Przycisk

13.12.2018

KONDOLENCJE po zabiciu uczestnika protestów żółtych kamizelek we Francji
     Wolny Związek Zawodowy „Sierpień 80” - polska organizacja związkowa, która wyrosła na bazie wielu protestów społecznych, wyraża żal i ubolewanie z powodu tego, co stało się w nocy koło Awionu we Francji. Śmierć na blokadzie poniósł uczestnik protestu ruchu tzw. „żółtych kamizelek”. Nasz smutek jest tym większy, że sprawcą tego haniebnego czynu jest Polak. Ogarnia nas przez to także poczucie gniewu.
Stała się rzecz okropna i niedopuszczalna. Jest nam wstyd, że człowiek ten jest naszym rodakiem. Głęboko wierzymy, że tak jak ruch „żółtych kamizelek” wywalczy sprawiedliwość społeczną, tak i tego 26-letniego sprawcę z Polski dosięgnie sprawiedliwa, surowa kara.
     WZZ „Sierpień 80” solidaryzuje się z protestami społecznymi we Francji i w innych państwach Europy. Popieramy ten słuszny gniew ludu. To przełomowy czas, który daje nadzieję, że społeczeństwo zrzuci z siebie kajdany od lata nakładane przez antyspołeczne rządy establishmentu. Francja mówi dziś dość rządom neoliberałów. Francuzi wychodząc na ulice walczą z burżuazją, która niczym nowotwór dokonała przerzutów na najważniejsze urzędy, przez co kontrolowała i ujarzmiała społeczeństwo, odbierając kolejne prawa. Lud się buntuje krzycząc głośno i wyraźnie: najpierw ludzie, później zyski! Za to Wam dziękujemy.
Obserwujemy z Polski to, co dzieje się w innych państwach europejskich. Widzimy to, że władza w osobie ludzi pokroju Emanuela Macrona nie chce i nie potrafi rozmawiać ze społeczeństwem. Oni zwykli dogadywać się tylko z międzynarodowymi instytucjami, korporacjami biznesowymi i bankami. Te sojusze są trwałe. Gdy natomiast społeczeństwo domaga się respektowania swoich praw, wysyła się przeciwko niemu aparat represji i brutalnie próbuje złamać opór społeczny. Doskonale to znamy w Polsce. Akurat dziś przypada 37. rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, w czasie którego śmierć poniosło wiele osób.
     Pomni doświadczeń, wzywamy Polki i Polaków do solidaryzowania się ze społecznymi protestami organizowanymi przez ruch „żółtych kamizelek”. To protesty ważne także dla nas.
Francuscy, Przyjaciele! Przyjmijcie nasze szczere kondolencje w tym trudnym czasie. Stała się rzecz niedopuszczalna, dla której nie ma usprawiedliwienia. Wyrażamy solidarność z Waszymi protestami, wierząc w pełne zwycięstwo prowadzonej przez Was walki. Niech wygra wolność, równość i braterstwo!
                                                                                  PATRYK KOSELA
                                                                                  Członek i rzecznik prasowy
                                                                                  Komisji Krajowej WZZ „Sierpień 80”
 
 
25.10.2017
O bezpłatnej komunikacji w Parlamencie Europejskim
     Polska liderem w Unii Europejskiej, Polska przykładem dla Europy - to wnioski po debacie o bezpłatnym transporcie publicznym, która 26 września odbyła się w Parlamencie Europejskim. Spotkanie zorganizowała frakcja EFDD. Polskę reprezentował Łukasz Ługowski z Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" - organizacji, która od 2012 r. z powodzeniem promuje w Polsce ideę bezpłatnej komunikacji miejskiej.
     Polska oraz Estonia przodują we wprowadzaniu w życie pomysłu bezpłatnej komunikacji miejskiej. - Jesteśmy liderami w budowaniu systemów bezpłatnej komunikacji publicznej. W Polsce funkcjonuje, bądź do przyszłego roku funkcjonować będzie blisko 50 miejscowości, gdzie komunikacja miejska, podmiejska i gminna istnieje całkowicie bezpłatnie, bądź jest bezpłatna dla mieszkańców - mówi Łukasz Ługowski, koordynator kampanii "NIE dla podwyżek cen biletów, TAK dla bezpłatnej komunikacji miejskiej", organizowanej przez WZZ "Sierpień 80". - Są też rozwiązania darmowej komunikacji dla podatników danej gminy, czy dla dzieci i uczniów. I to nie tylko od wielkiego dzwonu, jak w dni bez samochodu czy jak niebawem 1 listopada - dodaje.
     Dobrze radzi sobie także Estonia. Jest ona jedynym państwem na świecie, gdzie po stolicy można jeździć za darmo. - Co więcej, w Estonii myśli się o tym, że bezpłatna komunikacja stała się prawem! A to oznacza, że wszyscy mieszkańcy, czy turyści będą mogli poruszać się po tym kraju autobusami i pociągami bezpłatnie, za darmo! Po całym kraju! To będzie najprawdziwsza usługa publiczna - przyznaje Łukasz Ługowski.
     Związkowcy podkreślają, że bezpłatna komunikacja miejska to szereg korzyści. Dla kierowców - bo zmniejszają się korki, zwiększa przepustowość dróg, znikają problemy z zaparkowaniem samochodu. Dla środowiska - czystsze powietrze (wprowadzona niedawno Uchwała Antysmogowa w województwie śląskim zakłada, że w przypadku kolejnych przekroczeń norm jakości powietrza Koleje Śląskie będą dostępne dla mieszkańców za darmo). Dla mieszkańców - wzrost mobilności szczególnie najbiedniejszych, którzy dojeżdżają do pracy i szkół lub w poszukiwaniu zatrudnienia. Dla miasta - powstają oszczędności z powodu mniejszych nakładów na naprawę dróg i budowę dodatkowych parkingów. Dla przewoźników - odpadają koszty związane m.in. z infrastrukturą biletową (w Żorach po zniesieniu odpłatności za przejazd autobusami wzrosła liczba pasażerów, a spadły koszty komunikacji).
     Gdy Związek "Sierpień 80" w grudniu 2012 roku rozpoczynał swoją kampanię na rzecz bezpłatnej komunikacji miejskiej, funkcjonowała ona wówczas jedynie w dwóch gminach.
     - Na konferencję prasową w Warszawie inaugurującą kampanię nie przyszedł nikt z mediów. Później, gdy akcje prowadziliśmy w wielu innych miastach, pukano się w czoło, mówiąc, że to oszołomski pomysł, który nie jest możliwy do zrealizowania - przypomina rzecznik "Sierpnia 80", Patryk Kosela. - Dziś, gdy coraz więcej miejscowości wprowadza darmowe autobusy i tramwaje, temat wszedł do dyskursu publicznego. Przebił się i do mediów, i do programów wyborczych i do budżetów obywatelskich. Jest sukces, a niemożliwe stało się możliwym - mówi rzecznik.
     O postulatach wprowadzenia bezpłatnego transportu miejskiego zapewne usłyszymy w nadchodzących coraz szybciej wyborach samorządowych. Pomysł ten w zależności od gminy popierają ugrupowania od lewa do prawa. WZZ "Sierpień 80" zapowiada także kontynuację swojej kampanii.
 
 
01.07.2015
I Ty możesz pomóc Grekom! Zachęcamy do tego
     29-letni Brytyjczyk Thom Feeney postanowił wesprzeć Grecję w spłacie 1,6 mld raty kredytu i zorganizował internetową zbiórkę pieniędzy. Zrzutka cieszy się coraz większą popularnością. Wpłacać może każdy, choćby po kilka euro.
     Wpłat uiszczać można tu: https://www.indiegogo.com/projects/greek-bailout-fund#/story
     W ciągu jednego dnia na rzecz Grecji przekazano w sumie ponad 30 tys. euro. Datki można będzie wpłacać przez najbliższych sześć dni. Jeśli w wyznaczonym czasie nie uda się uzbierać 1,6 mld euro, wpłacone pieniądze zostaną zwrócone uczestnikom zbiórki.
     Solidaryzując się ze społeczeństwem greckim w walce przeciwko banksterskiej polityce Trojki (Komisja Europejska, Europejskie Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy), zachęcamy do dokonywania wpłat. Nie dajmy tej wampirzej finansjerze dobrać się do Grecji! Dziś Grecja - jutro być może Polska...
     Greczynki i Grecy chcą móc normalnie żyć i zarabiać tak samo jak my - Polki i Polacy. Ponadnarodowy kapitał najpierw wpędził Ateny w spiralę długów, a teraz zaciska pętle na szyi Grecji i chce łamać kości zaciskając pasy greckim obywatelom. Dość pani Merkel, dość panie Juncker, dość panie Tusk!
Międzynarodowa solidarność ludzi pracy i społeczeństw - naszą bronią. Europa dla ludzi - nie dla zysków.
 
 
 
24.10.2014
Europa będzie cierpieć bez przemysłu, a inni będą truć
     Unia Europejska będzie przodownikiem w niszczeniu własnego przemysłu, który w stu procentach przeniesie się do Azji - mówi dla portalu wnp.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.
      Jak Pan ocenia ostatni szczyt klimatyczny w Brukseli?
     - Ja bym tego, co się stało na szczycie klimatycznym w Brukseli, sukcesem Polski nie nazwał. Oczywiście są pewne ustępstwa w stosunku do krajów biedniejszych, w tym Polski, które pozwalają na darmowe pozwolenia na emisję dwutlenku węgla o wartości 31 mld zł do 2030 roku, czy zapowiadają możliwość uzyskania dodatkowych środków na modernizację naszej energetyki. Mowa jest o kwocie 7,5 mld zł do 2030 roku.
      A więc?
     - Trzeba jednak sobie zdawać sprawę ze skali wyzwań, przed jakimi stoimy. I z tego, jak do tych kosztów, które będziemy musieli ponieść, odnosi się to, co będziemy mogli uzyskać z UE. I tak na przykład możemy dostać 7,5 mld zł na modernizację energetyki w skali 16 lat, co czyni tę kwotę mizerną.
     A jeśli weźmiemy pod uwagę, że na budowę dwóch bloków energetycznych w Opolu wydamy blisko 12 mld zł - to mamy skalę tego, jak potężne koszty będziemy musieli ponieść.
      Unia Europejska nie zmieniła swoich celów polityki klimatycznej.
     - Nie zmieniła. Redukcja emisji dwutlenku węgla do roku 2030 ma wynieść 40 procent, czyli tyle, ile przed szczytem. Tu nic się nie zmieniło. Do tego czasu ze źródeł odnawialnych mamy uzyskiwać 27 proc. energii, co dla nas jest nieosiągalne. Przypominam, że dziś jest to niewiele ponad 12 procent.
Energia ze źródeł odnawialnych jest wielokrotnie droższa niż ta pozyskiwana ze źródeł tradycyjnych. Za to wszystko będziemy musieli zapłacić. Przerażające jest to, co powiedział na zakończenie szczytu ustępujący szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso - że dzięki ustaleniom szczytu UE utrzyma wiodącą rolę w świecie w walce ze zmianami klimatu. Tłumacząc to na normalny język oznacza to, że UE będzie przodownikiem w niszczeniu własnego przemysłu, który w stu procentach przeniesie się do Azji, skąd będzie emitował dwutlenek węgla. My Europejczycy będziemy zdychać bez przemysłu, wcale nie w czystszym powietrzu, bo w emitowaniu dwutlenku węgla zastąpią nas Azjaci.
Rozmawiał: Jerzy Dudała wnp.pl
 
 
20.05.2014
Donbas
     Poniżej publikujemy tekst "Ukraińscy działacze robotniczy o sytuacji w Donbasie". Autorem tekstu jest Zbigniew Marcin Kowalewski.
Ukraińscy działacze robotniczy o sytuacji w Donbasie
      Poniższą informację sporządziłem dla tych, którzy nie stoją po stronie imperializmu rosyjskiego ani żadnego innego, lecz po stronie świata pracy i – rzecz jasna, bo to nierozdzielne – narodów uciskanych.
Czy można znacjonalizować przedsiębiorstwo państwowe? Nie, przecież to nonsens. Ale nie dla ludzi Putina. W Donbasie separatyści rosyjscy pokazali, że potrafią: „znacjonalizowali” właśnie przedsiębiorstwo państwowe DP „Donbasantracyt”. Siedzibę ma ono w Krasnym Łuczu, w obwodzie ługańskim. Należy do niego siedem kopalń i dziesięć innych zakładów. Zatrudnia około 15 tys. osób, a jego miesięczny fundusz płac (wraz ze składkami na ubezpieczenia społeczne) wynosi 85 mln hrywien.
     Jak oni to zrobili? „Ługańska Republika Ludowa nacjonalizuje ciężki przemysł”. Pod takim tytułem portal rosyjskich separatystów Russkaja Wiesna opublikował sensacyjnie brzmiącą informację. Nacjonalizacja, jak wyjaśnia się w tej informacji, polegała na tym, iż 15 maja br. trzej członkowie „pospolitego ruszenia” wspomnianej „republiki” przyszli na naradę produkcyjną w DP „Donbasantracyt” i „triumfalnie [sic] oświadczyli zebranym, że biorą przedsiębiorstwo pod kontrolę i że teraz w każdym gabinecie będzie dyżurował człowiek z pospolitego ruszenia. Zapewnili również, że nie będą przeszkadzać w pracy kopalń.”
http://rusvesna.su/news/1400165342
     Mychajło Wołyniec, przewodniczący Niezależnego Związku Zawodowego Górników Ukrainy (NPGU), a zarazem przewodniczący Ukraińskiej Konfederacji Wolnych Związków Zawodowych (KWPU), twierdzi, że wyglądało to nieco inaczej. „Przyszło dziesięciu rosyjskich kozaków z automatami, a poza tym mają granatniki. Złożyli wizytę dyrektorowi generalnemu, kazali mu opuścić budynek i oświadczyli, że zabierają dla siebie budynek przedsiębiorstwa państwowego ?Donbasantracyt?.” Ci kozacy z Rosji, wyjaśnił dalej Wołyniec, pochodzą „z tego terytorium, gdzie zamknięto ponad sto kopalń, z rostowskiej części Donbasu, gdzie utworzyła się strefa pijaństwa, narkomanii, bezrobocia, gdzie umieralność jest dwukrotnie wyższa niż współczynnik urodzeń, gdzie zdolni do pracy młodzi ludzie byli zmuszeni wyjechać na Daleki Wschód.”
http://112.ua/glavnye-novosti/zahvatchiki-gp-donbassantracit-vooruzheny-avtomatami-i-granatometami-volynec-62604.html
     Separatyści działający pod sztandarami swoich „republik ludowych” przez nacjonalizację przemysłu rozumieją to, co zrobili w DP „Donbasantracyt”: po prostu „proklamowali”, że własność państwa ukraińskiego przechodzi na własność ich lipnego „państwa” i ustawili przy bramie czy posadzili w kilku gabinetach swoich uzbrojonych w kałasznikowy „bojowników”. Prywatnej własności oligarchów oczywiście nie tykają. DP „Donbasantracyt” otrzymuje od państwa ukraińskiego bardzo duże dotacje. Tzw. „Ługańska Republika Ludowa” nie ma zamiaru (i najmniejszych możliwości) wziąć na siebie tych dotacji. A bez nich „Donbasantracyt” bardzo szybko by stanął. O co więc chodzi z tą pozorną „nacjonalizacją”? Wołyniec wyjaśnia: „Separatyści starają się zatrzymać pracę takich zjednoczeń jak ?Donbasantracyt? i zadać cios gospodarce, a gdy staną kopalnie, wyprowadzić górników na place. Robi się tak w celu wzmożenia chaosu i spowodowania ?zadymy? na wschodzie kraju.”
http://www.kvpu.org.ua/uk/news/4/3184/gp-donbassantracit-prodolzhaet-rabotat
     Separatystom i stającym za nimi imperializmowi rosyjskiemu chodzi o destabilizację Ukrainy, bo imperializm ten traci nad nią kontrolę. Liczy, że destabilizując kraj rzuci naród ukraiński na kolana i stworzy warunki do przywrócenia swojego panowania nad nim.
     Sytuacja w przemyśle węglowym na wschodniej Ukrainie jest trudna, wyjaśnił 16 maja Wołyniec, przede wszystkim ze względu na to, że „jest ona niestabilna i zakłóceniu ulega rytm pracy całej gospodarki. Np. osiem dni temu grupa ekstremistów w maskach z bronią w ręku wdarła się do biura przedsiębiorstwa państwowego ? Artemugol? (m. Horliwka w obwodzie donieckim). Uprowadzili oni dyrektora generalnego, a potem w zamian za okup zwolnili go z rozbitą czaszką i złamanym kręgosłupem. W niedzielę grupa ludzi zatrzymała autobus pracowniczy, jadący do kopalni im. Stachanowa (która sama przez się jest niebezpieczna z bardzo wielu powodów) i nie pozwoliła górnikom udać się do pracy. Napastnicy żądali od górników, aby zawrócili i zagłosowali w ich ?referendum?. Do podobnego wypadku doszło kilka dni temu w rejonie Toreza, gdzie zatrzymano górników i przemocą zaprowadzono na plac, aby popierali tam Antymajdan. W ogóle ostatnio górników często nakłania się do akcji protestacyjnych, czy to proponując im pieniądze, czy okłamując – obiecując podwyżkę płac o 30%. Nieznani ludzie przychodzą do kopalni im. Kirowa, zmuszają do przerwania pracy i strzelają pod nogi dyrektorowi kopalni, aby zastraszyć ludzi. Tak oto, stwarzając ekstremalnie niestabilną sytuację, demoralizują oni kadrę inżynierską, kierowników. Organy ścigania w tych regionach też są w istocie zdemoralizowane. Co prawda w Doniecku milicja połączyła się do górników-członków Niezależnego Związku Zawodowego Górników: 160 górników patroluje miasto i po dziesięć osób dyżuruje w budynku milicji. Do tego warto dodać, że górnicy nie są uzbrojeni i również narażają się na niebezpieczeństwo.”
     „Kopalnie”, wyjaśnia dalej Wołyniec, „to sama przez się niebezpieczna produkcja. Jeśli stworzy się warunki, w których praca w kopalniach będzie utrudniona, bo będzie chodziło o to, aby stanęły, to z biegiem czasu wznowienie normalnej pracy będzie niemożliwe. Dziesiątki tysięcy osób stracą pracę – dzięki działaniom, które prowadzi Rosja. W tym roku kopalnie mają otrzymać od państwa wsparcie finansowe w wysokości 12,5 mld hrywien, przy czym to jeszcze nie pułap. Zazwyczaj na koniec roku państwo dokonuje przeglądu budżetu i zwiększa finansowanie przemysłu węglowego. Wynagrodzenia pracowników składają się w 80% ze wsparcia finansowego państwa, a w 20% z tego, co wypracują sami górnicy. Warto wziąć pod uwagę to, że spożycie węgla bardzo zmalało zarówno w ciepłownictwie i elektroenergetyce, jak i w hutnictwie. Żaden inwestor nie włoży pieniędzy tam, gdzie sytuacja jest niestabilna. Redukcja inwestycji państwowych w gałęzi węglowej jest obecnie nie na czasie, bo gdyby nasza władza chciała jej dokonać, to mogłaby wrogo nastawiać do siebie górników. Należy szukać innych sposobów i możliwości stabilizacji gospodarczej i wyjścia z kryzysu. W przeciwnym razie można zrobić ?prezent Putinowi?.”
http://www.kvpu.org.ua/uk/news/7/3182/yak-ne-zrobiti-podarunka-putinu-na-donbasi
     Wołyniec wskazuje, że separatyści, postulując przyłączenie Donbasu do Rosji, absolutnie nie liczą się z realnym położeniem przemysłu węglowego. W Donbasie węgiel jest wysokosiarczanowy i nie odpowiada standardom światowym. Otwarcie rynku ukraińskiego na węgiel rosyjski spowodowałoby zalew tego rynku – węgiel rosyjski jest jakościowo lepszy i dużo tańszy, gdyż wydobywa się go metodą odkrywkową. Tylko dotacje z budżetu pozwalają utrzymać się kopalniom państwowym w Donbasie na powierzchni. „Rosja jeszcze w 2005 r. przestała przydzielać z budżetu środki na podtrzymanie własnego przemysłu węglowego. Z tego powodu w rosyjskiej części Donbasu – w obwodzie rostowskim – zamknięto już ponad setkę kopalń. Ludzie, którzy zostali tam bez pracy, po prostu się rozpili. Kto mógł, ten wyjechał do Kuzbasu czy Workuty, stwarzając tym samym problemy miejscowym górnikom”, stwierdza Wołyniec. „Oni tam nie czekają na naszych górników.”
http://www.kvpu.org.ua/uk/news/7/3176/shakhtari-pogrozhuyut-povstannyam,-yakshho-donbas-distanetsya-rosii
     „Co miesiąc”, wskazuje dalej Wołyniec, „Ukraina wydaje ponad miliard hrywien na wsparcie dla przemysłu węglowego. Jest to uzasadnione, ponieważ za cenę tego wsparcia państwowego utrzymuje się niską cenę energii elektrycznej, świadczeń komunalnych, ciepłej wody, ogrzewania itd., toteż państwo, wspierając górników, wspiera dziś ludność Ukrainy.”
http://www.kvpu.org.ua/uk/news/6/3171/donecki-shakhtari-mozhut-vtratiti-robotu
     Analitycy ostrzegają, że w przypadku „federalizacji” czy innej faktycznej secesji Donbasu, utraci on dotacje państwowe i połowa tamtejszych kopalń zostanie zamknięta, a około 100 tys. górników straci pracę.
http://hubs.com.ua/business/do-100-000-shahterov-mogut-ostatsya-bez-rabotyi.html
     Doniecki ekonomista Jurij Makohon uważa, że w razie secesji nie tylko przemysłowi węglowemu, ale całemu przemysłowi Donbasu grozi, iż stanie się „szarą” strefą ekonomiczną. „Nigdzie nie słyszałem, że Rosja chce przyłączyć do siebie Donbas; oni mają u siebie dość takich ?donbasów?, np. w Kemerowie czy Workucie. Jeśli po pewnych manewrach politycznych staniemy się nieuznawaną republiką, to w ogóle pozbawimy się możliwości swobodnego wychodzenia na rynki zagraniczne. A przecież na eksporcie oparto w regionie 70% całej produkcji.”
http://www.segodnya.ua/regions/donetsk/shahtery-grozyat-vosstaniem-esli-donbass-dostanetsya-rossii-519808.html
     Zdanie Wołyńca podziela Jewhen Bondarenko, przewodniczący donieckiej organizacji terytorialnej Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Węglowego Ukrainy (PRUPU), należącego do Federacji Związków Zawodowych Ukrainy (FPU). „Rosji niepotrzebne jest nasze zagłębie węglowe, ale mówić, że my ze swoim węglem jesteśmy potrzebni w Europie, też nie ma sensu. Górnicy trzymają się tylko dlatego, że państwo sprawuje swoje funkcje, wypłacając wynagrodzenia. Gdyby nie było wypłat, to górnicy tak by powstali, że dla wszystkich mało by tu było miejsca.”
http://www.kvpu.org.ua/uk/news/7/3176/shakhtari-pogrozhuyut-povstannyam,-yakshho-donbas-distanetsya-rosii
     Wołyniec stwierdza, że konflikt na wschodzie Ukrainy wywołał falę niezadowolenia wśród górników Donbasu i jeśli dotychczas trzymali się na uboczu, to teraz mówią, że są gotowi powstać, jeśli kryzys ten odbije się na ich wynagrodzeniach i na rodzinach. „Górnicy podniosą się za miesiąc-dwa, gdy przestaną otrzymywać wypłaty. To ludzie, którzy niczego się nie boją. Dziś oszukano ich i nastawiono przeciwko władzy centralnej, ale jutro się zorientują. Dla górnika najwyższą wartością jest rodzina, a rodzinę trzeba czymś nakarmić.”
http://www.kvpu.org.ua/uk/news/7/3176/shakhtari-pogrozhuyut-povstannyam,-yakshho-donbas-distanetsya-rosii
     „Nadeszła już chwila”, twierdzi Wołyniec, „gdy górnicy będą musieli dać zdecydowany odpór separatystom. Prorosyjskie zaloty sprawiają, że już dziś wiele kopalń stoi, ludzie pracują na przodku, węgla się nie wywozi, powstaje groźba, że nie wypłaci się zarobków. Jeśli górnicy nie otrzymają zapłaty przez miesiąc czy dwa i nie będą mogli wyżywić swoich rodzin, zaczną się bunty głodowe, wymierzone w tych wszystkich, którzy staną im na drodze. Górnicy to bardzo mężni ludzie, nie boją się kul i tych, którzy wyjdą przeciwko nim z automatami. Lud ich poprze.”
     Ukraińskie organy władzy, mówi Wołyniec, powinny znaleźć sposób na separatystów, których w miastach górniczych jest niewielu. „Ilu tam tych separatystów? W bardzo małych miastach – 5-7 osób. W takim razie niech szanowne państwo raczy dać nam broń, a my sami będziemy się bronić. My tych nieodpowiedzialnych facetów przywołamy do porządku, wygonimy z miast górniczych.”
http://ukrlife.tv/video--dayte-shahteram-oruzhie-my-vygonim-separatistov-iz-goroda-volynets--1589
     Po zajęciu budynku administracyjnego DP „Donbasantracyt” przez separatystów i ogłoszeniu przez nich, że usuwają ze stanowiska dyrektora generalnego Semena Kerkeza, Wołyniec oświadczył: „To niedopuszczalne, ponieważ dzieje się to w jednym z najniebezpieczniejszych przedsiębiorstw. Jest to brzemienne w bardzo tragiczne skutki – takie jak np. w Turcji. Tam liczba zabitych w wyniku wczorajszej awarii w kopalni doszła już prawie do trzystu osób. Aktyw górniczy jest zaniepokojony takim rozwojem wydarzeń. Widać, że samym górnikom przyjdzie bronić swoich miejsc pracy, gdyż państwo robi to nieskutecznie.”
http://censor.net.ua/news/285456/terroristy_zahvatili_donbassantratsit_v_krasnom_luche_rabota_esche_10_shaht_paralizovana_volynets
     Z Wołyńcem w pełni zgadza się jego związkowy kolega, przewodniczący Niezależnego Związku Zawodowego Górników Donbasu (NPGD), Mykoła Wołynko. 15 maja, na konferencji prasowej w Ukraińskim Kryzysowym Centrum Medialnym w Kijowie, „wezwał władze ukraińskie do aktywniejszych działań w obronie Donbasu, rozstrzygnięcia konfliktu i całkowitego przywrócenia tego regionu Ukrainie”. Mówił o oddziałach separatystycznych: „Straszą ludzi Sektorem Prawicowym i banderowcami, a tych, którzy stawiają słuszne pytania, jak będziemy żyć, od razu nazywają prowokatorami. Jeśli chodzi o naszą organizację, to dużo jeździmy do kopalń, wyjaśniamy i ostrzegamy: jeśli staną kopalnie, będzie po wszystkim. Kto weźmie na siebie wsparcie państwowe dla kopalń? Co się stanie z emerytami, a przede wszystkim – z samymi kopalniami? Rosja ma dość swoich własnych bezrobotnych górników. W obwodzie rostowskim z 64 kopalń pozostały tylko trzy. W obwodzie tulskim też pozostało ich bardzo mało. W Nowokuźniecku na spotkaniu ze mną ludzie mówili otwartym tekstem: mamy dość swoich bezrobotnych – po co nam wasi ukraińscy? Doprowadzi to chyba tylko do tego, że nasze płace będą jeszcze niższe.”
Wołynko krytykuje rząd ukraiński za to, że prowadzona przeciwko separatystom operacja wojskowa ciągnie się już miesiąc i może nadal się ciągnąć. „Dziś górnikom zbrzydło znoszenie bezładu i samowoli. Ludzie chcą, aby szybciej zapanował pokój i spokój.” Uważa on, że „rząd ukraiński powinien przystąpić do kompleksowych działań, gdyż nie można ograniczać się do działań wojskowych. Wśród działań wyjaśniających za celowe uważa pokazanie ludności przykładów zapaści różnych terytoriów (takich jak Abchazja) w wynika ingerencji rosyjskiej. Z perspektywy ekonomicznej warto wypracować widoki na rozwój regionu. W chwili obecnej, ze względu na przyznanie ulg na import węgla, co uczynił w końcu 2013 r. poprzedni rząd, wezwał on członków obecnego rządu, aby jasno zdecydowali, jak chronić krajowego wytwórcę. ?U nas jest węgiel, energia elektryczna i metal. Jak jednak realizować dalej produkcję? Pod nami znajdują się zbadane zapasy w postaci 13 trylionów m? gazu kopalnianego. Również trzeba dołożyć starań, aby je wykorzystać?, podsumował M. Wołynko.”
http://www.kvpu.org.ua/uk/news/6/3178/mikola-volinko:-federalizaciya-chi-ob%E2%80%99ehdnannya-z-rosiehyu-vb%E2%80%99eh-ukrainski-shakhti
 
 
30.04.2014
Manifest Europejskiej Siatki Walki
z Prywatyzacją i Komercjalizacją Ochrony Zdrowia i Ochrony Socjalnej
     Na początku lutego br. w Brukseli spotkali się przedstawiciele związków zawodowych z obszaru Unii Europejskiej w tematyce ochrony zdrowia.
Poniżej publikujemy wersję ostateczną manifestu, wypracowanego przez Siatkę.
 
                                        wersja pdf:
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
14.04.2014
TRW - Związkowcy z Francji w Polsce
     We francuskim dzienniku "Liberation" z 3 grudnia 2013 ukazał się artykuł opisujący podróż 40 związkowców z zakładów TRW w Dijon do Bielska Białej i Czechowic. Poniżej relacja z tej pierwszej podróży (druga miała miejsce w marcu br.).
      To samo może przytrafić się Polakom
Frédérique Roussel, specjalna wysłanniczka do Bielska-Białej
(reportaż zamieszczony we francuskim dzienniku Libération 3 grudnia 2013)
     Metalowcy z koncernu TRW *, których fabrykę w Dijon planuje się zdelokalizować do Polski, udali się w podróż na Śląsk, aby uzmysłowić swoim następcom jak straszne są skutki dumpingu socjalnego.
     Zza bramy fabryki w Czechowicach "gości" obserwuje specjalny komitet powitalny. Na twarzach ironiczne uśmiechy. Grupa francuskich metalowców w żółtych kamizelkach fluorescencyjnych podbiega do bramy z naręczami ulotek. Polscy ochroniarze cofają się instynktownie. - Nasz przyjazd pozwolił chociaż dać zatrudnienie kilku ochroniarzom - żartuje Christophe Depierre, 47 lat, atletyczny delegat związkowy CGT[i]w czapce i z czerwonym szalikiem. Wraz z Kheirą Bouziane, posłanką Partii Socjalistycznej z departamentu Côte d"Or, podchodzą do budki wartowniczej. Chcą rozmawiać z dyrekcją. Nie mają złudzeń. Nikt na tych terenach Śląska, leżących w pobliżu granicy z Czechami, nie chce spotkać się z francuskimi pracownikami.
     Ta wyprawa do Polski to ostatni fragment długiej walki 148 pracowników zakładów TRW w Dijon[ii], specjalizujących się w produkcji zaworów hydraulicznych i elektrycznych. Ich zakład w Longvic (na płd. przedmieściu miasta), jedna ze 185 fabryk należących do amerykańskiego funduszu emerytalnego Blackstone, ma ulec likwidacji. Produkcję już częściowo przeniesiono do tego zakątka Polski - do Czechowic i Bielska-Białej, a także do Gardone w północnych Włoszech.
      Zablokować delokalizacyjną machinę
     Od 19 marca 2013 r., tzn. od kiedy dyrekcja zapowiedziała likwidację fabryki, pracownicy mobilizują siły przeciwko planowanym zwolnieniom. Mnożą lokalne akcje i protesty. Wysłali delegację do ministerstwa Gospodarki i Finansów w Paryżu. Zaalarmowali ministra Arnaud Montebourg"a[iii], który pochodzi z Burgundii. Wynajęli dwa autokary, którymi pojechali do centrali TRW na Europę w Düsseldorfie.
     Do Polski grupa 37 pracowników postanowiła polecieć samolotem. W większości mężczyźni, głównie robotnicy. Nie pojechali po to, żeby "przyłożyć Polakom", czy też by prowokować pracowników, którzy teraz będą wykonywać ich pracę, lecz by im powiedzieć, że na liście następnych delokalizacji zaraz przyjdzie ich kolej. Chcą ich zachęcić również do podjęcia walki o wzrost wynagrodzeń - takich, które by pozwalały na zakup aut, w których produkcji uczestniczą. "Żeby ich standardy płacowo-socjalne były co najmniej równoważne z naszymi. Tylko w ten sposób zablokujemy delokalizacyjną machinę"- mówi Eric, 52 lata, 1.950 euro miesięcznie. Wydrukowano prawie 8 tys. ulotek w języku polskim. Robotnicy z Dijon mają wrażenie, że w ten sposób nawiązują do jakiejś formy robotniczej międzynarodówki. Nawet jeśli ich gromadka czasami przypomina wycieczkę turystyczną - z jej maruderami, nagłymi zmianami w programie, huśtawką nastrojów. David zgubił dowód osobisty na lotnisku w Paryżu. Lolo, z duszą na ramieniu, po raz pierwszy leciał samolotem, a Jacques zapomniał w samolocie saszetkę na pas z kluczami. Christophe Depierre wszystkim matkuje, rozładowuje napięcia, i jeśli trzeba przywołuje do porządku.
     Zaraz po lądowaniu w Krakowie, ten ważący 110 kg lider CGT wdrapuje się na murek przed lotniskiem i przez biały megafon strofuje "idiotów, którzy kupili polską walutę w lotniskowym kantorze". Christophe przebywał w latach 90-ych w Polsce i ożenił się z Polką; jest jedyną osobą w delegacji mówiącą językiem tego kraju. A teraz, od dziewięciu miesięcy, stał się liderem tego ruchu, prowadzącym swoich ludzi z humorem ale stanowczo.
     W podróży uczestniczy również Ralph Blindauer, adwokat Rady Zakładowej[iv], ekspert w zakresie zwolnień grupowych, zwany "czerwonym baronem". Jego udział w realizacji tego szalonego pomysłu był niemały. W 2004 roku towarzyszył 40 pracownikom fabryki Ronal, produkującej felgi aluminiowe w Saint-Avold w Lotaryngii, w ich podróży na Dolny Śląsk. "To dobry środek nacisku, ponieważ do niczego nie służy palenie opon i palet przed zakładem, podczas gdy siedziba koncernu znajduje się gdzie indziej, np. w stanie Michigan" - mówi adwokat w sali odlotów.
      Na czarną godzinę
     Kherat Bouziane, drobna lecz stanowcza kobieta, głosowała przeciwko ustawie o tzw. zabezpieczeniu zatrudnienia[v] - jako jedna z nielicznych z klubu parlamentarnego Partii Socjalistycznej. Nie odstraszyła jej perspektywa noclegów w schronisku młodzieżowym. "Towarzyszę im w tej podróży, bo ich popieram, a także dlatego, że ta logika wielkich korporacji przemysłowych wzbudza we mnie gwałtowny sprzeciw."
     Budżet podróży napięty jak struna. Reaktywowano fabryczne stowarzyszenie sportowe, co pozwoliło zbierać datki. Każdy pracownik przekazał po 10 euro. Stowarzyszenie i Rada Zakładowa wspólnie pokryły koszty podróży - 10 tys. euro. "Dobrze zarządzaliśmy pieniędzmi Rady Zakładowej; czuliśmy, że będą potrzebne środki"- opowiada skarbnik Olivier Mauchamp. Zgromadziliśmy prawie 100 tys. euro, to był nasz skarb na czarną godzinę, na opłacenie dobrego adwokata oraz kancelarii ekspertów." Rada miejska Dijon przegłosowała ponadto dotację 5 tys. euro po tym, gdy zakładowe związki zawodowe obiecały, iż załoga będzie pracować aż do końca okresu obowiązywania programu utrzymania zatrudnienia.
     Pomysł zorganizowania akcji na terytorium Polski pojawił się miesiąc wcześniej. Jednak pierwsze kontakty z Solidarnością w TRW nie odniosły skutku. Christophe Depierre jest przekonany, że "wywarto na nich presję". Brakło więc odpowiedniego przygotowania. Udało się jednak zorganizować spotkanie z miejscowym związkowcem w hostelu Św. Benedykta. Krzysztof Łabądź, korpulentny aktywista z WZZ "Sierpień 80" (związek powstały z opozycji wobec linii „Solidarności”), czeka cierpliwie w fotelu w holu, aż cała ta wesoła gromada Francuzów rozgości się w pokojach. Był liderem jednego z ostatnich wielkich strajków górników. Cieszy się, że może pomóc związkowcom, którzy przyjechali tu, by ostrzec przed skutkami dumpingu socjalnego. Ściągnął czterech swoich ludzi na jutrzejszą konfrontację.
     Ale w Czechowicach, dokąd w piątek rano autokar dojeżdża po 2,5 godzinach jazdy, powitanie jest lodowate. Wokół fabryki krążą radiowozy, a goryle przy bramie nie chcą przepuścić na teren zakładu nawet jednej ulotki. "Zapytaliśmy, czy są przedstawiciele dyrekcji - relacjonuje Krzysztof Łabądź. Ale strażnicy powiedzieli, że nie macie prawa tu przebywać. Oni nie chcą, by pracownicy z wami rozmawiali.
      Hipokryzja
     Grzegorz, emerytowany b. dyrektor ds. Zaopatrzenia w TRW, jako jeden z nielicznych przyszedł wesprzeć Francuzów. To hipokryzja przenosić tutaj produkcję z Dijon. Mój kraj otrzymuje znaczne dotacje z Unii Europejskiej, które potem wykorzystuje się przeciwko ludziom żyjącym we Francji, w Niemczech czy we Włoszech.
     Robotnicy z Dijon są zdumieni, gdy dowiadują się, że na ich przyjazd wzmocniono ochronę ściągając ludzi z prywatnych agencji ochroniarskich opłacanych 2,40 zł.za godzinę, czyli 0,60 euro. Ich oburzenie jest jeszcze większe, gdy dowiadują się, że płace w tej fabryce nie przekraczają 350 euro.[vi] Rozpoczyna się długie wyczekiwanie przed oboma zakładami, odległymi od siebie o 10 km. Dwudziestka Francuzów została przed bramą fabryki w Bielsku-Białej, której rozruch nastąpił we wrześniu 2012 r., specjalizującej się w produkcji zaworów elektrycznych - tych samych co w Dijon. Druga dwudziestka wyczekuje przed zakładem w Czechowicach. Trzy godziny dreptania na polarnym mrozie w oczekiwaniu na drugą zmianę o 14-ej.
     "Nasze przesłanie do nich jest takie, że to co z nami dzieje się dziś, może później przytrafić się im - mówi Franck, 45 lat, operator obrabiarek od 19 lat w TRW. Nie robimy sobie złudzeń. Chodzi tylko o zasianie takiego ziarenka w umysłach." Ludzie podchodzą nieśmiało. Francuzi - w spokoju i dobrych humorach - ściskają wyciągnięte dłonie.
      Na księżyc
     W autokarze w drodze na lotnisko dominuje wrażenie, że zrobiono maksimum tego co było możliwe. Ralph Blindauer rzuca, że warto byłoby tu wrócić razem z Niemcami z IG Metal. Mówi się o zorganizowaniu wycieczki do angielskiej centrali TRW, a nawet do siedziby koncernu w Stanach. "Jeśli trzeba, to mógłbym polecieć nawet na księżyc - śmieje się Christophe Depierre, 1.640 euro miesięcznie. Ale brak nam kasy."
     Po trzech dniach podróży do Polski - walka trwa. Dziś w merostwie Longvic odbędą się rozmowy Rady Zakładowej z dyrekcją, która ma udzielić odpowiedzi na propozycje przedstawicieli załogi w sprawie odpraw z tytułu zwolnień grupowych. Totalna niegospodarność i marnotrawienie dorobku - zdaniem Christophe?a Depierre, który przypomina wnioski kancelarii ekspertów: "Zakład jest i zawsze był rentowny - z chwilą gdy produkcja ma duże zamówienia. Problem w tym, że te zamówienia zniknęły od momentu, gdy stworzono nowe linie produkcyjne w Polsce i na Węgrzech."
 
* TRW, producent części i wyposażenia samochodowego, został sprzedany amerykańskiemu bankowi inwestycyjnemu na początku lat 2000. Koncern zatrudnia ponad 65 tys. pracowników na świecie, rozsianych w 185 zakładach produkcyjnych. W 2012 roku dorobił się rekordowych obrotów w wysokości 16 mld euro.
45 procent. Tyle wynosi zwyżka akcji TRW od początku roku. Od stycznia koncern wygenerował wynik operacyjny netto 860 mln dolarów, czyli około 635 mln euro.
Tłumaczenie Stefan Bekier
 
[i] Confédération générale du travail, Powszechna Konfederacja Pracy - największy związek zawodowy we Francji
 
[ii] Dijon, 150 tys. mieszkańców, 300 km na płd. wschód od Paryża, stolica regionu Burgundii.
 
[iii]Od 2012 roku minister ds. Reindustrializacji w rządzie socjalistów.
 
[iv] Od 1945 roku, Rada Zakładowa (Comité dentreprise, CE) jest przedstawicielską instytucją załóg we Francji o bardzo szerokich kompetencjach w zakresie działalności gospodarczej firmy, zatrudnienia, urlopów, polityki socjalnej i działalności kulturalnej. Jej skład ma charakter trójstronny: mężowie zaufania wybierani przez załogę, przedstawiciele związków zawodowych, oraz szef firmy pełniący z urzędu funkcję przewodniczącego. Rady Zakładowe są finansowane ze środków przedsiębiorstw.
 
[v] Ustawa przegłosowana w maju 2013. W imię zasady tzw. "flexsecurity" czyli elastyczności i bezpieczeństwa pracy, wprowadza pełną geograficzną mobilność pracowników, którzy nie moga odmówić przeprowadzki ani zmiany etatu pod groźbą zwolnienia; utrudnia dochodzenie praw przed sądami pracy; pozwala pracodawcom przez dwa lata dowolnie zmieniać czas pracy i poziom wynagrodzeń; wprowadza szeroki wahlarz umów śmieciowych; łagodzi prawne warunki zwolnień grupowych z korzyścią dla pracodawców. Zdaniem związków zawodowych, celem ustawy jest przede wszystkim zagwarantowanie pracodawcom bezpieczeństwa zwolnień.
 
[vi] Od 1.01.2014, ustawowa płaca minimalna we Francji wynosi (przed opodatkowaniem): godzinowa - 9,53 ? brutto, tj. 7,47 netto po potrąceniu składek; miesięczna - 1.445,38 brutto, tj. 1.133,82? netto.
 
 
 
08.04.2014
Berlin: Promocja bezpłatnej komunikacji
     W dniach 4-5 kwietnia w położonym w pobliżu Berlina mieście Erkner odbyło się zorganizowane przez Fundację im. Róży Luksemburg spotkanie osób i organizacji zaangażowanych w promowanie idei bezpłatnej komunikacji miejskiej na kontynencie europejskim. Uczestniczyli w nim aktywiści z Estonii, Włoch, Niemiec, Holandii, Węgier, Szwecji oraz Polski - Łukasz Ługowski (Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80") i Szymon Martys (Polska Partia Pracy).
     W pierwszym dniu warsztatów ich organizatorzy Judith Dellheim i Michael Brie z Instytutu Krytycznych Analiz Społecznych Fundacji im. Róży Luksemburg przedstawili swoje działania na temat bezpłatnej komunikacji miejskiej w Berlinie, Niemczech i całej Europie. O osiągnięciach "stolicy bezpłatnej komunikacji miejskiej" czyli estońskiego Tallinna mówił Allan Alaküla (dyrektor biura estońskiej stolicy w Brukseli). W swoim wystąpieniu zwrócił on uwagę na sondaż Eurobarometru w krajach UE, z którego jednoznacznie wynika, że nie jakość komunikacji miejskiej, ale jej niska cena powoduje wzrost zainteresowania mieszkańców tymi środkami transportu.
     Działania niemieckiej Lewicy (Die Linke) na rzecz stworzenia ekologicznego i społecznie użytecznego transportu publicznego w Berlinie omówił Harald Wolf, członek lokalnego parlamentu niemieckiej stolicy. Podkreślił on, że dziś jego partia jest gotowa do debaty na temat BKM i nie będzie w tej walce osamotniona, bo pomóc im mogą także Zieloni, Piraci i wiele ruchów społecznych. O inicjatywach w innych miastach u naszego zachodniego sąsiada mówili Michael Hahn z organizacji ZAK (Tybinga), a także Matthias Bärwolff (członek lokalnego parlamentu landu Turyngia, Die Linke), Anne Timpel i Ercan Ayboga (działacze Die Linke) oraz Christine Große z Uniwersytetu Nauk Stosowanych (wszyscy z Erfurtu).
     O sytuacji w Holandii (m.in. wprowadzeniu bezpłatnej komunikacji miejskiej dla seniorów oraz o próbach ograniczenia bezpłatnej komunikacji dla studentów) mówili Sebastiaan van der Vliet (analityk grupy Mobycon) oraz Tim Vette i Renske Nollen (studenci miejskiego i regionalnego planowania na Uniwersytecie Saxion). O historii i aktualnej działalności szwedzkiej grupy Planka.nu, będącej jednym z inicjatorów akcji na rzecz nieodpłatnej komunikacji publicznej mówił jej przedstawiciel Marcus Finbom.
     Drugi dzień warsztatów rozpoczęła prezentacja przedstawicieli Polski. Mówiliśmy o akcji "Nie dla podwyżki cen biletów, tak dla bezpłatnej komunikacji miejskiej", o demonstracjach zorganizowanych w Katowicach (Śląskie Powstanie Komunikacyjne, Dzień Bezpłatnej Komunikacji Publicznej) oraz w Poznaniu (Wielkopolskie Powstanie Komunikacyjne), a także licznych akcjach ulotkowych przeprowadzonych w miastach niemal w całym kraju. Szeroko mówiliśmy o miastach i gminach w których wprowadzono do tej pory różne formy BKM lub znacznie obniżono ceny biletów (Ząbki, Nysa, Płock, Kielce, Gorlice, Olkusz, Pawłowice, Gostyń, Radom, Gdańsk, Otmuchów), tych które planują wprowadzenie BKM w najbliższym czasie (gmina Sokołów Podlaski, Bełchatów, a zwłaszcza Żory gdzie od 1 maja br. obowiązywać będzie bezpłatna komunikacja miejska dla wszystkich). Przedstawiliśmy także szereg inicjatyw radnych ze wszystkich stron politycznej barykady, którzy zgłaszali pomysły BKM w
swoich miastach. Uczestnicy dyskusji pytali m.in. o źródła finansowania BKM w Polsce i problem prywatyzacji komunikacji publicznej.
     Przedstawiciel Tallina zgłosił pomysł organizacji spotkania poświęconego tej tematyce w Polsce (w Żorach lub Gostyniu).
 
 
11.02.2014
Konferencja w Brukseli
     W dniu 7 lutego odbyła się 200 osobowa manifestacja Europejskiej Sieci Walki z Prywaryzacją i Komercjalizacja Ochrony Zdrowia i Ochrony Socjalnej, w której wzięło udział wielu członków związków zawodowych z Unii Europejskiej, w tym WZZ „Sierpień 80” oraz OZZPiP.
     Manifestacja po zebraniu się około godziny 10 rano rozdzieliła się na mniejsze narodowe grupy, maszerujace z flagami związkowymi i narodowymi do ambasad swoich krajów, by wręczyć w ręce przedstawicieli władz wspólny Manifest . Każda z delegacji została przyjęta. Prócz ambasady polskiej odwiedzono ambasadę Niemiec, Francji, Rumunii, Włoch, Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Wielkiej Brytanii, Holandii, Czech oraz siedzibę rządu belgijskiego.
     Później manifestacja wspólnie przemaszerowała pod budynek Komisji Europejskiej, gdzie jej przedstawiciele spotkali się z przedstawicielami Europejskiej Sieci.     Następnie w godzinach popołudniowych odbyła się konferencja prasowa, po której każdy z krajów przedstawił sytuację w służbie zdrowia we własnym kraju.
     Ósmego lutego odbyło się zamknięte spotkanie, na którym ustalono dalsze ramy współpracy i kolejne spotkania.
 
 
09.06.2012
Zdónek: Powstał europejski ruch oporu
     5 czerwca w Warszawie odbyła się wspólna konferencja prasowa Wolnego Związku Zawodowego „Sierpień 80”, Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych oraz Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.
     Konferencja ta była efektem uzgodnień, które zapadły na III „Europejskiej Konferencji w Obronie Publicznej Służby Zdrowia i Powszechnej Opieki Społecznej” zorganizowanej w Paryżu 12-13 maja br. Równocześnie podobne konferencje zorganizowano w większości europejskich stolic.
     Przedstawiciele pracowników sektora zdrowia poinformowali dziennikarzy, że początek października tego roku rozpocznie się tygodniem protestów w obronie publicznej służby zdrowia. Od akcji plakatowych, przez panele seminaryjne po zorganizowanie w Warszawie Europejskiego Białego Miasteczka.
     WZZ „Sierpień 80” podczas spotkania z dziennikarzami reprezentował lekarz Zbigniew Zdónek – szef Sekretariatu ds. zdrowia i ratownictwa medycznego, działającego przy Komisji Krajowej związku.
     Poniżej publikujemy całość wystąpienia konferencyjnego Zbigniewa Zdónka:
      Najbardziej efektywnym sposobem realizacji zadań z zakresu świadczeń opieki zdrowotnej, szczególnie w przypadku ratownictwa medycznego, jest system o charakterze budżetowym. My w Polsce mamy mamy taki twór w postaci NFZ. To jest jednostka o charakterze dużej centralnej kasy chorych i kosztuje ona najmniej. Bez porównania więcej kosztują inne formy kas chorych, np. niemieckie kasy chorych kosztują 16 razy więcej, niż nasza organizacja.
     I teraz do rzeczy: od kilku lat obserwujemy zjawisko zmiany publicznej służby zdrowia i zjedzenia tej wisienki na torcie. Chodzi o prywatyzację publicznych szpitali i zupełnie nieuzasadnione przekształcenie własnościowe publicznych szpitali z pogorszeniem jakości i dostępności usług medycznych w tych szpitalach. Trudniej jest je kontrolować z wydatkowania pieniędzy. I będziemy Państwa w niedługim czasie szeroko informować o korupcyjnych sposobach wyprowadzania pieniędzy przez takie cuda, jak korporacje „Nowy Szpital” czy „Polskie Szpitale” oraz o sposobach wyniszczania publicznych szpitali, kiedy likwiduje się przyjęcia, kiedy zmniejsza się fundusze przeznaczane na te szpitale. Powoduje to, że one nie są w stanie się utrzymać i muszą się zadłużać, natomiast na szpitale prywatne przeznacza się pieniądze ze znacznym naddatkiem. Szczególnie dotyczy to usług takich, jak okulistyka. Na Śląsku mamy potężny skandal w zakresie skierowania potężnych środków na prywatne leczenie okulistyczne. Likwiduje się publiczne szpitale nie dając im pieniędzy, a publiczne pieniądze kieruje się do prywatnych szpitali, które przez to funkcjonują rewelacyjnie. To jest bardzo nieuczciwe! Konsekwencją tego jest nie tylko jakość i dostępność, ale konsekwencją również postępujące zadłużanie szpitali publicznych i postępująca strata społeczna.
     Państwo – mam nadzieję – przekażą społeczeństwu bardzo ważną informację dotycząca nie tylko zdrowia. Ta strata społeczna jest z winy samorządu, a więc gminy, powiatu województwa. I to my będziemy czuć, bo będziemy musieli za taką, a nie inną politykę prywatyzacyjną zapłacić.
Jeżeli chodzi o to, co dzieje się w Europie, to Polska jest liderem tego typu myślenia. To my jesteśmy tym zjawiskiem w neoliberalizmie, który toruje procesy prywatyzacyjne. I tu naprawdę nie mamy się z czego cieszyć, czym pochwalić. I ponieważ mieliśmy problemy z budową ruchu oporu w Polsce, to sięgnęliśmy po pomocą kolegów zza granicy, ze „starej Europy”. I myślę, że nam to się udało wzniecić, udało stworzyć ruch oporu w obronie sektora publicznego, sektora związanego z opieką zdrowotną, opieką społeczną, włącznie ze szkolnictwem. Ja uważam, że nie ma żadnego uzasadnienia do prywatyzacji tego sektora. Ci, którzy go prywatyzują, osiągają olbrzymie zyski, a społeczeństwo ponosi olbrzymie straty. Myślę, że z tą neoliberalną legendą, bajką – że prywatyzacje są dobre i przynoszą korzyści trzeba zacząć bardzo poważnie walczyć, bo to nie działa, jest niebezpieczne i potęguje zadłużenie.
***
      Odpowiedź Z. Zdónka na pytanie dziennikarzy o organizację Europejskiego Białego Miasteczka:
      Dziś w stolicach europejskich odbywają się takie same konferencje prasowe z informacją właśnie, że będziemy organizować Europejskie Białe Miasteczko w Polsce, najpewniej przed Kancelarią Premiera. To jest najważniejszy ośrodek decyzyjny władzy. I to jest miejsce, gdzie waży się polityka zdrowotna. Sejm byłby w tym momencie groteskowy, więc nie ma takiej możliwości.
     Natomiast chciałbym, żebyście Państwo wynieśli, że powstał pewien ruch. Ten ruch ma swój zwrot, kierunek, cel, zamiar. Ma ideologię postępowania, czyli nie jesteśmy bezideowi. My wiemy dokąd idziemy i po co idziemy. Tak to wygląda. Teraz rzeczywiście jest okres wakacyjny, okres „święta Polaków”, a też jesteśmy kibicami.
     Państwa informujemy o tym, że jest olbrzymi problem z dysponentami pieniędzy publicznych, a Platforma Obywatelska w ciągu ostatnich 5 lat dysponowała dwukrotnie większymi środkami finansowymi, niż na starcie swojego działania. Fundusze wpłynęły do NFZ-tu i urosły z prawie 30 mld zł do prawie 70 mld zł. Zobaczcie jak wygląda ta opieka zdrowotna... Gdzie są te pieniądze? Czy zmniejszyły się kolejki, czy jest skok jakościowy? Otóż nie! Macie do czynienia z przeceną pracy pracowników szczebla średniego, z wypychaniem pracowników na umowy śmieciowe, na samozatrudnienie. I oczywiście, taką zasługę ma ten rząd, że mamy 3 mln jednoosobowych firm, których sytuacja finansowa jest taka, że jeżeli z miesiąca na miesiąc nie dostaną wypłaty, to jest po nich. I to jest ta legenda polskiego wzrostu.
I to nie jest problem tylko naszego kraju. Podobne problemy z edukacją, demografią są w innych krajach Europy. Nie zgadzamy się z tą polityką, że Polska i nasz kraj, Polacy byli wykorzystywani do zjawiska marketingowego, a Donald Tusk wykorzystuje nas do zjawiska marketingowego.
     Jedną z ważniejszych konkluzji, która wynikałaby z tego naszego spotkania było takie hasło stworzenia w Polsce szpitali szybkiej obsługi. Nasza służba zdrowia jest oparta w tej chwili na procedurach medycznych. My już nie leczymy pacjentów, ani chorób. Przyjmujemy ich po to, by wykonać procedury i szybko ich z tego szpitala wypisać, ponieważ nasze państwo jest w stanie demontażu, to przekroczyliśmy pewną granicę, która się pokrywa z tą w McDonaldzie. W McDonaldzie zasada jest taka najważniejsza, że oprócz szybkiego obrotu, przerobu klientów, nie przekraczać pewnej najniżej dopuszczalnej normy. Chodzi o to, by tych ludzi nie wybić. Jeżeli chodzi o szpitale szybkiej obsługi w wariancie pana premiera Donalda Tuska i pani Kopacz, to te granice można przekroczyć. Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na to, że ci, którzy przejęli szpitale nie stosują się do zasad, ograniczają personel i leczenie tak nisko, że umierają ludzie, bo nie ma zabezpieczenia medycznego. Te sprawy rozciągnięte są w czasie. To w trudno uwierzyć!
     Ja pracuję w szpitalu i u nas dysponent na leczenie pacjentów w ciągu miesiąca, wydawał mniej, niż Monika Olejnik na jedną parę butów do jednego programu. I taką konkluzją chciałbym skończyć.
 
 
07.05.2012
EUROPA POTRZEBUJE ZMIAN !
                                                                                                                       Katowice, 7 maja 2012
 
Oświadczenie Polskiej Partii Pracy - „Sierpień 80”
Europa potrzebuje zmian!
 
            Zwycięstwo kandydata socjalistów, Francois Hollande"a, w wyborach prezydenckich we Francji oraz sukces radykalnej i społecznej lewicy w wyborach w Grecji wskazują, że społeczeństwa Europy szukają alternatyw dla obecnej, antyspołecznej polityki prowadzonej na całym kontynencie pod dyktando wielkich grup kapitału i ideologów neoliberalizmu. Dotychczasowa polityka gospodarcza prowadzona według recept Trojki (Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy) zakończyła się fiaskiem tak na płaszczyźnie społecznej – powodując masowe bezrobocie i zubożenie społeczeństw, jak i gospodarczej – czego dobitnym przykładem jest Grecja, którą kolejne brukselskie programy oszczędnościowe wpędzają w jeszcze głębszą recesję. Co więcej, ten demokratyczny wybór obywateli Francji i Grecji świadczy o odrzuceniu dotychczasowej wizji demokracji, w której decydujący głos należał nie do obywateli, ale do rynków finansowych.
            Wbrew medialnej wrzawie wybór socjalisty na prezydenta Francji zapewne nie gwarantuje zmiany kierunku polityk prowadzonych w Europie – w końcu antyspołeczne reformy wprowadzali również socjaldemokraci w Grecji i w Hiszpanii, niemniej świadczy o oddolnej niechęci do dotychczasowej antyspołecznej i technokratycznej polityki.
            Sukces radykalnej lewicy w Grecji, która w sumie zdobyła prawie jedną trzecią głosów, również dowodzi potrzeby zmian. Koalicja Radykalnej Lewicy Syriza – która po wyborach będzie drugą siłą w greckim parlamencie – staje przed poważnym wyzwaniem na skalę całej Europy: przedstawienia prospołecznego programu wyjścia z kryzysu, spowodowanego nieodpowiedzialnością rynków finansowych i wielkich grup kapitału.
            Równocześnie silne poparcie dla skrajnie prawicowych, nacjonalistycznych i rasistowskich partii w tych krajach (20 procent poparcia dla kandydatki Frontu Narodowego we Francji, jak i 10 procent dla greckich sił skrajnej prawicy) przypomina historyczną prawidłowość: szukania w czasach kryzysu kozła ofiarnego w postaci imigrantów (jak to było w przypadku kampanii przeciwko Polakom w Holandii). Jasno widać, że polityka eurokratów kopie grób wizji wspólnej Europie.
            Obawa przed narastającym oburzeniem społecznym powoduje także w Polsce, że nawet partie głównego nurtu politycznego przejmują postulaty, wysuwane dotychczas przez siły lewicy społecznej, w tym Polską Partię Pracy - „Sierpień 80”. Wszystkie partie opowiadają się już za likwidacją „umów śmieciowych”, Leszek Miller – dawniej zwolennik podatku liniowego – poparł hasło 50-procentowego progu podatkowego dla najbogatszych, a Polskie Stronnictwo Ludowe proponuje oddać rolnikom za przysłowiową złotówkę ziemię po byłych PGR-ach. Nie można jednak liczyć na to, że te partie wprowadzą w życie wysunięte postulaty, biorąc pod uwagę ich długą tradycję wspierania antyspołecznych reform i oszukiwania wyborców od razu po zakończonych wyborach.
            Polska Partia Pracy - „Sierpień 80”, solidaryzując się z lewicowymi wyborcami we Francji i Grecji, opowiada się za Europą podnoszącą w górę, a nie równającą w dół prawa socjalne, za ponoszeniem kosztów kryzysu przez jego sprawców – wielkie banki, instytucje finansowe, a nie przez zwykłych obywateli, za Europą solidarną i demokratyczną. Zdajemy sobie przy tym sprawę, że sukces walki o taką wizję Europy zależy od współpracy wszystkich sił lewicy społecznej i ruchu związkowego w skali całego kontynentu.
            Albo Europa będzie socjalna i demokratyczna, albo nie będzie jej wcale!
 
                                                                                                    Bogusław Ziętek
                                                                                                    Przewodniczący
                                                                                                    Polskiej Partii Pracy - „Sierpień 80”
 
 
27.02.2012
Cięcia po hiszpańsku
     Hiszpania jest zadłużona po uszy - to znakomity pretekst do masowego uderzenia w prawa hiszpańskich pracowników, w interesie tych, którzy odpowiadają za to zadłużenie. Niedługo po sukcesie wyborczym hiszpańskiej prawicy, nowy rząd Mariano Rajoy"a przystąpił do reformy rynku pracy – oczywiście zgodnie z neoliberalnymi dogmatami chodzi o promocję umów śmieciowych i ułatwienie zwalniania pracowników.
     Propozycje rządowe dotyczą:
        - Zmniejszenie wysokości odpraw dla zwalnianych pracowników na stałych umowach o pracę.
        - Zwiększenia możliwości działania agencji pracy tymczasowej.
        - Bezrobotni pobierający zasiłki zmuszeni będą do wykonywania „prac socjalnych”, przy czym wzmocniona będzie nad nimi kontrola ze strony inspektorów pracy (!).
        - Wprowadzono nowy kontrakt pracy dla małych i średnich przedsiębiorstw – na jednoroczny okres próbny. Kontrakt ten w każdej chwili – bez uzasadnienia i odprawy – może zostać rozwiązany przez pracodawcę.
        - Zapowiedziano wprowadzenie nowych umów o pracę w niepełnym wymiarze godzin, oficjalnie prezentowane jako umożliwiające godzenie życia rodzinnego czy studiów z pracą. W praktyce – co już teraz masowo występuje – Hiszpanii będą zmuszeni pracować na dwóch takich etatach, by jakoś związać koniec z końcem, ale w statystykach bezrobocie spadnie.
         - Układy zbiorowe na poziomie przedsiębiorstw będą miały większe znaczenie niż układy branżowe.
     Jak widać, te wszystkie reformy ułatwiają tylko zwolnienia i pogarszają sytuację pracowników (przy bezrobociu np. młodych ludzi przekraczającym 48 proc.). Setki tysięcy osób protestowało przeciwko tej reformie 19 lutego w całej Hiszpanii, a główne centrale związkowe już dyskutują o ogłoszeniu strajku generalnego.
     Oczywiście, wszystkie te zmiany są dokonywane pod pretekstem walki z kryzysem, bezrobociem, a przede wszystkim rosnącym długiem publicznym Hiszpanii. Premier Rajoy już wcześniej zapowiadał, że „zawsze będzie mówił prawdę, nawet jeśli będzie bolała, bez ozdób i wymówek”.
     Rzecz jednak w tym, że te reformy sprzyjają właśnie odpowiedzialnym za problem długu – tym, którzy i tak już skorzystali na obniżkach podatków dla najbogatszych czy zniesieniu podatku od majątku. To nie rozbuchane wydatki socjalne są odpowiedzialne za kryzys i dług, tylko spekulacje wielkich grup finansowych na rynku nieruchomości oraz dziury w budżecie spowodowane wspomnianymi prezentami dla najbogatszych - którzy dodatkowo zarabiają właśnie na długu publicznym.
      Kilka cyfr świadczy o tym, jak można zarobić gigantyczne kwoty na długu publicznym. W latach 2000-2010 dług publiczny Hiszpanii wzrósł z 305 mld euro do 552 mld euro, a w tym czasie spłacono (odsetki i kapitał) – 1020 mld euro. Czyli spłacono trzykrotnie więcej, niż wynosił dług 10 lat temu, a mimo to ten dług jest prawie dwukrotnie wyższy. I za te miliardy przelane na konta wielkich instytucji finansowych, czy najbogatszych elit, zapłacić mają zwykli Hiszpanie.
Dariusz Zalega
 
 
 
08.12.2011
Francja
                                                                                                                Katowice, 28 listopada 2011r.
 
K O M U N I K A T S O L I D A R N O Ś C I O W Y
     Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80" z Polski przesyła słowa wsparcia dla rodziny Fabricea Hrycak'a - będącego polskiego pochodzenia wychowawcą dzieci trudnych, który pracował w Stowarzyszeniu dla działań wychowawczych i społecznych (AAE) w Dunkierce we Francji. Gesty solidarności ślemy również francuskiemu ruchowi związkowemu zaangażowanemu w obronę pamięci Fabricea Hrycka'a oraz prowadzącemu słuszną walkę o godne warunki pracy i o jej bezpieczeństwo, których brak już spowodował śmierć tego pracownika.
     Fabrice padł ofiarą reorganizacji pracy, nie gwarantującej już bezpieczeństwa pracowników AAE i nie pozwalającej dobrze prowadzić pracy wychowawczej. Działania w obronie własnej, które podjął naprowadziły go na reperkusje ze strony pracodawcy. Pracodawcy, który w imię pozorów oszczędności przyciął koszty na bezpieczeństwie. Kierownictwo Stowarzyszenia zakwestionowało jego prace, podczas gdy będąc sam wobec trudnej psychicznie młodzieży, nie miał warunków pozwalających na dobre wykonywanie pracy. Nie wytrzymawszy, skutecznie targnął się na swoje życie. Powszechnie natomiast wiadomo, iż kierownictwo AAE żyje ponad stan i to właśnie w jego usytuowaniu należałoby szukać oszczędności, a nie w reorganizacji Organizacji i cięciu kosztów w zakresie bezpieczeństwa.
     Jako związkowcy z Polski ślemy Wam Przyjaciółki i Przyjaciele słowa wsparcia i poparcia.  Solidaryzujemy się z Wami w Waszej walce, która jest walką Nas wszystkich. Powodzenia!
 
                                                                                                  BOGUSŁAW ZIĘTEK
                                                                                    Przewodniczący WZZ "Sierpień 80"
 
 
08.12.2011
Pakistan - Komunikat solidarnościowy
  W związku z wydarzeniami w Pakistanie przedstawiamy komunikat Przewodniczącego WZZ "Sierpień 80"
K O M U N I K A T     S O L I D A R N O Ś C I O W Y
     Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80" z Polski jest zaniepokojony napływającymi informacjami alarmującymi o bardzo ostrych represjach antyzwiązkowych, mających obecnie miejsce w Pakistanie. WZZ "Sierpień 80" stanowczo potępia ingerencję państw narodowych w wolność i niezależność związków zawodowych i protestuje przeciwko kryminalizacji tychże. Łączymy się w solidarności z pakistańskim ruchem związkowym, zmuszonym do konieczności działania w niełatwych czasach.
     Nie ma zgody międzynarodowego świata pracy na zamachy na prawa związkowe, w tym tak ważne prawo do demonstracji czy strajku. Stąd skazanie sześciu przywódców organizacji związkowej Labour Qaumi Movement (LQM), tj. Akbar Ali Kamboh, Babar Shafiq Randhawa, Fazal Elahi, Rana Riaz Ahmed, Muhammad Aslam Malik i Asghar Ali Ansari, którzy zorganizowali w Pakistanie 100-tysięczną demonstrację i strajk w zakładach włókienniczych w miejscowości Faisalabad, za co zostali skazani na karę łączną 490 lat więzienia zasługuje na oburzenie i protesty ruchu związkowego z całego świata. Wyrok wydał - o zgrozo! - Sąd Antyterrorystyczny. Zorganizowani pracownicy walczący o płace i o prawo do ubezpieczeń społecznych nie są nie tylko terrorystami, a wręcz przeciwnikami ekonomicznego terroru pracodawców. Terror ten trwa z uwagi na chęć kumulacji zysków. Kapitał przesłania wartość życia pracowników. W Pakistanie we wspomnianym konflikcie społecznym w Faisalabadzie zginęło dwóch związkowców, a wielu innych zostało ciężko pobitych. Żaden z pracodawców zlecających rozprawienie się z przedstawicielami pracowników nie został pociągnięty do odpowiedzialności.
     Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80" zwraca się do Ambasady Islamskiej Republiki Pakistanu w Polsce z przekazaniem władzom Pakistanu żądania zaprzestania represji, w tym pobić, mordów i kar więzienia dla posiadających mandat społeczny reprezentantów związków zawodowych. Celem ruchu związkowego jest walka o prawa do godnych warunków pracy i płacy oraz do ochrony socjalnej. Dlatego żądamy natychmiastowego uwolnienia uwięzionych działaczy i przywódców związkowych oraz poszanowania praw pracowników do zrzeszania się i do rokowań zbiorowych
     Wyrażamy naszą solidarność z pakistańskimi pracownikami i z ich organizacjami poddanymi represjom, jak Labour Qaumi Movement (LQM) z Faisalabadu oraz zaangażowanymi w tę walkę, jak Krajowa Federacja Związków Zawodowych (National Trade Union Federation, NTUF). Życzymy także powodzenia dla rozwoju Pakistańskiej Partii Pracy (Labour Party Pakistan, LPP).
 
                                                                                                   BOGUSŁAW ZIĘTEK
                                                                                   Przewodniczący WZZ "Sierpień 80"
ARCHIWUM 
DZIAŁ MIĘDZYNARODOWE

FACEBOOK

KOMISJE ZAKŁADOWE

STRONY WZZ

KOMISJE ZAKŁADOWE

ARCHIWUM

KURIER ZWIĄZKOWY

KOMUNIKATY PRASOWE

AKTUALNOŚCI

Wszystkie materiały umieszczone na tej stronie (zdjęcia, filmy, teksty oraz grafiki) są własnością Komisji Krajowej WZZ Sierpień 80 i podlegają ochronie prawnej.
Materiały zawarte na niniejszej stronie mogą być wykorzystywane lub rozpowszechniane jedynie w celach informacyjnych oraz wyłącznie z notą o prawach autorskich oraz ze wskazaniem źródła informacji po wcześniejszym uzgodnieniu z Komisją Krajową WZZ Sierpień 80.