny na odległych cmentarzach – stwierdza Szymon Martys z Organizacji Młodzieżowej Polskiej Partii Pracy. - Tym bardziej jeśli nie mają pracy, a z nią dla młodych jest dzisiaj bardzo ciężko – dodaje.
    Bezpłatna komunikacja miejska funkcjonuje w wielu miastach na świecie. Francuskie Colomiers wprowadziło ją już w 1971 roku i funkcjonuje tam do dzisiaj. Od pierwszego stycznia zeszłego roku bezpłatna komunikacja funkcjonuje w Tallinie.
    Rzecznik prasowy „Sierpnia 80” Patryk Kosela zaznacza: - Uważamy, że trzeba iść za dobrymi przykładami ze świata. A święto zmarłych to niebywała okazja do przetestowania tego pomysłu w polskich warunkach.
    Bezpłatna komunikacja miejska w miastach, w których ją wprowadzono sprawdziła się. Ogromny sukces jaki one osiągnęły jest kołem zamachowym napędzającym kampanie społeczne na jej rzecz w wielu państwach świata. W Polsce już teraz funkcjonuje w wielu miastach. Najbardziej znane Żory w woj. śląskim, czy Lubin w woj. dolnośląskim cieszą się z pozytywnych efektów wprowadzenia takiego rozwiązania. Wiele innych miast chce wprowadzić bezpłatną komunikację.
   W zbliżających się wyborach samorządowych różne partie i lokalne komitety postulują jej wprowadzenie na stałe. W miastach, gdzie ona już funkcjonuje doskonale się sprawdza. Wygląda na to, że na uroczystości przypadające 1 listopada o lepsze rozwiązanie będzie bardzo trudno.
 

24.10.2014
                               Europa będzie cierpieć bez przemysłu, a inni będą truć
     Unia Europejska będzie przodownikiem w niszczeniu własnego przemysłu, który w stu procentach przeniesie się do Azji - mówi dla portalu wnp.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.
     Jak Pan ocenia ostatni szczyt klimatyczny w Brukseli?
    - Ja bym tego, co się stało na szczycie klimatycznym w Brukseli, sukcesem Polski nie nazwał. Oczywiście są pewne ustępstwa w stosunku do krajów biedniejszych, w tym Polski, które pozwalają na darmowe pozwolenia na emisję dwutlenku węgla o wartości 31 mld zł do 2030 roku, czy zapowiadają możliwość uzyskania dodatkowych środków na modernizację naszej energetyki. Mowa jest o kwocie 7,5 mld zł do 2030 roku.
      A więc?
    - Trzeba jednak sobie zdawać sprawę ze skali wyzwań, przed jakimi stoimy. I z tego, jak do tych kosztów, które będziemy musieli ponieść, odnosi się to, co będziemy mogli uzyskać z UE. I tak na przykład możemy dostać 7,5 mld zł na modernizację energetyki w skali 16 lat, co czyni tę kwotę mizerną. A jeśli weźmiemy pod uwagę, że na budowę dwóch bloków energetycznych w Opolu wydamy blisko 12 mld zł - to mamy skalę tego, jak potężne koszty będziemy musieli ponieść.
      Unia Europejska nie zmieniła swoich celów polityki klimatycznej.
     - Nie zmieniła. Redukcja emisji dwutlenku węgla do roku 2030 ma wynieść 40 procent, czyli tyle, ile przed szczytem. Tu nic się nie zmieniło. Do tego czasu ze źródeł odnawialnych mamy uzyskiwać 27 proc. energii, co dla nas jest nieosiągalne. Przypominam, że dziś jest to niewiele ponad 12 procent. Energia ze źródeł odnawialnych jest wielokrotnie droższa niż ta pozyskiwana ze źródeł tradycyjnych. Za to wszystko będziemy musieli zapłacić.
      Przerażające jest to, co powiedział na zakończenie szczytu ustępujący szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso - że dzięki ustaleniom szczytu UE utrzyma wiodącą rolę w świecie w walce ze zmianami klimatu. Tłumacząc to na normalny język oznacza to, że UE będzie przodownikiem w niszczeniu własnego przemysłu, który w stu procentach przeniesie się do Azji, skąd będzie emitował dwutlenek węgla. My Europejczycy będziemy zdychać bez przemysłu, wcale nie w czystszym powietrzu, bo w emitowaniu dwutlenku węgla zastąpią nas Azjaci.
 Rozmawiał: Jerzy Dudała wnp.pl

05.11.2014

Katowice: Podsumowanie akcji na rzecz bezpłatnej komunikacji
     W ponad 30 miastach bezpłatna komunikacja to rzeczywistość. 5 listopada 2014 roku o godz. 13:00 na Rynku w Katowicach pod teatrem odbył się happening WZZ „Sierpień 80” związany z międzynarodową konferencją dot. bezpłatnej komunikacji w Żorach. Konferencja odbędzie się o 11:00 6 listopada w miasteczku „Twinpigs”.
     Na happeningu prezentowaliśmy miasta, w których bezpłatna komunikacja już funkcjonuje oraz oficjalne logo kampanii. Przedstawiono także mapkę na której te miasta umiejscowiono.
     Rozdawano Kurier Związkowy, a przechodnie z zainteresowaniem wypytywali się o tą akcję.
     To już dziś 31 miast, które przekonały się, że rozwiązania prospołeczne są opłacalne dla wszystkich. Do nich dołączy w przyszłym roku kolejne kilka miast, które zapowiedziało wprowadzenie bezpłatnej komunikacji miejskiej. Wśród nich jest Ruda Śląska, która stanie się największym miastem w Polsce z takową komunikacją. Będzie ona funkcjonować dla każdego.
     Idea się sprawdziła doskonale i warto ją promować!
05.11.2014
B. Ziętek, Sierpień 80: skandal z Murckami i całym KHW 
     Gdyby kogokolwiek, nie tylko górnika, usiłowano pozbawić jednej trzeciej wynagrodzenia, to na pewno by protestował. Tego samego należy oczekiwać od górników z KHW, będą więc protesty - mówi dla portalu wnp.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.
      Pracownicy z Murcek obawiają się tego, że przestaną one fedrować. Co Pan o tym sądzi?
     - Jeżeli chodzi o sytuację na Bożych Darach kopalni Murcki-Staszic, to szokujące jest dla nas to, że po raz kolejny popełnia się błąd, jak w przypadku kopalni Kazimierz-Juliusz.
     Nie rozmawia się z ludźmi otwarcie, tylko po cichu zakulisowymi działaniami wywołuje się niepokój wśród pracowników ruchu Murcki.
Pytaliśmy wprost, zarówno dyrekcję kopalni Murcki-Staszic, jak również zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego, czy zostały podjęte lub są przygotowywane jakiekolwiek decyzje w sprawie wygaszenia wydobycia na ruchu Murcki, przenoszenia pracowników do innych zakładów KHW.
      I co?
     - Powiedziano nam wówczas, że żadnych takich decyzji nie ma. Są tylko prace studyjne nad różnymi wariantami. A tymczasem od pracowników Murcek dowiadujemy się, że są nakłaniani do przechodzenia na inne kopalnie. Jest to sytuacja skandaliczna, ponieważ ludzie tak naprawdę nie wiedzą, co z nimi będzie. Czy zostaną na Murckach, czy przejdą na inne kopalnie, ale tylko na krótki czas, czy też przejdą na inne kopalnie po to, aby tam zostać.
     W ten sposób nie wolno postępować! Ludzie to nie paczki, żeby ich w ten sposób przerzucać z miejsca na miejsce. Sytuacja jest o tyle bulwersująca, że gdyby ktoś poważnie rozmawiał z ludźmi, to jest grupa pracowników, która dobrowolnie chciałaby się przenieść na inne kopalnie. Tymczasem popełnia się taki sam błąd, jak w Kazimierzu-Juliuszu.
     Tych, których chcą zostać, zmusza się do przejścia. A tym, którzy chcieliby przejść, na to się nie zezwala. To, co się obecnie dzieje w Katowickim Holdingu Węglowym jest szokujące nie tylko ze względu na sytuację na Bożych Darach, gdzie ludzie nie wiedzą, czy ruch ten będzie dalej fedrował, czy też zostanie zlikwidowany. Ale również ze względu na to, co strona społeczna usłyszała we wtorek czwartego listopada.
      A co usłyszała?
     - Podejście do pracowników na zasadzie takiej, jak to zaprezentował zarząd KHW, czyli w stylu: "zabierzemy wam wszystko, a wy cieszcie się, że w ogóle macie robotę" - jest niedopuszczalne.
Już jutro, to jest w czwartek szóstego listopada nasz związek przeprowadzi we wszystkich kopalniach KHW masówki dla załóg. I jeżeli zarząd KHW będzie chciał pozbawić ludzi Barbórki, czternastki i innych elementów wynagrodzenia, to będzie gorąco. Zarząd KHW na czele z nowym prezesem Zygmuntem Łukaszczykiem musi zdawać sobie sprawę z tego, że to nie są żadne przywileje - jak nazywa to Warszawa - ale jest to istotna część górniczego wynagrodzenia. Gdyby kogokolwiek, nie tylko górnika, usiłowano pozbawić jednej trzeciej wynagrodzenia, to na pewno by protestował.
     Tego samego należy oczekiwać od górników z KHW. Będą więc protesty. Zadziwiające jest to, że nowy prezes holdingu Zygmunt Łukaszczyk, który przychodził do KHW jako człowiek dialogu, akurat od tego typu ruchów zaczyna swoje działanie. Działanie to z dialogiem nie ma bowiem nic wspólnego.
Rozmawiał: Jerzy Dudała wnp.pl

  20.11.2014

8 lat od zbrodni na HALEMBIE.
Nasza pamięć trwa i nie pozwala dać zrobić ze Śląska drugiego Wałbrzycha
     - Jak co roku, już ósmy raz złożymy wieńce, zapalimy znicze i oddamy cześć pamięci 23 górników zamordowanych na kopalni "Halemba" - informuje rzecznik prasowy WZZ "Sierpień 80", Patryk Kosela. Związkowcy swoje obchody rozpoczną w piątek / 21.11 / o godzinie 12.00 przed zegarem przy kopalni. Swoją obecność zapowiedziała także prezydent Rudy Śląskiej, Grażyna Dziedzic.
     - Tylko dlatego, że górnicy pamiętają o takich zbrodniach, jak ta na "Halembie" i potrafią walczyć o swoje, to ze Śląskiem nie zrobiono tego, co z Wałbrzychem. Tam dawno już nie ma ani górników, ani kopalń, ani pamięci - mówi Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ "Sierpień 80".
     W dalszym ciągu trwa proces oskarżonych. Prokurator żąda kar 7 i 8 lat bezwzględnego więzienia dla dwóch głównych oskarżonych.
     - To jakaś granda i kpina! Państwo polskie najwyraźniej abdykowało. Mija właśnie 8 lat od tego mordu, od tego ludobójstwa na górnikach, a winni nie są w dalszym ciągu osądzeni i nie ponieśli odpowiedzialności. Cieszyli się swego czasu poparciem senatora PO i biskupa. To kolejny policzek wymierzony rodzinom zabitych. Taką bezkarność widzą inni w środowisku górniczym i również szastają zdrowiem i życiem górników. Świadczą o tym kolejne po tej na "Halembie" tragedie. Ta na kopalni "Śląsk" w 2009 roku czy ta ostatnia na "Wesołej" w Mysłowicach - oburza się lider "Sierpnia 80" w KWK "Halemba-Wirek" Marceli Murawski.
 
12.11.2014
16 listopada zagłosuj za bezpłatną komunikacją miejską!
     Do pójścia w niedzielę na wybory samorządowe i do głosowania na kandydatów opowiadających się za wprowadzeniem bezpłatnej komunikacji - będą zachęcać związkowcy z Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80". W ostatnich dniach przed ciszą wyborczą zorganizują w Katowicach akcję gazetkową. W rozdawanej związkowej prasie będzie można przeczytać o zaletach darmowego transportu publicznego. - Bezpłatna komunikacja miejska to przyszłość - mówi Patryk Kosela, rzecznik prasowy związku.
     Akcja przekonywania do wzięcia udziału w głosowaniu w wyborach rozpocznie się w czwartek / 13 listopada / o godzinie 13.00 przed Teatrem im. Wyspiańskiego w Katowicach. Podobnie ma być także w piątek.
     - Warto iść na wybory i warto zagłosować na tych kandydatów na radnych oraz na tych kandydatów na włodarzy, którzy opowiadają się za wprowadzeniem w swoich gminach bezpłatnej komunikacji miejskiej! Choć akcję robimy w Katowicach jako stolicy województwa śląskiego, to tyczy się ona tak samo Katowic, jak i innych miast nie tylko z tego województwa, ale i całego kraju - zachęca rzecznik WZZ "Sierpień 80", Patryk Kosela.- Jeśli polityka w samorządach ma mieć dobrą i użyteczną twarz, to powinna to powinna mieć twarz bezpłatnej komunikacji miejskiej. Skorzystajmy z prawa wyborczego, 16 listopada weźmy udział w święcie demokracji - dodaje.
     Związkowcy z "Sierpnia 80" od blisko 2 lat propagują ideę bezpłatnej komunikacji miejskiej. Gdy rozpoczynali swoją ogólnopolską kampanię, to darmowa komunikacja miejska obowiązywała ledwie w dwóch miejscowościach. Dziś jest ich już ponad 30!
     - Wprowadzenie bezpłatnej komunikacji miejskiej na liniach wewnątrzmiejskich od 1 stycznia 2015 roku zapowiedziała pani prezydent Rudy Śląskiej Grażyna Dziedzic. Będzie to tym samym największe pod względem liczby mieszkańców miasto z nieodpłatnym transportem miejskim - informuje Patryk Kosela. - Darmowa komunikacja autobusowa funkcjonuje od pół roku w Żorach. I okazała się być tańsza o 200 tys. zł w porównaniu do kosztów, gdy była biletowana. Ilość osób z niej korzystających wzrosła czterokrotnie. Wybór jest prosty: albo cykliczne podnoszenie cen biletów i tym samym spadek liczby pasażerów, albo myślenie przyszłościowe i wprowadzanie bezpłatnej komunikacji miejskiej - podkreśla rzecznik.
     Hasło bezpłatnej komunikacji miejskiej zrobiło przy okazji tegorocznych wyborów samorządowych niesamowitą karierę. Obietnice jego realizacji składają ugrupowania od lewa przez centrum do prawa, a także komitety lokalne.
 
07.11.2014
W Kazimierzu-Juliuszu łamano prawo? Badają to prokuratorzy.
     Dwie prokuratury i cztery zawiadomienia o przestępstwie. Śledczy w sprawie Kazimierza--Juliusza będą mieli dużo pracy. Czy zarzuty są prawdziwe?
     Przerabianie rosyjskiego węgla o zaniżonych parametrach, niegospodarność, kupowanie niepotrzebnego sprzętu od rzekomo zaprzyjaźnionych firm, zawieranie fikcyjnych umów, fałszowanie dokumentacji finansowej i wprowadzanie w błąd organów spółki, wyprowadzenie pieniędzy z kasy zapomogowo-pożyczkowej. To tylko część spraw, jakie będą w ciągu najbliższych miesięcy sprawdzać prokuratorzy w sosnowieckiej kopalni Kazimierz-Juliusz. Zarzutów jest wiele. Czy się potwierdzą?
Dwie prokuratury zajmują się tym, co przez co najmniej dwa ostatnie lata miało się dziać w kopalni Kazimierz-Juliusz i co miało doprowadzić ją na skraj upadłości. W środę oficjalne śledztwo wszczęła Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Zawiadomienie wpłynęło z zarządu Katowickiego Holdingu Węglowego. Jak informuje rzecznik Wojciech Jaros, złożono je 24 października: - Nie komentujemy spraw, które są w zainteresowaniu prokuratury.
     Prok. Marta Zawada-Dybek informuje: - Śledztwo zostało wszczęte w zakresie przekroczenia uprawnień i niegospodarności poprzez zakup w latach 2013-2014 zbędnego sprzętu, m.in. strzemion, pojemników na wodę, silników. Sprawdzane będzie też, dlaczego były zarząd nie ogłosił w czerwcu upadłości mimo istniejących ku temu przesłanek. Kolejny element to przekazywanie przedstawicielom organów spółki nieprawdziwych danych finansowych.
     Jakie to dane? Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, w kopalni przeprowadzano audyty, a ich wyniki co prawda wskazywały na trudną sytuację, ale nie wykazywały rosnącego w ogromnym tempie zadłużenia. Przekroczyło ono 100 mln złotych.
Prokuratura Rejonowa w Sosnowcu bada trzy sprawy. - Dwa zawiadomienia złożył WZZ Sierpień 80. Trzecie przedstawiciele kasy zapomogowo-pożyczkowej - informuje prok. Agnieszka Dudziak, szefowa sosnowieckiej "rejonówki".
     Pierwsze zawiadomienie dotyczy Romana Łoja, byłego prezesa KHW. Związkowcy zarzucają mu, że mimo posiadanej wiedzy, nie zawiadomił prokuratury o niedopełnieniu obowiązków przez byłego prezesa kopalni Kazimierz-Juliusz. Drugie dotyczy byłych prezesów tej kopalni i tu sprawa wygląda na znacznie poważniejszą.
     DZ spotkał się z działaczami WZZ Sierpień 80. To, o czym opowiadają, a co będzie teraz weryfikować prokuratura, dotyczy rzekomych milionowych nadużyć. Pierwsza sprawa to rosyjski węgiel, który miał trafiać do zakładu przeróbczego, bardzo nowoczesnego, mogącego przerobić kilkakrotnie więcej surowca niż wynosiło wydobycie kopalni. Świadkowie twierdzą, że przywożony był także surowiec o zaniżonych na papierze parametrach. Tymczasem miał być wysokiej jakości. - To były ogro-mne bryły. Musiały pochodzić z kopalni odkrywkowej - mówią świadkowie. Miano go sprzedawać po przejściu przez przeróbkę jako ekogroszek. Oficjalnie KHW tego nie komentuje. Nieoficjalnie nasi informatorzy z Holdingu potwierdzają, że taki węgiel trafiał do Sosnowca. W dokumentacji jako zakupy awaryjne, gdy brakowało do mieszanek węgla o określonych parametrach.
     Związkowcy informują też o zakupach sprzętu, który nigdy nie był używany. W jednej z sosnowieckich firm zakupiono taśmę do przenośnika o napędzie, którego nie ma w kopalni. - Leży od roku na placu. Kosztowała 46 tys. zł - związkowcy pokazują fakturę. Na zdjęciach prezentują też kolejne, ich zdaniem bezzasadne zakupy: - Przesiewacz wibracyjny leży nigdy nieużywany od kilku lat. Napęd nawet nie został rozpakowany. Data produkcji 2010 rok, koszt - w okolicach 150 tysięcy zł - mówią.
Związkowcy chcą, aby śledczy sprawdzili informacje krążące po zakładzie, że sprzęt wjeżdżał do kopalni jedną bramą, a drugą po przyjęciu go na stan i oddaniu faktur wyjeżdżał. - Takie przyjęcia towaru podpisywano zygzakiem, a nie pełnym nazwiskiem. Ci, którzy przyjmowali, bali się odpowiedzialności - mówią związkowcy. Przypominają, że o tych fakturach przechodzących przez zakład mówiono na spotkaniu z wojewodą śląskim Piotrem Litwą w sprawie strajku. Wiedzą i zgromadzonymi dokumentami chcą się podzielić ze śledczymi.
     Wczoraj oficjalnie kopalnia Kazimierz-Juliusz przeszła w ręce Spółki Restrukturyzacji Kopalń. KHW, będący do tej pory właścicielem spółki z o.o., w ramach której funkcjonuje kopalnia, sprzedał udziały SRK za kwotę 1 zł. - To element realizacji porozumienia zawartego między KHW a stroną społeczną. Stajemy się w ten sposób wiarygodni w naszych deklaracjach - stwierdził wczoraj Zygmunt Łukaszczyk, szef KHW. Pozostałe punkty porozumienia będzie już realizować Spółka Restrukturyzacji Kopalń. Zajmie się ona oddłużeniem kopalni i spłatą wierzycieli, a po uporządkowaniu sytuacji własnościowej sprzedażą mieszkań zakładowych. SRK przewiduje, że wydobycie węgla w Kazimierzu-Juliu- szu będzie trwało najdalej do połowy przyszłego roku.
Aldona Minorczyk-Cichy dziennikzachodni.pl  zdjęcie: Arkadiusz Ławrywianiec

03.12.2014

OKUPACJA biura dyrektora kopalni PNIÓWEK. Dalej też trwa podziemny STRAJK na 3 kopalniach
     Górnicy zatrudnieni przez należącą do JSW spółkę Jastrzębskie Zakłady Remontowe prowadzą protest pod ziemią trzech kopalń: "Budryk", "Zofiówka" i "Borynia".
     Na powierzchni również niespokojnie. Wobec uniemożliwienia wszystkim pracownikom JZR zjazdu na dół o godzinie 12.00 do pracy i wobec odesłania ich przez zarząd spółki do domów, pracownicy JZR z kopalni "Pniówek" rozpoczęli okupację biura dyrektora tej kopalni.
     Do kiedy potrwają protesty i czy odbywać się będą także jutro podczas górniczego święta? Strajk potrwa aż do skutku - zapewniają strajkujący, którzy sprzeciwiają się zwolnieniom 500 osób z JZR.
     Jako związkowcy wspierający ten protest zorganizowany przez samych pracowników, prosimy ludzi dobrej woli o dostarczanie do kopalń, w których trwają podziemne strajki wszelkiego rodzaju okryć (koce, śpiwory, materace, kołdry) oraz posiłków (najlepiej ciepłych w termosach) i wody.
 
03.12.2014
Protest pod ziemią kopalni BUDRYK. Dzień przed Barbórką
     To nie będzie spokojna Barbórka... Wczoraj protest na powierzchni przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej - dziś / 3.12 / pod ziemią kopalni "Budryk" na Ornontowicach.Na tę chwilę protestuje tam 30 pracowników Jastrzębskich Zakładów Remontowych. Powód? Zapowiedź zwolnienia z pracy pół tysiąca osób.
     - Sytuacja jest rozwojowa. Protest zorganizowali pracownicy. My, jako związkowcy będziemy z protestującymi pod ziemią rozmawiać.  Oczywiście, popieramy ich walkę i stanowczo nie zgadzamy się z polityką prezesa JSW, Jarosława Zagórowskiego - mówi Patryk Kosela, rzecznik prasowy Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80". - Na dole są obecnie dwie cała zmiany pracowników JZR, nocna i poranna. Dołączać mają kolejne - informuje rzecznik związku.
     Zatrudnieni w JZR sprzeciwiają się zwolnieniom, które rozpocząć się mają z początkiem 2015 roku. Co prawda JSW proponuje im możliwość zatrudnienia w innej ze swoich spółek, lecz na innych - zdaniem pracowników - gorszych warunkach.
     - Mają składać podania o przyjęcie do pracy w spółce JSW Szkolenie i Górnictwo. Mają tam pracować praktycznie na umowach śmieciowych, bez możliwości zrzeszania się w związkach zawodowych, na znacznie gorszych warunkach finansowych. A i ta praca nie jest pewna - zaznacza Kosela. - Po zwolnieniu z JZR, mają złożyć podania do spółki SiG, gdzie te podania będą rozpatrzone. JSW potraktuje ich jak ludzi z ulicy, a nie swoich dotychczasowych pracowników. Przeciwko czemuś podobnemu protestowali 3 miesiące temu górnicy z kopalni "Kazimierz-Juliusz" w Sosnowcu. Tam wygrali, to dobry symbol walki - dodaje.
     Krzysztof Łabądź, przewodniczący WZZ "Sierpień 80" w kopalni "Budryk" i lider głośnego strajku na tej kopalni na przełomie 2007 i 2008 roku podkreśla, że górnicy z "Budryka" znani są ze swoich ostrych protestów, zaciętej walki i dążenia do zwycięstw. - Zrobimy wszystko, by tak było i tym razem. To prezes Zagórowski jest do zwolnienia, a nie pracownicy. Niech go tam biorą do Brukseli czy Warszawy, byle tylko z dala od Śląska i górnictwa - zaznacza.
     Na godzinę 13.00 na miejscu zaplanowano briefing prasowy.
 
03.12.2014
Budryk - trwa protest pod ziemią
      Po nocnej zmianie nie wyjechało na powierzchnię 18 górników z Jastrzębskich Zakładów Remontowych (JZR). "Tutaj jest osiemnaście osób, czyli cała zmiana. Wszyscy pozostali na dole. W tej chwili pod ziemię zjeżdżają pracownicy pierwszej zmiany. Nie wiemy, jaka będzie ich reakcja, ponieważ strajk jest dobrowolny, nikt nikogo nie przymusza do strajkowania" - mówił w środę rano dziennikarzom przed Budrykiem Wójtowicz - jeden z organizatorów głośnego, kilkudziesięciodniowego strajku w tej kopalni na przełomie 2007 r. i 2008 r
     Do pracowników nocnej zmiany dołączyło 15 z pierwszej zmiany. Pracownicy ci domagają się zachowania bezterminowych umów o pracę w obrębie grupy kapitałowej Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW). Już wczorajsza masówka przed siedzibą spółki w Jastrzębiu sygnalizowała skalę problemu. Powstałe w 1998 r. Jastrzębskie Zakłady Remontowe sp. z o.o. wchodzą w skład grupy JSW, (jej częścią jest m.in. kopalnia Budryk). W ub. tygodniu, w związku z likwidacją części działalności JZR obejmującej usługi górnicze, ogłoszono regulamin zwolnień grupowych 455 pracowników spółki. JSW zaoferowała preferencje przy ich zatrudnianiu w innej firmie grupy - jednak według związków najpierw na umowy czasowe. Przeciwko takim rozwiązaniom opowiada się cała załoga.
     Krzysztof Łabądź z Sierpnia 80 mówił przed kopalnią, że dziś rano prezesi zrobili pełną mobilizację, by namawiać pracowników z rannej zmiany, żeby nie podejmowali akcji strajkowej. Ale (...) jest pełna determinacja. Ci ludzie wiedzą, że nie mają już innego wyjścia i strajk to już ta ostateczność, która może uratować ich miejsca pracy - powiedział Łabądź, również współorganizator strajku w Budryku z przełomu 2007 i 2008 r. My dzisiaj, jako Sierpień 80, będziemy ich wspierać - zadeklarował.
     W rozmowie z PAP wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski powiedział w środę, że pracownicy JZR już od pół roku sygnalizowali zagrożenie zwolnieniami, jednak nikt na to nie reagował. Pytany o celowość podziemnego protestu wskazał, że po podobnym październikowym strajku w kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu pracownicy JZR uważają pewnie, że to jest jakaś metoda, żeby załatwić swoje sprawy.
     Wójtowicz był pytany przed Budrykiem, czy do podobnej formy protestu przystąpią też pracownicy JZR w innych kopalniach JSW. Zaznaczył, że na razie Jedność zwracała się do pozostałych załóg, aby nie przystępowały do strajku - ze względu na zapowiedziane na piątek rozmowy z udziałem wojewody śląskiego, a także wobec przypadającej w czwartek Barbórki.
     - Natomiast, jeśli nie będzie rozmów, na pewno będzie eskalacja tego konfliktu - zagroził Wójtowicz. Chcemy tego uniknąć, natomiast warunkiem jest rozpoczęcie rozmów z przedstawicielem umocowanym JSW, bo to jest grupa kapitałowa i musi zdecydować zarząd JSW. Te dwie spółki są w ich gestii - podkreślił związkowiec.
 
28.11.2014
Związkowcy: Nie głosujcie na partyjne sitwy.
Bo? Kolejne niespełnione obietnice PO, w spotach propaganda
     Komisja Europejska nie zatwierdziła dotąd żadnego z 21 nowych polskich programów operacyjnych. Związkowcy z "Sierpnia 80" nie kryją oburzenia. I winą obarczają rząd PO-PSL. - Nieudolność tego rządu poraża. Bańka z kolejnymi niespełnionymi obietnicami znów prysła - komentuje wiceprzewodnicząca związku Elżbieta Fornalczyk, nawiązując do wyborczego spotu PO pt. "Miliardy dla samorządów".
     Dziennik "Rzeczpospolita" poinformował w tym tygodniu, że przedłużające się negocjacje rządu z Komisją Europejską blokują napływ do naszego kraju 77 mld euro z budżetu UE na lata 2014–2020. Z tych pieniędzy miały skorzystać przede wszystkim samorządy. Poprzednia minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska spodziewała się, że nastąpi to do lipca.
     - Wciąż mi w uszach dzwonią słowa pani premier Ewy Kopacz z jednego z ostatnich spotów, że środki finansowe zainwestują w samorządach tak, by korzyści z integracji europejskiej były odczuwalne w całym kraju. Ale propaganda! Ciekawe ile osób dało się na to nabrać? - pyta Elżbieta Fornalczyk.
Odpowiada jej inny działacz Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" Łukasz Ługowski: - Nie można dać się nabierać na kłamstwa PO, na to mydlenie nam oczu. Platforma rządzi nieporadnie, nie nadają się do efektywnego kierowania europejskim państwem. Naobiecywać każdy jeden potrafi. Teraz naopowiadali jak to PO miliardy pozałatwia. Prawda okazuje się być zgoła inna. Mają wielki problem, by choć jeden program operacyjny załatwić.
     Związkowcy protestują przy tym przeciwko - jak to nazywają - "partyjnej sitwie".
     - WZZ "Sierpień 80" apeluje do tych osób, które zamieszkują gminy, w których w niedzielę odbędzie się druga tura wyborów samorządowych o to, by wzięły w nich udział i poszły głosować, lecz nie na partyjne sitwy! I to bez względu na barwy partyjne. Tam gdzie jest to możliwe prosimy o głosowanie na kandydatów niezależnych tak, by odebrać partyjnej sitwie nasze samorządy! - apeluje rzecznik organizacji Patryk Kosela.

 11.12.2014

Kompania Węglowa odda emerytom górniczym tonę węgla z deputatu, którą odebrała!
     Jest przełom! Kompania Węglowa przywróci 1 tonę węgla zabraną jej byłym pracownikom z deputatu za rok 2014. Już pod koniec października br. z wnioskiem o pozasądowe załatwienie spraw zwrócili się do zarządu KW związkowcy Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80". Wczoraj / 10.12 / władze spółki podjęły stosowną uchwałę.
     Uchwała zarządu KW dotyczy przywrócenia wymiaru bezpłatnego węgla oraz przesunięcia terminu wypłaty ekwiwalentu pieniężnego dla emerytów, rencistów i innych uprawnionych osób za rok 2014. W praktyce oznacza to, że tym byłym pracownikom spółki, którym na mocy porozumienia z lutego zmniejszono o 1 tonę węgla emeryckiego za ten rok, zostanie im to przywrócone.
      - Węgiel ten będą mogli odebrać w naturze do 30 czerwca 2015 roku lub w formie ekwiwalentu pieniężnego, który to zostanie im wypłacony do w terminie końca 2015 roku - informuje Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ "Sierpień 80".
     Sprawa dotyczy wszystkich uprawnionych osób, będących byłymi pracownikami Kompanii Węglowej. W sądach znalazło się do tej pory wiele tysięcy pozwów o przywrócenie zabranej tony węgla. Sprawy te bez problemu wygrywali. Spółka jednak nie respektowała nawet prawomocnych wyroków sądu. Władze Kompanii - o czym informował z początkiem listopada "Sierpień 80" - wydały niejawną instrukcję i przesłały ją do swoich kopalń. Przypomnijmy, mówiła ona wprost, że Kompania Węglowa nie aprobuje prawomocnych wyroków Sądu Okręgowego w Gliwicach o zasądzeniu górniczym emerytom równowartości jednej tony węgla utraconej w 2014 roku i że nie uznaje również zgłaszanych do niej roszczeń, także w formie powództwa o zapłatę.
     Wczorajsza uchwała ucieszyła więc związkowców. - Bardzo dobrze, że podjęto taką uchwałę. Sądy nie będą zawalone dziesiątkami tysiącami spraw, a i spółka i emeryci górniczy nie będą narażeni na dodatkowe koszty sądowe i ciąganie się po sądach - komentuje Bogusław Ziętek. - O właśnie takie pozasądowe załatwienie tej sprawy wnioskowaliśmy pod koniec października. W wówczas skierowanym wniosku podpisanym przez wiceprzewodniczącego związku w KW Marcelego Murawskiego zwracaliśmy uwagę na to, że potyczki sądowe z uprawnionymi do całości węgla emeryckiego osobami może kosz-tować samą Kompanię na wydatki rzędu nawet 36 do 70 milionów złotych - dodaje szef "Sierpnia 80".
 
11.12.2014
Kolejna rocznica - KWK Wujek
     Jak co roku, 16 grudnia spotykamy się na uroczystości upamiętniającej zabitych na KWK Wujek górników.
     Uroczystości odbędą się o godzinie 12.oo przy pomniku poległych górników.
 
04.12.2014
JZR: Jest POROZUMIENIE, koniec strajku pod ziemią. Związkowcy: Warto się bić!
     Po blisko 8 godzinach rozmów podpisano porozumienie pomiędzy protestującymi pracownikami Jastrzębskich Zakładów Remontowych, a władzami spółki! Spełniono żądanie protestujących. Wszyscy pracownicy JZR po przejściu do spółki JSW Górnictwo i Szkolenie dostaną gwarancję pracy na podstawie umowy na czas nieokreślony - a nie na umowie na czas określony 3 miesięcy, jak pierwotnie zamierzano ich zatrudnić. Protestujący od rana pod ziemią trzech kopalń pracownicy JZR jeszcze dziś mają zakończyć swój strajk.
     W negocjacjach, ze strony WZZ "Sierpień 80" wziął udział Krzysztof Łabądź, przewodniczący związku w kopalni "Budryk" i lider głośnego strajku w tej kopalni z przełomu 2007 i 2008 roku. Jak mówi, porozumienie spełnia oczekiwania strajkujących.
      - Odwołano zapowiedź zwolnień grupowych. Obecni pracownicy JZR po przejściu do spółki JSW Szkolenie i Górnictwo dostaną umowy na czas nieokreślony. Ich płace będą także wyrównane do obecnie obowiązujących w SiG, czyli wzrosną - informuje Łabądź. - Wywalczyliśmy wszystko co chcieliśmy. Nie ma ryzyka utraty pracy lub zmiany jej warunków na gorsze na umowach chwilowych i śmieciowych - dodaje.
     Jak informuje związkowiec, strajki podziemne prowadzone kopalniach "Budryk", "Zofiówka" i "Borynia" jeszcze dziś zostaną zakończone.
     - To kolejny po tym z kopalni "Kazimierz-Juliusz" sukces górniczych protestów. Udowadnia to, że warto się bić o swoje . Tam gdzie są silne związki zawodowe jak właśnie w górnictwie, tam prawa i interesy są skutecznie bronione i reprezentowane - komentuje rzecznik "Sierpnia 80" Patryk Kosela.
Jastrzębskie Zakłady Remontowe należą do notowanej na giełdzie Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

 16.12.2014

33 lata temu zamordowano 9 górników z kopalni WUJEK
     33 lata temu, w czasie trwania stanu wojennego doszło do rzeczy, która nigdy nie powinna się była stać. Tylko z nazwy robotnicza władza wysłała wojsko do Kopalni Węgla Kamiennego "Wujek" w Katowicach. W wyniku tej agresji i walk, zabito 9 górników. Jak co roku, związkowcy WZZ "Sierpień 80" zapalając znicze oddają cześć pamięci pomordowanych kolegów i wraz ze składanymi wieńcami oddają im hołd. - Szczególnie dziś, gdy znów walczy się z górnikami i górnictwem, choć już innymi metodami, musimy być przed kopalnią "Wujek" i głośno przypomnieć o jakie idee wtedy walczono i jakie powinności mamy dziś - mówi Bogusław Ziętek, przewodniczący "Sierpnia 80".
     Uroczystość upamiętnienia zabitych górników rozpocznie się dziś / 16.12 / o godz. 12.00 przed pomnikiem-krzyżem "Dziewięciu z Wujka" przy kopalni.
     - Jesteśmy winni zamordowanym 33 lata temu w tej kopalni górnikom przypomnienia, szczególnie rządzącym i decydentom, idei o które oni wtedy walczyli i za które zginęli. To idee Sierpnia 80, Pierwszej Solidarności, a więc prawa pracownicze i prawa człowieka. Dziś jak nigdy te idee znów znalazły się zagrożone - ocenia Bogusław Ziętek. - Górników i górnictwo przedstawia się jako zło dla całego kontynentu. Górnictwo się dyskredytuje jako nienowoczesne i złe, bo się komuś cyferki nie zgadzają. Górnikom odmawia się prawa do pracy i płacy co chwila wyciągając ręce do ich kieszeń, po ich kopalnie. I wreszcie, próbuje się zakazać nam prawa do strajku pod ziemią, a także osłabić lub może i zlikwidować związki zawodowe, bo wielu boli, że w górnictwie mamy jeszcze siłę i łatwo nie pozwolimy dać im zlikwidować tej branży - wylicza szef związku.
     Szczepan Kasiński przewodniczący WZZ "Sierpień 80" w Katowickim Holdingu Węglowym i lider organizacji w KWK "Wujek" stwierdza, że pomordowani górnicy walczyli o godność pracownika. I pyta: "Czy o taką wolność, jaką teraz mamy im chodziło?".
     - Nie, nie o taką jedynie symboliczną i powierzchowną godność im chodziło. Dziś górnicy są dobrzy tylko albo 4 grudnia, albo w czasie jakiejś tragedii na dole, albo na chwilę przed wyborami. Przez całą resztę czasu jesteśmy źli i niedobrzy. Dlaczego? Bo nie jesteśmy tacy, jakby chcieli tego rządzący i biznes. Nie jesteśmy spolegliwi. I nie będziemy! - zaznacza Kasiński. - Przez tych dziewięciu górników jesteśmy wyznaczeni do kontynuowania zaczętej roboty. Wszystko przemija, ale nie pamięć. Nawet uczucie bezradności w Polkach i Polakach minie. My zawsze będziemy przypominać innym o wartościach, za które 33 lata temu w tej katowickiej kopalni oddano życie - zapewnia.
     [*] 16.12.1981 rok - PAMIĘTAMY!
 
15.12.2014
Drogi kopalń do opłacalności
     Dzisiejsze wydanie Dziennika Zachodniego: - Teraz Halemba to przecież jedna z najlepszych kopalni Kompanii - podkreśla Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ Sierpień 80

16.12.2014

Zawsze wierni ideałom, za które Oni oddali życie!
     Jak co roku, delegacje struktur Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" złożyły wieńce i zapaliły znicze przed pomnikiem "Dziewięciu z Wujka". To już 33 lata - tyle to czasu minęło od pacyfikacji strajku górników w Kopalni Węgla Kamiennego "Wujek" w Katowicach. Podczas naszych uroczystości padło wiele gorzkich słów, m.in. te, że dziś nie czołgi, a prokuratorów nasyła się na protestujących, a ludzie umierają nie od kul żołnierzy i ZOMO, ale w kolejkach do lekarza. Bogusław Ziętek, przewodniczący Komisji Krajowej WZZ "Sierpień 80" na sam koniec swego wystąpienia złożył bardzo ważną deklarację: My, ludzie zrzeszeni w "Sierpniu 80" będziemy zawsze walczyć o dobro pracowników, bo tylko tak najlepiej możemy oddać hołd tym, którzy stracili życie w walce o godność pracownika i jego prawa.  Jesteśmy Im to winni!
     Górnicy z katowickiego "Wujka" walczyli o godność i prawa pracownicze. Walczyli, mimo że rozjeżdżano ich czołgami, strzelano do nich, zabijano. Ówczesna władza pokazała, że nie liczy się z człowiekiem, obywatelem. I dała wyraz temu, że dla osiągnięcia swoich celów zrobi wszystko, łącznie z tym, że wyda rozkaz do strzałów.
     Po tych 33 latach, które minęły od tamtego rozlewu krwi, niewiele się zmieniło w podejściu rządzących do rządzonych. Dziś co prawda nie ogłasza się już stanu wojennego, nie zabija strajkujących, nie strzela do wychodzących w proteście na ulice. Ale czy naprawdę zmieniło się podejście władzy do zwykłych ludzi? Czy dziś władza godniej, niż wtedy traktuje ludzi?
     Mamy wolność, demokrację i możliwość głosowania w wyborach na swoich przedstawicieli. Możemy jeździć niemal po całej Europie bez paszportów. Ale o chleb dla siebie i dla swoich dzieci musimy tak samo walczyć jak wtedy. Ba, może z nawet większą determinacją, a na pewno z większym strachem z powodu możliwości utraty tego chleba. Dziś nie trzeba wysyłać wojska na protestujących pracowników, bo dziś wysyła się na nich prokuratorów. I przedstawia każdy protest społeczny jako kryminalne działanie. Tak, w tej sferze nie zmieniło się nic! Żyjemy w państwie, które jest wolne i demokratyczne, ale w którym ludzie umierają w kolejkach do lekarzy, a co trzecie dziecko głoduje.
     Na Górnym Śląsku może tego wszystkiego tak jaskrawo nie widać jak w innych rejonach Polski. Jeszcze tego tak nie widać, ale możemy być w przede dniu tego, że pozamykają nasze zakłady, nasze kopalnie. Już przychodząc do roboty boimy się czy nie zastaniemy tam informacji, że zakład jest likwidowany, a ludzie przekazanie do przeniesienia. Przecież tak właśnie było kilka miesięcy temu w kopalni "Kazimierz-Juliusz"! Tam z dnia na dzień, prędko chciano zamknąć kopalnię, ludzi pozbawiając nie tylko swego zakładu pracy, ale mieszkań zakładowych, dachu nad głową i należnych pieniędzy.
Dożyliśmy ciekawych czasów niczym z chińskiego przekleństwa, w których to Państwo Polskie wycofało się z odpowiedzialności za wszystko. Za edukację - gdzie zrzucono to na barki samorządów, które lepiej lub gorzej sobie z tym radzą. Za służbę zdrowia, która przeznaczona jest do prywatyzacji i doprowadzenia do sytuacji, w której ubodzy w ogóle będą mogli korzystać z jej dobrodziejstw. Bo i po co, skoro taniej jest och przeznaczyć do umierania, niż do leczenia?!
     Ludzie pytają: PO CO MI TAKIE PAŃSTWO? Bo naszą codzienną troską jest to jak zapracować na chleb dla rodziny, a dla tych co tym państwem rządzą najważniejsze jest to jak rozliczyć bilet do Madrytu z naszych, społeczeństwa pieniędzy. Codziennie apelujmy do rządzących z różnych szczebli władzy, aby pamiętali, że obywatele tego kraju mają nie tylko obowiązki, ale i prawa. Że nie jesteśmy tylko numerem NIP, dzięki któremu mamy obowiązek rozliczać się z Urzędem Skarbowym, ale że jesteśmy ludźmi, którzy mają prawo do życia, a państwo ma obowiązek to życie zorganizować.
     Nie wolno dopuścić do tego, by zamknięto jeszcze choć jedną kopalnię na Śląsku! Bo wszyscy za to zapłacimy niewyobrażalną cenę w postaci utraty tysięcy miejsc pracy, niebezpieczeństwa energetycznego. To dotknie wszystkich obywateli. Nie domagamy się żadnej jałmużny, ale zdrowego rozsądku w podejściu do branży wydobywczej, która jeśli upadnie, to będzie to katastrofą nie tylko dla tego regionu, ale dla całego kraju.
     Wszędzie tam, gdzie ludzie potrafią wstać z kolan, potrafią upomnieć się o swoją godność, potrafią walczyć - tam odnoszą swoje zwycięstwo. I symbolicznym tego przykładem jest strajk górników z "Kazimierza-Juliusza".
     My, związkowcy zrzeszeni w Wolnym Związku Zawodowym "Sierpień 80" przychodzimy co roku przed pomnik przy kopalni "Wujek" nie po to, by odbębnić ten obowiązek. Przychodzimy mówić o swoich walkach, które wciąż toczymy w obronie godności człowieka pracy i praw pracowniczych. Bo my coś tym ludziom, którzy 33 lata temu w tej kopalni zginęli jesteśmy winni. Jesteśmy Im winni walczyć o to, za co oni zginęli. To najlepszy pomnik. Pomnik wciąż zaciśniętej i będącej w użyciu pięści.
          PAMIĘTAMY,
          WALCZYMY DALEJ,
          WYZNAJEMY WCIĄŻ TE SAME IDEAŁY.
Wystąpienie Przewodniczącego WZZ Sierpień 80 - Bogusława Ziętka
 
 
 

18.12.2014

Związkowcy z sieci handlowych apelują:
Nie rób zakupów na ostatnią chwilę, nie kupuj 24 i 31 grudnia!
     Czy okres świąteczno-noworoczny to czas rodzinny i świąteczny oraz moment oczekiwania lepszego jutra?
     Czy ta magia dni sprawia, że jesteśmy dla siebie wzajemnie lepsi i milsi?
     Czy wówczas to jesteśmy w stanie zrobić dla kogoś coś, co tak naprawdę nie wymaga zbyt wielkich wyrzeczeń?
     O to głośno pytają pracownicy wielkich sieci handlowych. I za pośrednictwem Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" apelują: Nie rób zakupów na ostatnią chwilę, nie kupuj 24 i 31 grudnia!
     W 2010 roku związkowcy WZZ "Sierpień 80" zorganizowali ogólnopolską kampanię przed sklepami wielkopowierzchniowymi. Jako pierwsi upomnieli się o prawa tam pracujących do spędzania Wigilii czy witania Nowego Roku w normalnych godzinach. Rozdawali wówczas ulotki przed marketami z zawołaniem: "Nie rób zakupów 24 i 31 grudnia. Tu pracują ludzie, którzy też mają swoje rodziny i chcą z nimi spędzić Święta".
     - Jako pierwsi wyszliśmy z inicjatywą skrócenia czasu pracy sieci handlowych - stwierdza Patryk Kosela, rzecznik prasowy Komisji Krajowej "Sierpnia 80". - Ja pamiętam jak zaraz po maturze, czyli w 2006 roku pracowałem w supermarkecie. W Wigilię pracowało się do godziny 20, a w Sylwestra jeszcze dłużej. Pracując tak długo nic się nie miało z tych szczególnych dni - opowiada Kosela.
     Jeśli bowiem sklep zamykany był o godz.18, to pracownik nie kończył wraz z nią swej pracy. Jak mówią związkowcy, choć wtedy nie wpuszcza się już nowych klientów, to ci którzy do tego czasu znaleźli się na terenie sklepu mają dość swobodną możliwość czasową zrobienia jeszcze zakupów. Kasjerka musi na nich czekać, by później się rozliczyć, co trwa. Podobnie pracownice przy ladach chłodniczych. Te z kolei muszą nie dość, że obsłużyć wszystkich klientów, to i na koniec zabezpieczyć świeży towar na czas dni świątecznych, by się nie zepsuł i nie było strat.
     Elżbieta Fornalczyk, przewodnicząca WZZ "Sierpień 80" w Tesco Polska przyznaje: - W tym roku, dzięki naszym poprzednim akcjom i nagłaśnianiu tematu oraz w wyniku rozmów z pracodawcami nie ma już takiego barbarzyństwa i większość sieci handlowych zamyka się o godzinie 14.
     Podkreśla jednak, że w dalszym ciągu nie oznacza to, że pracownica lub pracownik marketu są o 14-stej wolni. Rozliczenie, zabezpieczenie, posprzątanie i dojazd do domu zajmują średnio od godziny do dwóch. - Taka osoba nie dość, że jest zmęczona i nie ma sił na dokańczanie świątecznych potraw, to i w ten szczególny wieczór opada z sił i nie czerpie przyjemności ze wspólnego rodzinnego świętowania - dodaje związkowczyni.
     Związkowcy mają nadzieję, że tego typu akcje i apele skierowane do klientów centrów handlowych i sklepów wielkopowierzchniowych w dalszym ciągu będą działać i przekładać się na spadek liczby klientów po południu, co w konsekwencji podziała i na firmy, które dalej radykalnie ograniczą godziny otwarcia sklepów lub zamkną je w Wigilię i Sylwestra całkowicie.
     - Między bajki należy włożyć te pseudoargumenty różnych osób, które mówią z wyrzutem, że też w tygodniu pracują i przez to nie mają czasu na zakupy, więc muszą to robić na ostatni gwizdek. Przecież wiele sklepów czynnych jest 24 godziny na dobę, a przed świętami mamy różne soboty i niedziele pracujące, więc nie ma o czym mówić - stwierdza Jacek Siekierski z Międzyzakładowej Komisji "Sierpnia 80" w Bydgoszczy, skupiającej m.in. pracowników Biedronki i Polo Marketu.
     Działacze związkowi zwracają także uwagę na często nagłaśniany w mediach fakt masowego wyrzucania po świętach zakupionej żywności. I - może w to trudno uwierzyć - ale mówią, że zaraz po świętach do sklepów przychodzą tłumy ludzi po... nową żywność.
     - Naprawdę można się obejść bez zakupów 24 i 31 grudnia. Wystarczy być mądrym oraz zorganizowanym i wszystko zaplanować i wcześniej zrobić sobie listę zakupów. Czy to naprawdę takie trudne? - pyta rzecznik WZZ "Sierpień 80". - Skoro dzielimy się opłatkiem przy swoim rodzinnym stole, to zadbajmy i o to, by taką możliwość dzielenia się nim przy pełnym rodzinnym gronie mieli pracownicy sieci handlowych. Prosimy, nie rób zakupów na ostatnią chwilę, nie kupuj 24 i 31 grudnia - apeluje Patryk Kosela.
     Cóż... Święta to wyjątkowy czas, dla wielu podniosły. Nie zapominajmy, że ma on swoje wartości. Nie należy do nich na pewno działanie jeden przeciwko drugiemu. Zostawiamy jedno puste nakrycie. Swym bezmyślnym postępowaniem nie doprowadzajmy do tego, by rodziny osób pracujących w marketach musiały zostawiać puste miejsce przy stole właśnie dla nich, gdy styrani po pracy wreszcie dotrą do domów, zjedzą zimne potrawy i zmęczone pójdą spać. Nie mając z tej wieczerzy zupełnie nic... Zawsze warto być człowiekiem.
ARCHIWUM ARTYKUŁÓW Z 
DZIAŁU AKTUALNOŚCI

FACEBOOK KOMISJE ZAKŁADOWE

STRONY WZZ

KOMISJE ZAKŁADOWE

ARCHIWUM

KURIER ZWIĄZKOWY

KOMUNIKATY PRASOWE

AKTUALNOŚCI

Wszystkie materiały umieszczone na tej stronie (zdjęcia, filmy, teksty oraz grafiki) są własnością Komisji Krajowej WZZ Sierpień 80 i podlegają ochronie prawnej.
Materiały zawarte na niniejszej stronie mogą być wykorzystywane lub rozpowszechniane jedynie w celach informacyjnych oraz wyłącznie z notą o prawach autorskich oraz ze wskazaniem źródła informacji po wcześniejszym uzgodnieniu z Komisją Krajową WZZ Sierpień 80.